wtorek, 24 października 2023

Od Daisuke CD Haru

 Muszę przyznać, postawa mojego partnera zaskoczyła mnie. Jeszcze nie tak dawno temu koniecznie chciał go dorwać, nie zwracając uwagi na to, że z tą niepełnosprawną ręką miałby problem. Wygląda na to, że taka przerwa chwilowa całkiem na niego dobrze wpłynęła. No, może nie chwilowa, bo niedługo minie trzeci miesiąc, kiedy to została mu ta ręka przebita na wylot. 
– Całkiem bezpiecznie – skomentowałem, przyglądając się jego pracy. Jego dłoń nie miała żadnych blizn, czyli uzdrowiciel bardziej się przy nim postarał. To dobrze, bo mu w końcu za to zapłaciłem, ale co ze mną? Pozostaje mi tylko nadzieja, że z czasem moja blizna przestanie aż tak rzucać się w oczy chociaż innym, bo ja o niej chyba nigdy nie zapomnę. – Weź tylko pod uwagę, że będziemy musieli na to poświęcić swój prywatny czas – dodałem, niezadowolony z tego malutkiego szczegółu. 
– Jeżeli masz inny pomysł, z chęcią posłucham – odparł kąśliwie.
Czy ja miałem inny pomysł? Niekoniecznie. Nie znałem grafiku Bunty, a i ze względu na Haru lepiej, gdybyśmy mu się przyglądali, kiedy jest ciemno i nie widać za dobrze twarzy. Trochę wątpię, by go tak po prostu zapomniał. Co więcej, mamy małą przewagę; Bunta jest przekonany, że Haru nie jest w pełni sprawny. I najlepiej, by żył z tą myślą najdłużej, jak tylko mógł. 
– Niestety, nie mam. Ale jak na coś wpadnę, bezzwłocznie się z tobą podzielę – obiecałem, pocierając swoje ramiona. Siedzę tu chwilę i już mi zimno się robi. Ten dom to musi być jakaś anomalia, nie widzę innego wyjaśnienia. Skoro teraz jest tu zimno, to jak to jest w zimę? Musi tu być nie do życia. A jednak, Haru tu egzystuje od przynajmniej kilku lat, jakim cudem, nie wiem. Może on też jest jakąś anomalią. 
Po kilkudziesięciu minutach Haru podał nam w końcu pięknie pachnące jedzenie, z czego niezmiernie się ucieszyłem. Po tym dosyć miernym śniadaniu z rana miło było zjeść coś takiego porządnego. Jednak nie ma to jak cywilizacja, i dostęp do porządnych przyborów kuchennych. Znaczy, to, co Haru nam przygotowywał podczas tej naszej małej wyprawy było dobre, ale po prostu brakowało mi odrobiny normalności, jak chociażby siedzenia przy stole. Takie drobne rzeczy, a ja strasznie za nimi tęskniłem. Nie mógłbym jednak żyć w podróży. Jest mi dobrze tak jak jest i tego nigdy bym nie zmienił. 
– Ale już wiesz, że zmywać też mogę? – zapytał zaskoczony mężczyzna, kiedy po zjedzeniu zabrałem od niego talerz. 
– Zdaję sobie z tego sprawę. Ale to wszystko jest zaplanowane – odpowiedziałem, wstając od stołu musząc uważać na to, by nie przewrócić się o pałętającego przy moich nogach Kodę. Nie chciał mi w ogóle odpuścić dzisiaj. – Ja tutaj posprzątam, ty pójdziesz nam przygotować kąpiel. 
– Znów wspólna kąpiel? – dopytał, a ja naprawdę nie byłem w stanie stwierdzić, dlaczego go to wszystko tak dziwi. Pierwszy raz sprzątam, albo chcę z nim kąpieli? Nie, więc już się powinien przyzwyczaić. 
– Tak. Oboje musimy się wykąpać po tej okropnej kilkudniowej podróży. Oszczędność czasu i wody, a ty chyba lubisz oszczędzać, powinno ci się spodobać – wyjaśniłem, od niechcenia głaszcząc psa po łbie, nim zacząłem zmywać. Niech już mi w końcu da spokój, dzisiaj nic dla niego nie mam. 
– Nie wiesz, jakie jest prawdziwe znaczenie takiej wspólnej kąpieli, prawda? – spytał, a ja zmarszczyłem brwi. 
– A co tu wiedzieć? Dwoje ludzi się ze sobą kąpie. Jakie niby jeszcze może mieć znaczenie? – odpowiedziałem pytaniem, odwracając się w jego stronę. 

<Haru? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz