Zmarszczyłem brwi na jego słowa, przeziębiony? Ale że ja? No się mu śni chyba. Nigdy nie byłem chory i chory nigdy nie będę, a to dlatego, że ja o siebie dbam. Nie mówiąc po prostu o tym, że mam świetną odporność. To wina jego domu, w którym było okropnie zimno, i naprawdę nie wiem, jak on może tego nie czuć i dalej pozostać tak cudownie ciepłym. Chociaż, jak tak teraz sobie o tym pomyślę, to powinienem się z tego cieszyć. Gdybyśmy oboje byli zimni, no to jak ja bym się ogrzewał? Wtedy pewnie miałbym większą motywację, by wrócić do domu. Tak, to jednak bardzo dobrze, że on był cieplutki.
- Przeziębienie charakteryzuje się między innymi podwyższoną temperaturą ciała, nie obniżoną. Poza tym, nigdy nie byłem chory, ani chory nigdy nie będę – mruknąłem, trochę poprawiając głowę tak, by było mi jak najwygodniej. Jak już byłem najedzony, mogłem sobie uciąć małą drzemkę. Po to są właśnie dni wolne, by sobie odpocząć i się trochę polenić. Pewnie gdybym był w domu, coś bym robił. Ale skoro jestem tu, i Haru nic nie robi, to i ja nic nie robię. I to jest nawet całkiem przyjemne, jak się nic we dwójkę robi. I jak dobrze, że wybił sobie z głowy to śledzenie Bunty. W jego stanie to było zbyt niebezpieczne, a ja nie wiem, czy w jakiejś kryzysowej sytuacji obroniłbym i jego, i siebie. Jak już, to lepiej zająć się tą sprawą, jak jego dłoń będzie sprawna.
- Więc sugerujesz mi teraz, że to wina mojego domu? – zapytał, wracając do gładzenia moich pleców, co było niezwykle miłe. Nie sądziłem, że aż takie proste gesty mogą być takie przyjemne. Jeszcze do pewnego czasu nie zgodziłbym się na taki dotyk. Nie wiem, jak to jest, ale z nim było trochę inaczej. A ja nie wiedziałem, co się dzieje.
- Oczywiście. To jakaś anomalia. Pewnie jedyny sposób, by stał się ciepły, to zburzyć go i postawić nowy – mruknąłem, patrząc na jego twarz. Chciałem zobaczyć wyraz jego twarzy, który na pewno będzie zszokowany i przerażony. No i się nie myliłem. Piękny widok.
- Nie mówisz poważnie – odezwał się, trochę przerażony.
- Jeszcze nie wiem. Jak bardzo zmarznę, to tak zrobię – odpowiedziałem niespecjalnie przejęty i przymknąłem oczy z zamiarem ucięcia sobie krótkiej drzemki. – Całkiem dobra z ciebie poduszka – wymamrotałem, troszkę bardziej przylegając do jego ciała.
- Trochę ukrytych talentów mam – zaśmiał się cicho, a ja już mu nie odpowiedziałem, naprawdę chcąc zasnąć.
Haru chyba to zrozumiał, bo już nie nic nie mówił. Co więcej, po jakimś czasie poczułem, jak zaczyna bawić się moimi włosami; gładzić je, poprawiać, okręcać te dłuższe kosmyki wokół swoich palców... początkowo chciałem mu powiedzieć, by przestał. Moje włosy to moja świętość. Tylko ja je mogę dotykać, układać. Ale gdybym się odezwał, to bym się jeszcze rozbudził, a tego nie chciałem. Poza tym, po takim nieco dłuższym czasie, w którym to skupiałem się tylko na tym jego dotyku, było to nawet miłe... uspokajające. Chociaż, może tak to odczuwałem, bo byłem zmęczony? Nie wiem, co się dzieje ze mną, ale przy nim jestem zupełnie inny. No dobrze, może nie jakoś bardzo inny, ale zdecydowanie zachowuję się trochę jak nie ja. I nie wiem, czym to jest spowodowane. Może jednak jestem chory? Będę musiał poszukać odpowiedzi na to dziwne zjawisko, coś poczytać, popytać... ale to nie teraz, teraz chcę się zdrzemnąć, wtulony w prywatny grzejnik.
<Haru? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz