Czy on nie rozumiał, że nie ma czasu na takie rzeczy? Musiał to rozumieć, miał jakieś poczucie czasu. Skoro półtorej dnia zajęło nam dotarcie tutaj, to i półtorej dnia zajmie nam powrót. Więc, im szybciej wyruszymy, tym lepiej dla nas obu. Prosta logika, i to tak prosta, że nawet on powinien to pojąć. Czemu więc każe mi siedzieć na kocu? Spojrzałem na niego spode łba, trochę na niego o to zły. Jak to sam stwierdził, poświęciłem się dla niego, i tak mi się odwdzięcza? Okropny jest. I że Suzue uważa, że ja nim niby zauroczony jestem. Ona to dopiero musi mieć bujną wyobraźnię.
- Jak to się nic nie stanie? Spóźnimy się do pracy. A czeka nas tam bardzo ważna rzecz do wykonania. Tak więc nie ma czasu na odpoczynek, odpocznę podczas jazdy – wyjaśniłem, uparcie chcąc wstać, ale Haru znów mnie od tego powtrzymał, siadając obok mnie i kładąc mi dłoń na ramieniu.
- Odpoczniesz teraz. I będziemy siedzieć tu tak długo, dopóki nie poczujesz się lepiej – odpowiedział uparcie.
- Myślałem, że chcesz dorwać Buntę – mruknąłem, mimowolnie opierając głowę o jego ramię. Moja głowa wydawała mi się strasznie ciężka, a skoro jest tu tak blisko, no to wykorzystam go trochę jako podpórkę.
- Bo chcę go dorwać. Ale z tobą. Dlatego wpierw musisz wypocząć – wyjaśnił to takim tonem, jakby mówił to do małego dziecka, co mi się trochę nie spodobało. Byłem od niego młodszy, ale nie oznaczało to, że mógł mnie tak traktować.
- Nie mogę wypoczywać. Od tego jest noc. I dni wolne. A to nie jest ani noc, ani dzień wolny – odpowiedziałem chcąc, by zrozumiał, skąd u mnie ten pośpiech i nastawienie do tego odpoczynku. Byłem uczony i przygotowywany do tego, by jak najkorzystniej i najproduktywniej wykorzystać dany czas. Czułem się psychicznie źle, kiedy tak leżałem i nic nie robiłem, podczas kiedy faktycznie coś robić powinienem. Nawet nie powinienem, muszę nas doprowadzić do domu.
- Wiesz, że człowiek czasem po prostu czuje się trochę gorzej i potrzebuje odpoczynku. Nie ma w tym nic złego – odpowiedział spokojnie, przytulając mnie do siebie, co akurat bardzo miłe było.
- Ale ja nie czuję się trochę gorzej. I nie potrzebuję odpoczynku – powiedziałem uparcie, a mężczyzna tylko westchnął ciężko.
- Właśnie widzę. Jesteś w niesamowitej kondycji fizycznej – mruknął, ale już mu na to nie odpowiedziałem. Znaczy, chciałem, ale jakoś tak na chwilkę zamknąłem oczy, bo te powieki były strasznie ciężkie, i już ich nie otworzyłem.
Zrobiłem to dopiero kilka godzin później, co mi się strasznie nie spodobało. Kilka godzin na samym leżeniu... przecież my nigdy tego nie nadrobimy. A to tylko dlatego, że Haru coś sobie ubzdurał, że się niby słabo czuję. Nie mam prawa się słabo czuć, nigdy, kiedy to w końcu do niego dotrze? Podniosłem głowę z jego ramienia, przetarłem zmęczone oczy, poprawiłem włosy, które zapewne prezentowały się tragicznie... mój Boże, jak ja dzisiaj okropnie muszę wyglądać. I że jeszcze Haru musi mnie takiego oglądać. To strasznie żenujące.
- Wyglądasz lepiej – usłyszałem obok siebie głos Haru.
- Wyglądam tragicznie, uwłaczająco i strasznie, nie lepiej. Mam nadzieję, że szybko wrócimy do rzeki, muszę się ogarnąć – mruknąłem, niezadowolony ze swojego wyglądu. Co jak co, ale dzisiaj się nie prezentowałem dobrze, czego miałem świadomość bez wglądu w swoje odbicie, a to także sprawiało, że także nie czułem się komfortowo psychicznie. Już nienawidziłem tego dnia. – Wstawaj, musimy się streszczać, wystarczająco dużo czasu na mnie straciliśmy – poleciłem mu, podnosząc się z koca. Zawroty głowy minęło, nadal jednak czułem, że moje kończyny były jakieś takie za ciężkie, ale poza tym, było dobrze i jak tylko usłyszę, że jeszcze mamy siedzieć, to go chyba uderzę.
<Haru? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz