Westchnąłem cicho, nic nie odpowiadając, nie do końca tak naprawdę mu wierząc, może i tak ma swoje korzyści, ale właśnie, gdyby nie odczuwał poczucia winy, nie dałby mi rozwiązania tego bolesnego doświadczenia, jakim było przebicie mojej dłoni na wylot.
- A więc? - Zapytał, znów zwracając moją uwagę, odrywając wzrok od jedzenia.
- Lubię cię, dlatego martwię się o ciebie, z resztą nic złego nie jest w martwieniu się o kogoś innego, przecież to całkiem naturalne i ludzkie zachowanie, które posiada każdy z nas i którego jest uczone od najmłodszych lat - Wyznałem, mówiąc to, co było w zupełności prawdą, babcia zawsze uczyła mnie, abym zwracał uwagę na emocje innych, abym nie ignorował tego, co może poczuć inna osoba i martwił się, gdy ta osoba jest mi bliska lub po prostu czuję, że chcę jej pomóc.
Daisuke przyjrzał mi się uważnie, ale nic mi nie powiedział, najwidoczniej chcąc to przełknąć lub zastanowić się nad tym, sam nie wiem, to jest Daisuke, go czasem ciężko jest zrozumieć.
Wróciłem spokojnie do swojego jedzenia, chcąc już jak najszybciej zjeść, posprzątać i ruszyć w dalszą podróż, troszeczkę do tyłu, a więc im szybciej to nadrobimy tym dla nas zdecydowanie lepiej.
Po zjedzeniu śniadania umyłem miseczki, pakując wszystko do torby, gdy Daisuke zajmował się końmi, które trzeba było przygotować do podróży.
- Możemy już ruszać - Odezwał się, gdy podałem mu wszystkie torby lądujące na koniu.
Na jego słowa kiwnąłem głową, siadając na klacz, którą pogłaskałem, czekając na mojego kompana, który już po chwili usiadł na swojego konia, ruszając w drogę.
Na szczęście teraz jechaliśmy znacznie wolniej, co przyznam trochę mnie cieszyło, Szczerze powiedziawszy, miałem już dość tego szybkiego tempa, które zdecydowanie dla mnie było zbyt szybkie, nie wiem, jak to się stało, że w ogóle z konia nie spadłem, ale skoro mi się udało, to chyba nie jestem w tym aż takiej zły, mimo że nigdy nie jeździłem.
Zadowolony z wolniejszego tempa patrzyłem na Daisuke który patrzył gdzieś przed siebie, dopiero po chwili zwracając uwagę na mnie.
- Co się tak na mnie patrzysz? - Zapytał, marszcząc swoje brwi.
- A tak sobie bez powodu - Powiedziałem, uśmiechając się do niego głupkowato.
- Nie patrz się - Mruknął, a ja nie specjalnie się tym przejąłem, bo niby dlaczego bym miał?
Nie przejęty tym robiłem, co chciałem, raz na niego patrzyłem, innym razem patrzyłem gdzieś przed siebie, nudziłem się troszeczkę, dlatego nie mając nic ciekawszego do roboty.
- Możemy przyspieszyć? - Zapytał mnie, chcąc wiedzieć, czy jestem gotowy na szybsze tempo jazdy, a to akurat miło z jego strony, bo wczoraj akurat o tym nie pomyślał.
- Możemy, w końcu im szybciej dotrzemy do domu, tym jaśniej może być. A szczerze przyznam, nie chcę wracać do domu po nocy - Odpowiedziałem, świadom tego, że po przyjeździe do jego domostwa muszę jeszcze zabrać swojego psiaka i wrócić do domu a wcale on aż tak blisko mnie to nie mieszka.
Daisuke kiwnął głową, pospieszając swojego konia, który ruszył przed siebie, co zrobiła i moja klacz ruszając w drogę za koniem jadącym przed nią.
Teraz tylko musiałem dopilnować, aby nie spaść z konia, bo tego najbardziej bym nie chciał.
<Daisuke? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz