A on znów swoje, ja jedno on drugie i nic w związku z tym się nie dzieje, niepotrzebnie tylko komplikujemy sobie życie w takiej sytuacji.
- Sorey ja cię bardzo proszę, nie dyskutuj, nie utrudniaj tego bardziej niż i tak już utrudniasz, po prostu zostawmy dzieci u Lailah. Hana, Hatu zostaniecie na dwa dni u cioci Lailah i cioci Alishy? - Zapytałem, zwracając całkowitą uwagę dzieci na swojej osobie.
Dzieci spojrzały na mnie, zastanawiając się przez chwilę nad tym, czy aby na pewno chcą, czy może nie chcą pójść do cioci. Oby tylko nie stawiały zbyt dużego oporu, bo wtedy naprawdę możemy mieć problem, aby je zostawić u cioci, co gorsza nie chciałbym, aby maluchy musiały być z nami podczas tej podróży, nie jestem pewien czy dam sobie radę z tą dwójką, gdy mój mąż będzie grzał się w ruinach.
Co prawda Sorey uważam, że dzieci wcale, zanim nie ruszą, ja jednak uważam zupełnie inaczej, może teraz troszeczkę zwracają uwagi na zupełnie inne rzeczy niż tatuś, jednak znając maluchy, w najmniej oczekiwanym momencie stwierdzą, że chcą właśnie do taty teraz i już, a ja nie chcę, aby stało się to wtedy gdy będzie musiał iść do lawy, gdzie ich samych nie puszczę, a ja wejść nie mogę.
- Tak, ciocia - Zawołały, a ja poczułam sporą ulgę, gdy doszła do mnie ich odpowiedź, a więc wygląda na to, że możemy zostawić dzieci u cioci ze spokojem, nie martwiąc się ich scenami.
- Na dworze z dnia na dzień jest coraz cieplej, a to oznacza, że będzie mi coraz cieplej i naprawdę nie muszę iść do ruin, aby się ogrzać - Powiedział, bardzo, ale to bardzo upierając się przy swoim, tak jakby żadnego innego rozwiązania nie było, jak tylko wyjść na dwór, wygrzać się i to miałoby mu wystarczyć, kiedy ewidentnie jego organizm krzyczy, że potrzebuje czegoś więcej, dlaczego więc udaje, że tak wcale nie jest? Co za uparty osioł myślący, że nim przejmować się nie trzeba.
- Gdyby tak było, twoje ciało nie robiłoby się coraz chłodniejsze. Wiesz, doskonale wiem, kiedy twoje ciało jest gorące i nie potrzebujesz niczego dodatkowo, aby się wygrzać, a i doskonale też wiem, kiedy muszę cię dopilnować, bo tak jak ty dbasz o mnie, tak, ja chcę dbać zawsze o ciebie - Powiedziałem, całując go w policzek.
- Nie musisz się o mnie martwić, ja sobie świetnie sam poradzę - Powiedział, a ja nic na to nie odpowiedziałem, doskonale wiedząc, że i tak w tej sprawie się nie dogadamy.
- Oczywiście, tak sobie mów. No nic, przygotuję nasze maluchy, pakując wszystkie potrzebne rzeczy, a ty przypilnuj, żeby ładnie zjadły - Poprosiłem, uśmiechając się do niego łagodnie, idąc do pokoju naszych maluchów.
Pakowanie dzieci nie zajęło mi zbyt wiele czasu, tak więc dość szybko się z tym uwinąłem, mogąc wracać do całej mojej rodziny.
- A więc tak, zaprowadzimy maluchy do cioci, następnie idziemy do Yuki'ego i Emmy, damy im zaproszenie porozmawiamy z nimi, a później możemy od razu ruszyć do ruin, zróbmy to wszystko za jednym razem, aby nie tracić czasu, dlatego może warto wziąć jakiś koc, aby było gdzie się położyć, co ty na to? - Zapytałem, patrząc na niego z uwagą.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz