Zdziwiony jego pytaniem przyjrzałem się swoim ubraniom, zastanawiając się, co tym razem z nimi było nie tak, przecież idziemy tylko do pracy czy to oznacza, że mam się wystroić jak szczur na otwarcie kanałów? No chyba raczej nie potrzebuję się tak do pracy ubierać i tak zaraz będę musiał się przebrać.
- Coś jest nie tak z moim ubraniem? Przecież idziemy tylko do pracy - Przyznałem, nie rozumiejąc tego, codo mnie mówił.
- Trochę tak jakby nie pasuje do wieczornego wyjścia - Powiedział, a ja mimo to wciąż nie rozumiałem, co do mnie mówił.
Wieczornego wyjścia? Jakiego wyjścia? Na co on znów wpadł? Czy ja znów czegoś nie jestem świadom?
- Nie rozumiem, jaki wieczór co ty dziś wymyśliłeś? - Zapytałem wprost, przyglądając mu się uważnie.
- Ty tak poważnie? Będziemy dziś obserwować Bunte w zajeździe, a tam musisz jakoś wyglądać, aby nie wzbudzić podejrzeń - Powiedział, a ja zaskoczony zmarszczyłem brwi, to dziś jest już środa? Byłem pewien, że wtorek, chyba uciekł mi jeden dzień z życia albo to on jeden sobie dołożył, sam już nie wiem, ufam mu i jeśli on mówi mi, że dziś śledzimy Buntę, to właśnie tak jest.
- A jeśli o to chodzi, to nie wiem, raczej nie, nie chodzę w takich ubraniach - Przyznałem, idąc do wieszaka, z której zdjąłem swoją bluzę, wkładając buty.
- W takim razie ci coś musimy wybrać, nie chce, abyś się wyróżniał, lepiej, aby nikt zbyt dużej uwagi na nas nie skupiał - Stwierdził, co nie do końca mi się podobało, nie chciałem, aby znów mi coś kupował, nie chce, aby wydawał na mnie swoje pieniądze, ale czy on mnie w ogóle posłucha? No właśnie nie, a ja nie czuje się dobrze, gdy on wydaje i daje mi coś w zamian za nic.
- A możemy nie? - Zapytałem, otwierając przed nim drzwi, wołając do siebie Kode, który od razu podbiegł do mnie, czekając na smyczy, którą mu zapiąłem.
- Pieski głosu nie mają, pamiętasz? - Zapytał, głaszcząc na do widzenia kotkę, odwracając się w moją stronę.
Pieski? Jak ja mu dam pieska to on dopiero zobaczy jak uparty i złośliwy potrafię być.
Prychnąłem cicho na jego słowa, przewracając oczami, nic już nie mówiąc, niech mu już będzie, niech robi, co chce.
Ja to się skupie na tym, aby niczego głupiego nie zrobić i słuchać mojego towarzysza a wtedy na pewno wszystko będzie tak, jak być powinno.
Spokojnie ruszyłem do pracy, wraz z Daisuke, nie za wiele mówiąc, myśląc o tym, jak się dziś zachować i co robić w zajeździe, rany bylebym nie zrobił niczego głupiego.
- Strasznie dziś milczący jesteś - Odezwał się, gdy już przebrani ruszyliśmy na codzienny patrol.
- Tak, bo pieski nie mówią - Powiedziałem, zerkając na niego z tym swoim spokojnym wyrazem twarzy.
- Zbyt dosłownie bierzesz do siebie to, co mówię - Powiedział, przyglądając mi się uważnie.
Na te słowa wzruszyłem ramionami, dziś byłem zamyślony i nie specjalnie rozmowny, nie zwracałem uwagi nawet na złośliwości mojego towarzysza, skupiając się całkowicie na pracy.
<Daisuke? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz