piątek, 27 października 2023

Od Daisuke CD Haru

 Ta jego zazdrość była naprawdę zabawna, chociaż też dla mnie niezrozumiała. Przecież to tylko kotek. Taki mały, słodziutki kotek, którym zachwycam się, bo od dawna, ale to bardzo dawna nie miałem okazji chociażby takowego pogłaskać. A ten fochy stroi jak panienka. Co ja miałem powiedzieć, kiedy spotkał się z tym głupim szczeniakiem mimo, że zabroniłem mu się z nim spotykać? Zrobił to z pełną premedytacją. I jeszcze uważał, że się nic nie stało. Nic nie dzieje to dopiero teraz, kiedy sobie spokojnie głaszczę kotka. Dlatego też jego postawa była dla mnie bardzo niezrozumiała. Mimo tego, że nie rozumiałem tego zachowania, poczułem się zobowiązany, by odwdzięczyć mu się tą chwilą nieuwagi. Łaknie mojej atencji? I będzie ją miał. Nawet w pracy. Nie odpędzi się ode mnie. Ciekawe, co wtedy powie. 
Pomimo jego odmowy, nie chciałem mu odpuścić. Nie przejmując się tym, że nie mam na sobie już niczego, podszedłem do niego, początkowo bardzo niewinnie kładąc ręce na jego ramionach. 
– Chyba się błędnie zrozumieliśmy – mówiłem spokojnie i powoli, jedną z dłoni bardzo powolutku przejeżdżających po jego plecach i karku, aż w końcu nie znalazła się na głowie. – Ja cię nie poprosiłem. Ja ci rozkazałem – powiedziawszy to zacisnąłem palce na jego włosach, zwłaszcza tych na czubku, by bolało go najbardziej i pociągnąłem w dół, zmuszając go do odchylenia głowy. – Będziesz dobrym chłopcem i wykonasz rozkaz, czy mam cię ukarać? – wyszeptałem mu do ucha, a następnie puściłem go, odsuwając się od niego o krok. 
Haru spojrzał na mnie jakoś tak dziwnie, ale mimo wszystko zdejmować swoje rzeczy. Jeżeli myślał, że ja będę wokół niego skakał i się prosił, to się głupio mylił. Jak czegoś chciałem, to to dostawałem. I to niekoniecznie w grzeczny, delikatny sposób. 
Jako, że zrobiło mi się zimno, wszedłem już do balii, a kiedy mój towarzysz zrobił to samo, z chęcią oparłem się o jego klatkę piersiową, przymykając swoje oczy i pozwalając sobie na chwilę relaksu i rozmyślań, nim zmyję z siebie brud z całego dnia. I że taka kąpiel wspólna ma więzi zacieśniać... Cóż, jeżeli tak wygląda zacieśnianie więzi, to mi się to podoba strasznie, tak właściwie. Całkiem to miłe. I nawet mi to nie przeszkadza. W sumie, to w ogóle nie przeszkadza mi fakt, że spoufalam się z kimś z "plebsu", jak to go określiła babka. Zresztą wątpiłem, że Haru ma takie zwykłe korzenie, gdyby tak było, nie miałby nazwiska. Może potem przejrzę kilka ksiąg i postaram się znaleźć, skąd on się wywodzi. 
Wykąpaliśmy się, posiedzieliśmy, dopóki woda nie zrobiła się zimna, i wyszliśmy, zakładając ubrania na swoje ciała. Tym razem nie założyłem swetra, tylko koszulę, która była znacznie dłuższa, a co za tym idzie, wygodniejsza do spania i chodzenia. Zresztą to jedyne, co na sobie mogłem mieć, bo moja bielizna suszyła się na sznurku. 
Kiedy tylko wyszedłem z łazienki, pozostawiając w niej mojego towarzysza, by posprzątał, od razu kotka zaczęła dreptać w moją stronę. Urocze to było i gdybym mógł, poświęciłbym jej cały swój czas, no ale tam za mną zostawiłem zazdrosnego pieska, który potrzebował mojej atencji. Pokroiłem malutkiej niewielką porcję mięsa, bo przecież jadła bardzo dawno temu, a jak zjadła, zaniosłem ją do legowiska Kody. Moment, w którym trzymałem ją na rękach zauważył Haru, któremu strasznie się to nie spodobało i który to zaraz zniknął za drzwiami sypialni. No kompletnie jak dziecko... Zgasiłem wszystkie świeczki i także skierowałem się do sypialni, zamykając za sobą drzwi, by żaden ze zwierzaków nie wszedł, a następnie wysunąłem się pod kołdrę i wtuliłem się w plecy Haru, który nadal był jakiś taki markotny. Ten to dopiero miał problemy... 
– Dobranoc – powiedziałem grzecznie, zamykając oczy. Lepiej by mi było, gdybym wtulił się w jego tors, niż w plecy, no ale najwidoczniej mój chłopiec miał trochę inne plany. 

<Haru? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz