No tak całkiem zapomniałem o tym, że Daisuke znalazł kogoś, kto był w stanie wrócić mi sprawność w dłoni, czegoś naprawdę bardzo bym chciał, czasem tęsknię za samodzielnością, której nie mam z powodu tej przeklętej ręki utrudniającej mi na co dzień życia, ponadto z powodu tej ręki nie jestem w stanie dopaść bunty, który zasługuje na to, aby po naszym spotkaniu skończyć zdecydowanie gorzej niż wtedy ja, tym razem jednak to ja go dopadnę i ubiję własnymi rękoma, a nie jak on wykorzystam do tego innych ludzi.
Wracając jednak do sprawy, o którą właśnie mnie pytał, szczerze powiedziawszy, nigdy nie jechałem na koniu, więc nie do końca wiem, jak będzie to wyglądało, co mam robić i jak mam się zachowywać, czego nie robić, sam nie wiem szczerze, czy chcę jechać konno, kiedy to nigdy tego nie robiłem.
- Tak szczerze to nigdy konną nie jechałem, a więc nie, nie umiem - Przyznałem, zgodnie z prawdą nie chcąc go oszukiwać, w końcu i tak prędzej czy później by to wyszło. A zresztą, po co miałbym wymyślać coś, co nie jest prawdą? To wszystko nie miałoby najmniejszego sensu.
- To nic złego dostaniesz spokojnego konia i na pewno sobie z nim poradzisz - Stwierdził, czym przyniósł mi sporą ulgę, trochę bałbym się poruszać. A może inaczej, trochę bałbym się siadać na konia, który byłby bardzo ruchliwy czy też żywotny, bo nie wiem, czy bym sobie z nim tak naprawdę poradził.
- A nie mogę iść pieszo? - Podpytałem, nie będąc pewien czy aby na pewno chce jechać konną, to wszystko może trwać dużo dłużej dlatego, że się na tym nie znam, a więc może lepiej pominąć to, puść pieszo, a wtedy nie będzie problemu, ja będę bezpieczny, koń będzie cały i zdrowy chyba o to chodzi.
- Nie możesz, gdybyśmy szli pieszo, zajęłoby to jeszcze więcej czasu, a my tego czasu aż tyle nie mamy, no, chyba że chcesz wrócić za dwa lub trzy tygodnie do pracy - Powiedział, no i w sumie mogę iść dwa trzy tygodnie, pomijając te konie, szkoda trochę pracy i pieniędzy, które stracę podczas poszukiwania człowieka lub kobiety, która ma mi pomóc tą dłonią.
- No i to jest to, nareszcie mówisz jak człowiek - Odpowiedziałem, uśmiechając się delikatnie do Daisuke, mając nadzieję, że mimo drobnych niechęci w końcu pójdzie na mój układ.
- No ty chyba sobie żartujesz, nie będziemy tracić na to aż tyle czasu, bierzemy konie i ruszamy z samego rana w czwartek - Odpowiedział, a ja wiedziałem już, że z nim nie wygram, będziemy musieli jechać konno czy mi się to podoba, czy nie, a to za bardzo mi się nie odpowiada.
- No dobrze niech już ci będzie i tak wiem, że z tobą nie wygram, mam tylko jeden kolejne problemy - Powiedziałem, musząc uświadomić go o tym drobnym problemu, przede wszystkim o piesku, którego nie wiem, czy mogę ze sobą zabrać, czy jednak będę musiał go zostawić, ale gdzie? - Co mam zrobić z Kodą? - Zapytałem, naprawdę poważnie się nad tym zastanawiając.
<Daisuke? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz