Jak się czułem? Nie najgorzej, ale też nie najlepiej. Najchętniej to już położyłbym się w swoim łóżku. I to wtulając się w Haru. On jako łóżko tez nie sprawdzał się najgorzej, na pewno było on lepszy niż spanie na gołej ziemi, ale wolałem spać na materacu i wtulić się w jego ciało. Tęskniłem też za takimi cieplutkimi kąpielami, z dodatkiem olejków, i tych różnorakich zapachów. I za jedzeniem przy stole. I za cywilizacją. I za lustrem. Koniecznie potrzebowałem lustra, takiego porządnego, w którym się mogłem przejrzeć, upewnić się, jak wyglądam, poprawić się, swój wygląd... Mimo, że Haru widział mnie w taki wielu wersjach, i tych dobrych, i tych niedobrych, przy nim zawsze chciałem wyglądać dobrze. I perfekcyjnie. A jak mam wyglądać perfekcyjnie, jak mam do dyspozycji małe, kompaktowe lusterko? Albo niepewne odbicie w tafli wody? No nie dało się. Zawsze bym wyglądał tragicznie.
- Stabilnie – odpowiedziałem, skupiając się na jedzeniu, na który miałem wyjątkowy apetyt. A to niedobrze. Co, jak zjem za dużo i przytyję? Nie mogłem na to pozwolić. Jakbym się wtedy prezentował? Niewątpliwie paskudnie. No ale skoro Haru już przyszykował, musiałem zjeść, bo wtedy by się zmarnowało. A to też niedobrze. Najwyżej później będę bardziej się musiał na ruchu skupić, na treningu czy czymś takim.
- Cieszy mnie to – przyznał ze szczerym uśmiechem, co mnie trochę zaskoczyło.
Przejmował się mną, co było dla mnie całkowicie niezrozumiałe. Znaczy, może nie że niezrozumiałe, bo tylko ja mogłem nas doprowadzić do domu, ale to chyba nie o to mu chodziło. Chyba. Chociaż... sam nie wiem. Haru momentami był dla mnie dziwny. Niezrozumiały. Chociaż to pewnie dlatego, że nie potrafiłem zrozumieć, że ktoś potrafi być tak bezinteresowny jak Haru. Chyba jeszcze nigdy nie spotkałem się z takim człowiekiem. Zawsze któryś czegoś chciał. Zazwyczaj chodziło o pieniądze, no ale Haru pieniędzy nigdy nie chciał. Co więcej, kiedy mu je proponowałem, bo na przykład mnie utrzymywał, wręcz nie chciał ich przyjąć. Albo chociażby teraz, przy leczeniu jego rany, nadal wzbraniał się mówiąc, że on tego nie chce, bo mnie nie spłaci. Pieniądze są czymś ważnym w tym świecie, nawet bardzo ważnym, a on ich nie chce z jakiegoś powodu. Z tym to ja się jeszcze chyba nigdy nie spotkałem.
- Czemu się mną przejmujesz? – spytałem w końcu, przyglądając się mu z uwagą.
- Co? – spytał głupkowato.
- Moje pytanie było chyba dla ciebie zrozumiałe. Przejmujesz się mną, a nie powinieneś. Ludzie przejmują się kimś, jeśli są jakoś spokrewnieni, chociaż i to nie zawsze działa. Albo coś komuś winni. Ty mi nie jesteś nic winien – powiedziałem, nie spuszczając z niego wzroku.
- O to samo mógłby zapytać ciebie. Przecież zająłeś się moją dłonią – zauważył. Trochę niby tej racji miał, ale z jakiegoś dziwnego powodu moje wewnętrzne ja nie chciało tego przed nim przyznać.
- Czerpię z tego swoje korzyści. Poza tym, jestem ci to winny. To przez moje pieniądze zostałeś ranny, więc i za moje pieniądze zostałeś uzdrowiony – powiedziałem, skupiając wzrok tylko na swoim posiłku. Nie była to do końca prawda. Widziałem, że cierpi z powodu tego, że jego ręka nie jest w pełni sprawna, i chciałem to zmienić. To było głównym powodem. Ale gdybym to powiedział na głos, chyba zabrzmiałoby to tak dosyć... dziwnie. Przynajmniej moim zdaniem. Odkąd babka zaczęła mnie wychować, byłem uczony, że przywiązanie do kogoś czy też czegoś było słabością. Nie zawsze oczywiście trzymałem się tej zasady. Przywiązałem się do swojego wierzchowca. Czy właśnie do Haru. Ale i tak wolałem tego nie przyznawać, emocje były często powiązywane ze słabością, więc starałem się je ukrywać przed całym światem.
<Haru? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz