Prychnąłem cicho na jego słowa, ten to dopiero potrafi się z klasą pożegnać, wypominając komuś wszystko to, co się mu wydarzyło.
Westchnąłem cicho, kręcąc głową z niedowierzaniem.
- Postaram się, do jutra - Porzegnałem się z nim, delikatnie się przy tym uśmiechając.
Daisuke już po chwili odszedł co i ja uczyniłem, wracając do domu, spotykając się z małą kotką, która podbiegła do drzwi głośno przy tym dając o sobie znać.
- Cześć mała - Przywitałem się z kotkiem, delikatnie głaszcząc ją po łebku, robiąc od razu to, co zrobić miałem, kotka tak jak miała dostać jedzenie, tak też je dostała, no i co teraz, tak naprawdę miałem robić? Nie chciało mi się jeść ani nic do jedzenia robić, teraz gdy byłem sam, straciłem ochotę na wszelakie pracę domowe, wciąż nie mając najlepszego nastroju, chyba muszę się wyspać, a wtedy poczuje się lepiej, tam zdecydowanie muszę się wyspać, dzięki temu na pewno wszystko będzie dobrze, nie potrzebnie teraz chodzę taki spięty, w końcu to tylko brak snu.
Z taką myślą położyłem się do łóżka, mając nadzieję, że zasnę, mimo że nie do końca mi to wychodziło, przez cały czas myślałem o Daisuke i o tym, czy sobie tam sam poradził, bo tak, jest dorosły i potrafi sam sobie ze wszystkim radzić, ale mimo to czułem wewnętrzny niepokój, trochę tak jakby miała się dziać mu krzywda.
Westchnąłem cicho, przykrywając się porządnie kołdrą, starając się zasnąć, tolerując nawet obecność kota, który wskoczył na łóżko, kładąc się obok mnie na łóżku tuż przy głowie.
No cóż, może nie jest taka zła? Nie, właśnie zła jest, zabrała mi uwagę Daisuke, a to oznacza, że jest zła, nawet jeśli zła nie jest, nie ma to znaczenia, jest zła, bo tak i zdania nie zmienię.
A mimo to, że jest zła, jej mruczenie naprawdę mnie relaksowało, wyciszyło, odprowadzając do krainy snów.
Obudzony przez hałasy dochodzące z kuchni, wzdychając ciężko, podniosłem się z łóżka, idąc do kuchni, gdzie znajdował się mój pies drapiący w pustej misce, westchnąłem cicho, kręcąc głową.
- Rany Koda - Zmęczony przetarłem dłonią twarz, wyciągając z szafki karmę dla psa, nakładając mu odpowiednią ilość do miski, no a skoro już pies dostał to i kot dostać musiał, teraz gdy już oba były nakarmione, mogłem pójść zażyć kąpieli, która troszeczkę mnie rozbudziła, pomagając wrócić do żywych.
Mimo tego wciąż nie miałem na nic ochoty, z ponurą minął, położyłem się do łóżka, nie mogąc zasnąć, chyba za bardzo przyzwyczajony już do obecności tego okropnego złośnika, którego teraz przy mnie nie było.
Chyba za bardzo się o niego martwiłem, ale dlaczego? To proste, doszedłem do tego już jakiś czas temu, ale nie chciałem się do tego przyznać, ale dziś, dziś już wiem, że mi na nim zależy i chociaż to głupie nie umiem tego cofnąć i to chyba najbardziej mnie drażni, on chce tylko jednego a ja robie sobie nadzieję, mój Boże chyba mi odbija.
Zamyślony usłyszałem pukanie do drzwi, co przyznam, tak szczerze mnie zaskoczyło, nie wiedząc, kto to może być, podszedłem do drzwi, już po chwili je otwierając.
- Daisuke? Nie miałeś wracać do domu? - Zapytałem, wypuszczając go do środka domu.
Westchnąłem cicho, kręcąc głową z niedowierzaniem.
- Postaram się, do jutra - Porzegnałem się z nim, delikatnie się przy tym uśmiechając.
Daisuke już po chwili odszedł co i ja uczyniłem, wracając do domu, spotykając się z małą kotką, która podbiegła do drzwi głośno przy tym dając o sobie znać.
- Cześć mała - Przywitałem się z kotkiem, delikatnie głaszcząc ją po łebku, robiąc od razu to, co zrobić miałem, kotka tak jak miała dostać jedzenie, tak też je dostała, no i co teraz, tak naprawdę miałem robić? Nie chciało mi się jeść ani nic do jedzenia robić, teraz gdy byłem sam, straciłem ochotę na wszelakie pracę domowe, wciąż nie mając najlepszego nastroju, chyba muszę się wyspać, a wtedy poczuje się lepiej, tam zdecydowanie muszę się wyspać, dzięki temu na pewno wszystko będzie dobrze, nie potrzebnie teraz chodzę taki spięty, w końcu to tylko brak snu.
Z taką myślą położyłem się do łóżka, mając nadzieję, że zasnę, mimo że nie do końca mi to wychodziło, przez cały czas myślałem o Daisuke i o tym, czy sobie tam sam poradził, bo tak, jest dorosły i potrafi sam sobie ze wszystkim radzić, ale mimo to czułem wewnętrzny niepokój, trochę tak jakby miała się dziać mu krzywda.
Westchnąłem cicho, przykrywając się porządnie kołdrą, starając się zasnąć, tolerując nawet obecność kota, który wskoczył na łóżko, kładąc się obok mnie na łóżku tuż przy głowie.
No cóż, może nie jest taka zła? Nie, właśnie zła jest, zabrała mi uwagę Daisuke, a to oznacza, że jest zła, nawet jeśli zła nie jest, nie ma to znaczenia, jest zła, bo tak i zdania nie zmienię.
A mimo to, że jest zła, jej mruczenie naprawdę mnie relaksowało, wyciszyło, odprowadzając do krainy snów.
Obudzony przez hałasy dochodzące z kuchni, wzdychając ciężko, podniosłem się z łóżka, idąc do kuchni, gdzie znajdował się mój pies drapiący w pustej misce, westchnąłem cicho, kręcąc głową.
- Rany Koda - Zmęczony przetarłem dłonią twarz, wyciągając z szafki karmę dla psa, nakładając mu odpowiednią ilość do miski, no a skoro już pies dostał to i kot dostać musiał, teraz gdy już oba były nakarmione, mogłem pójść zażyć kąpieli, która troszeczkę mnie rozbudziła, pomagając wrócić do żywych.
Mimo tego wciąż nie miałem na nic ochoty, z ponurą minął, położyłem się do łóżka, nie mogąc zasnąć, chyba za bardzo przyzwyczajony już do obecności tego okropnego złośnika, którego teraz przy mnie nie było.
Chyba za bardzo się o niego martwiłem, ale dlaczego? To proste, doszedłem do tego już jakiś czas temu, ale nie chciałem się do tego przyznać, ale dziś, dziś już wiem, że mi na nim zależy i chociaż to głupie nie umiem tego cofnąć i to chyba najbardziej mnie drażni, on chce tylko jednego a ja robie sobie nadzieję, mój Boże chyba mi odbija.
Zamyślony usłyszałem pukanie do drzwi, co przyznam, tak szczerze mnie zaskoczyło, nie wiedząc, kto to może być, podszedłem do drzwi, już po chwili je otwierając.
- Daisuke? Nie miałeś wracać do domu? - Zapytałem, wypuszczając go do środka domu.
<Daisuke? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz