Czy ja chciałem zostać tutaj na noc? W sumie, to nie miałem wielkiej ochoty na powrót do domu. Co prawda, tam było cieplej niż tutaj. I łóżko troszkę też wygodniejsze było. No i balia na pewno była większa. Ale przecież na zimno łatwo mogłem zarazić, po prostu się do niego przytulając. To łóżko nie przeszkadzało mi aż tak bardzo. Tylko ta balia nieszczęsna... nie mogę sobie za bardzo wyprostować nóg. Będę musiał mu kupić coś nowego, i większego. No ale też z takiej malutkiej czerpię profity, w końcu mam go wtedy blisko siebie, a to całkiem przyjemne jest. Nie zmienia to jednak faktu, że nogi czasem dobrze tak wyprostować. Tak, balia jest kolejną rzeczą, którą muszę mu... nam kupić.
- Chciałbym. Ale nie mogę. Nie mam czystych rzeczy. Powiedzmy, że spodnie czy dodatki drugi raz z rzędu bym założył, ale nie koszulę – powiedziałem spokojnie, nie za bardzo odwracając wzroku od kotki. Ona była naprawdę piękna. Strasznie chudziutka, owszem, ale jestem pewien, że jak już się o nią zadba i nakarmi, będzie na pewno piękną kotką. I kochaną. I mądrą. I dumną. Aż znów zacząłem żałować, że nie mogę zabrać jej do swojego domu i tam się nią zajmować. Na pewno miałaby tam bardzo dobrze, już ja bym o to zadbał.
- Możesz mi dać koszulę do przeprania, może do jutra zdąży wyschnąć. A jeżeli nie zdąży, to mogę ci dać jedną ze swoich – zaproponował, a ja zastanowiłem się nad jego słowami. Nie wiem, czy wychodzenie do ludzi w zdecydowanie za dużych ubraniach na mnie jest dobrym pomysłem. Nie będę wyglądać dobrze, chociaż... może bym to jakoś obszedł? Podwinął rękawy, założył kamizelkę z dnia wczorajszego... a nie, nie mogłem podwinąć rękawów, bo świat ujrzałaby moja paskudna blizna. Może jednak koszula zdąży wyschnąć i nie będę się musiał tym przejmować...? Cóż, z chęcią zaryzykuję. I na następny raz chyba po prostu od razu przyniosę tu do niego kilka swoich ubrań, na właśnie takie sytuacje.
- Możemy tak zrobić. W sumie, możesz wyprać wszystkie moje rzeczy – powiedziałem, odkładając kotkę na podłogę, co się jej wyjątkowo nie spodobało. Chyba wygodnie było jej na moich kolanach. Nie dziwię się jej, musiała być strasznie zmarznięta, bo nie ma jednak praktycznie żadnej tkanki tłuszczowej, a tu jest okropnie zimno, ale musiałem się przebrać. I umyć. Ale nie sam, nie chciałem sam, to sobie mogłem w domu robić, a nie po to tu jestem.
- Ależ oczywiście, panie – mruknął nie do końca pocieszony, a ja wyczułem, że coś jest nie tak. Tylko co? Odwróciłem głowę w jego stronę i od razu zauważyłem, co jest na rzeczy. Mój piesek potrzebuje uwagi. Faktycznie, odkąd kotka się pojawiła, tak trochę niezbyt zwracałem na niego uwagę, ale czy można mi się dziwić? To maleństwo potrzebowało troski i uwagi. Ale niech się nie martwi, za chwilę będę cały jego.
Wstałem więc z podłogi i podszedłem do niego, by móc chwycić, go za koszulę i przyciągnąć do siebie, by złożyć na jego ustach pocałunek, wbijając się w jego usta zachłannie i agresywnie. Trzeba w końcu zadbać o tego mojego pieska, by nie poczuł się za bardzo pokrzywdzony.
- Czy mój piesek przypadkiem nie stał się zazdrosny o kotka? – zapytałem rozbawiony, uśmiechając się do niego złośliwie, gdyż jak dla mnie było bardzo zabawne i głupiutkie. Ale właśnie taki był mój piesek, strasznie głupiutki i zabawny.
<Haru? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz