Daisuke naprawdę zaskakiwał mnie za każdym razem, był inny, całkowicie inny niż ten, którego przedtem poznałem, a to całkiem miłe zaskoczenie.
Niby nie potrzebowałem pomocy przy śniadaniu, a mimo to dałem mu porę do pokrojenia, mając zamiar przygotować nam pastę jajeczną z porem i żółtym serem, śniadanie łatwe, dobre i zajmujące tylko dwadzieścia minut.
Lubiłem takie proste posiłki, dzięki nim można było zjeść coś dobrego, ale i szybkiego w przygotowaniu, a to akurat ma duże znaczenie dla mnie, gdy ewidentnie nie mam siły ani czasu, aby coś robić. Dziś co prawda miałem czas, a nawet siłę miałem a mimo to, śniadanie było tak zwyczajne, jakbym nie miał lub nie chciał mieć czasu.
Śniadanie przygotowane postawiłem na stole tuż obok kawy, którą przygotował Daisuke.
- Smacznego - Odezwałem się, uśmiechając ciepło do mojego towarzysza.
- Smacznego - Odpowiedział, zabierając się za jedzenie pysznego śniadania.
Takie proste a takie dobre.
Podczas śniadania usłyszałem drapanie o drzwi, przypominając sobie o psie, który siedział głodny na dworze.
Wstając od stołu, wpuściłem go do środka, łapiąc w ręce, nim wszedł do domu.
Pies był cały z błota i do tego śmierdział, wygląda na to, że ktoś tu lubi taplać się w błocie podczas deszczowego dnia.
- Koda, rany musiałeś co? - Westchnąłem, patrząc na psa, który wesoło merdał ogonem. - Chodź, umyjemy cię - Dodałem, zwracając się do psa, którego zabrałem do łazienki, musząc porządnie go wykąpać, nie chcąc mieć w domu wszędzie błota i do tego śmierdzącego pieska.
Zmęczony kąpielą tego małego szarpiącego się psa wytarłem go porządnie, wypuszczając z łazienki, aby ją posprzątać.
Westchnąłem cicho, wychodząc z łazienki, widząc psiaka, który szturchał pyskiem miskę, chcąc coś zjeść.
A więc, zamiast samemu zjeść, musiałem nakarmić zwierzaki, bo i kot nie dostał jeszcze jedzenia.
- Możesz usiąść? - Zapytał, zwracając na chwilę moją uwagę.
- Chciałbym, ale najpierw zwierzaki muszą coś zjeść - Powiedziałem, zajmując się zwierzakami.
- A widzisz, zachciało ci się umyć zwierząt - Odezwał się, zerkając na mnie z kubkiem w swoim dłoniach.
- I kto to mówi, kota to ty mi tu przyniosłeś - Odezwałem się, siadając przy stole, chcąc już zakończyć, jeść śniadanie.
- Nie mówiłeś, że jej nie chcesz, z resztą kot jest mniej wymagający od psa - Stwierdził, zabierając swój talerzyk, który od razu umył, aby był on czysty, odkładając na suszarkę.
Nie powiedziałem już nic, kończąc swoje śniadanie, które naprawdę mi smakowało, proste i szybkie a takie dobre.
Dzień mijał nam bardzo spokojnie, bardzo leniwie, ale tak szczerze w ogóle mi to nie przeszkadzało, mimo było tak sobie cały dzień poleżeć i nic, ale to dosłownie nic nie robić aż do wieczora, gdy to wypadało się przygotować do wyjścia z domu.
Daisuke ewidentnie nie miał na to ochotę, ale chyba wyjścia też nie miał dlatego ubrał się, obserwując i mnie czy aby na pewno dobrze się ubieram, czy wszystko wygląda poprawnie, rany, jakie to jest męczące.
- Siadaj, musimy coś jeszcze z twoimi włosami zrobić - Powiedział, zmuszając mnie do posadzenia tyłka na krześle.
- To nie ma sensu, one żyją własnym życiem - Powiedziałem, doskonale znając swoje włosy, które były bardzo, ale to bardzo problematyczne.
<Daisuke? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz