Miałem sporą satysfakcję, gdy zobaczyłem to zaskoczenie wymalowane na jego twarzy, bo właśnie to chciałem zobaczyć, mimo że on świetnie stara się to maskować, jest słodki w tej swojej niewiedzy, a to sprawia, że świetnie bawię się, ucząc go życia.
Zadowolone z widoczną satysfakcją na twarzy położyłam się do łóżka, a nie mogąc tak od razu zasnąć, wpatrzony w sufit myślałem nad jego twarzą i nad tym, jak bardzo lubię się mu przyglądać, świadom byłem na pewno tego, że coś do niego czuć, ale równocześnie wiedziałem też, że to tylko przygodna zabawa, taki od początku był nasz układ, a ja nie chciałem znów zostać odrzucone lub wykorzystany, bardziej niż i tak już jestem z korzyściami, które wynoszę ze znajomości z nim. Choć tak naprawdę wcale tego nie chcę, nie potrzebuję, nie jestem typem faceta, który będzie patrzył tylko na jego pieniądze, chciałem tylko spędzać z nim czas, kochać się i być przy nim, gdy będzie tego potrzebował.
To właśnie z takimi myślami odpłynąłem dziś do krainy snów, a w nich śnił mi się on sam, piękny, uroczy i doskonały taki jaki był na co dzień, mimo że nie chciał tego przyznać ani przede mną, ani tym bardziej przed samym sobą.
Rano tak jak mi polecono, nie zaspałem, co więcej zrobiłem sobie śniadanie, a nawet pyszną kawę, dzięki której miałem energię na rozpoczęcie dnia, nie zapominając o nakarmieniu pieska, z którym ruszyłem do pracy, przychodząc tam punktualnie, dostrzegając czekającego już w koszarach Daisuke.
Grzecznie przywitałem się z nim, udając się do szatni, przebierając się w służbowe ubrania, mogąc tym samym rozpocząć pracę.
- Możemy ruszać - Odezwałem się, wychodząc z szatni, dostrzegając spojrzenia Daisuke, którego nie potrafiłem w tej chwili rozgryźć, zapewne to spojrzenie ma znaczenie, którego mi jeszcze nie zdradził a którego ja się raczej nie domyśle mając problem czasem ze zrozumieniem jego słów a co dopiero jego myśli.
- Nareszcie - Odezwał się, nie czekając na mnie, ruszył przodem, najwidoczniej bardzo chcąc już rozpocząć pracę, no dobrze niech i tak mu będzie.
Posłusznie ruszyłem za nim, obserwując okolice, wokół panował jeszcze mrok, a to właśnie wtedy dzieją się najdziwniejsze rzeczy, dlatego właśnie tym bardziej musieliśmy być ostrożni.
- Wiesz, jesteś dzisiaj wyjątkowo zamyślony - Odezwałem się, przerywając ciszę panującą między nami.
- Nie zgadzam się, jestem skupiony na pracy i tobie też to polecam - Odparł, i chyba nie do końca to rozumiałem, jednak czy był to pierwszy raz? Nie, Daisuke potrafił nie raz mnie zaskoczyć swoim nastawieniem do jakieś sprawy, ludzi, a nawet do mnie samego, bogaci ludzie ich po prostu nie da się zrozumieć.
- Oho, ktoś tu dziś wstał lewa noga - Odezwałem się, uśmiechając przy tym złośliwie, od co takie drobne złośliwości.
- Lewą mogą? - Zapytał, a ja od razu zrozumiałem, że on to nie zna tego, wywołując u mnie ciche westchnięcie.
- Tak się mówi, no wiesz, gdy ktoś ma zły humor, mówi się wtedy, że ktoś wstał lewą mogą - Wytłumaczyłem, widząc jednak brak zrozumienia, machnąłem na to ręką. - No nic, nieważne wróćmy do patrolu - Dodałem, widząc, że to nie ma sensu.
<Daisuke? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz