Nie miałem w ogóle na myśli nocy poślubnej, noc poślubna nie była przecież konieczna, bardziej martwię się o to, w jakim stanie byłby dnia jutrzejszego, gdyby faktycznie zażył za dużo alkoholu, a szczerze mówiąc, nie chciałem, aby sprawdzał, po co ma się męczyć? To niczego dobrego mu nie przyniesie.
- Wiesz, nie wszystko kręci się wokół seksu, niektórzy myślą też o innych rzeczach nie tak jak ty i twoje zwierzęce instynkty - Odezwałem się, patrząc na niego z rezygnacją, rany ten człowiek ma w głowie tylko jedno i to zdecydowanie więcej niż tylko przeciąg, ale i siano to zdecydowanie wyłazi mu zamiast mózgu.
- Tylko tak mówię, każda panna młoda i Pan młody czekając na noc poślubną, która ponoć zmienia wspólny seks - Stwierdził, czym mnie rozbawił, czy nasze zbliżenia były inne? Tak, ale nie przez ślub tylko przez czas, który nauczył nas, co oboje lubimy, nie wiem, co sam ślub miałby w tym wypadku zmienić.
- A wiesz, bo nie wiem, czy pamiętasz, ale my już jesteśmy dawno po ślubie - Przypomniałem mu tak, gdyby jednak o tym drobnym fakcie zapomniał.
- No tak i co zmieniło się coś? - Zapytał, dociekliwie za co dostał w łeb i to o dziwo nie ode mnie a od Lailah która była już zniesmaczona zachowaniem i słowami tego palanta.
- Ał, za co to? - Zapytał, masując się po głowie, przypominając tym małego chłopca, który dostał w łeb za nie swoją winę.
- Za twoją głupotę, jak możesz się wtrącać w życie intymne innych - Lailah była naprawdę zła, chyba nawet bardziej niż ja sam, gdy to właśnie o moje życie intymne się rozchodziło.
- Ja tylko pytam - Mruknął, biorąc do rąk kieliszek z wódką.
- Spokojnie, już spokojnie, moje sprawy intymne pozostawię między mną a moim mężem, a wy proszę, nie kłóćcie się - Poprosiłem, biorąc lampkę wina, niech każdy pije, co chce, ale ja nie chcąc się upić, leżąc gdzieś na ziemi, nie chce, aby ktoś mnie niósł nieprzytomnego do łóżka.
Sorey wrócił do nas chyba po niecałych trzydziestu minutach, gdy Zaveid był już mocno wstawiony, a i ja czułem, że mam już dość, nie byłem pijany, wypiłem tylko trochę, ale nie chciałem też pić więcej, aby nie odpaść, doskonale zdając sobie sprawę, jak bardzo słaba jest moja głowa.
Zaveid wisząc mojego męża, od razu zaciągnął go do picia, w co na początku Sorey wszedł, chociaż nie trwało to zbyt długo, mój mąż chyba nie potrafi za długo beze mnie żyć, bo widząc, że spędzam czas z paniami zamiast niego, przyszedł do mnie, przytulając się do moich pleców.
- Masz już dość? - Zapytałem, zmartwiony tym, że mógł już wypić za dużo, a to mogło spowodować, że jego stan się drastyczne pogorszy.
- Nie, ja tylko zdążyłem się stęsknić za tobą - Powiedział, całując mój kark.
Rozbawiony odwróciłem się w jego stronę, całując jego usta.
- To może skoro się tak za mną stęskniłeś, to może uciekniemy stąd, spędzając czas sam na sam z dala od reszty? - Zapytałem, delikatnie głaszcząc go po policzku.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz