Byłem zdziwiony, nie powiedział mi niczego takiego, przecież gdyby mi to powiedział, od razu bym mu odmówił, nie chce, aby oddawał za mnie swoją krew, to bardzo dziwne i zdecydowanie mi to nie odpowiada, nie zgadzam się na to.
- Nie, nie ma takiej opcji - Odpowiedziałem, nie chcąc się na to zgodzić, już i tak zgodziłem się na opłacenie tego, ale żeby od razu krew swoją oddawać? No nie ma nawet takiej opcji.
- Teraz i tak już nie ma odwrotu - Stwierdził, patrząc na mnie z powagą w swoich oczach.
- Jak to nie ma? Przecież możemy zawrócić - Stwierdziłem, nie widząc w tym najmniejszego problemu, przecież możemy to zrobić, bo czemu by też nie?
- Ależ nie będziemy zawracać, już jest na to za późno, nie będziemy tracić swojego czasu, jutro wieczorem będziemy już na miejscu, zrobimy co mamy zrobić I wracamy - Stwierdził, dając mi jasny do zrozumienia, że nie zmieni już zdania, a i moje nie specjalnie go interesuje.
No pięknie i teraz będę miał na sumieniu to, że poświęcił dla mnie swoją krew i teraz już nie wiem, co jest gorsze być mu winnym dużej sumy pieniężnej czy może krwi, której tym bardziej w życiu mu nie będę w stanie zwrócić.
- Gdybym tylko wcześniej to wiedział, nie zgodziłbym się na to nigdy w życiu - Powiedziałem, nie ukrywając swojego niezadowolenia, z powodu tego, co zrobił, przecież powinien mi o tym powiedzieć, powinien mnie poinformować, abym podjął decyzję, a nie podjął ją za mnie. Twierdząc, że tak będzie najlepiej. Rany, jaki on potrafi być uparty i po co? Tylko po to, żeby moja ręka znów była zdrowa, ja naprawdę w tej sytuacji go nie rozumiem, to moja ręka i on nie musi się w nią angażować, a jednak mimo wszystko to robi, co jest miłe, ale wciąż uważam, że niepotrzebne, jeżeli ma używać do tego swojej krwi.
- No i właśnie dlatego ci o tym nie powiedziałem, stawiając troszeczkę przed faktem dokonanym - Powiedział, jasno stawiając sprawę.
Westchnąłem cicho, już nawet nic nie mówiąc, to nie miało najmniejszego sensu, on zawsze stawia na swoim a moje zdanie i tak się nie liczy.
- Kładź się już, chce mi się spać - Odezwał się do mnie, popychając mnie na koc, już po chwili kładąc się na mnie jak na łóżku, no i co ja z nim mam? Ale czy mogę narzekać? Raczej nie i tak plusem jest to, że nie mam pełnego brzucha, bo wtedy naprawdę ciężko jest znieść dodatkowy ciężar na swoim ciele.
- Nie za wygodnie ci? - Zapytałem, zerkając na mojego towarzysza.
- W sumie to zawsze może być lepiej, przydałaby się poduszka, no ale nie mogę narzekać, też się nadajesz - Odparł, wywołując u mnie ciężkie westchnięcie, no cóż, tak dobry, jak jego łóżko to niestety ja nie będę.
- Przykro mi, że nie będę tak dobry, jak twoje miękkie łóżko - Odezwałem się, przecierając dłonią oczy. - Dobranoc - Dodałem cicho, głaszcząc go po plecach, robiąc to bardzo odruchowo, lubiłem pieszczoty, a on nie narzekał, a więc chyba każdy z nas jest w tej chwili szczęśliwy.
<Daisuke? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz