Haru poruszył bardzo dobry temat, który także wkrótce powinniśmy przebadać. Coś tak czuję, że im więcej będziemy się zagłębiać w tę sprawę, tym więcej takich tematów znajdziemy. I jak ja mam odpoczywać, kiedy nie ma na to czasu? To jest sprawa bardzo pilna, dlatego tym bardziej powinienem nie wypoczywać. No i też trzeba pamiętać o naszym ślubie, na początku czerwca będę musiał aktywnie upewniać się, ze wszystko jest w porządku, dyrygować wszystkim, pilnować... tak czy siak, czeka mnie ta praca, czy Haru się w ogóle to podoba czy nie. Tyle dobrego, że Suzue zajęła się sprawami finansów i reprezentowanie naszego nazwiska, bo inaczej nie wiem, jakbym sobie z tym poradził.
Ale to takie czytanie na leżąco nie było najwygodniejsze. Po dłuższym czasie czułem, jak zaczyna mnie boleć kark, no i żebra jak bolały, tak mnie bolały. Trochę mniej, owszem, ale dalej mnie bolały. I ramię też mnie bolało. I głowa w sumie. Nawet ta głupia warga, jak się bardzo na niej skupię. Więc skoro i tak wszystko mnie boli, nie mogę sobie posiedzieć na balkonie? Na świeżym powietrzu? To chyba zdrowe. Na szczęście jak on będzie w pracy, to ja i tak będę robić swoje. Kilka godzin to wystarczająco dużo czasu, by zrobić coś naprawdę konkretnego.
- Albo przyjąłeś to z krwią, albo ktoś cię przeklął, jak byłeś mały – odpowiedziałem, czytając kolejne zdania. Książka, którą miałem przed sobą, opisywała te drugi przypadek, z tego co się orientowałem. – Ale to drugie nie ma sensu, bo zacząłeś przemieniać się dopiero od niedawna, a z tego co tu czytam, klątwa ujawnia się od najmłodszych lat – dodałem i zamknąłem książkę, odkładając ją na bok. Kilka stron i już wiedziałem, że to nie to. – Co takiego mówiła twoja babcia? – zapytałem, chcąc poprawić swoją poduszkę. Nie dam rady leżeć, musiałem usiąść. Haru od razu dostrzegł, co chcę zrobić, i mnie wyręczył. Powinienem się zdenerwować, ale tak właściwie, to byłem mu wdzięczny.
- Cóż... niewiele, tak właściwie. Zawsze bardzo pozytywnie o swojej rodzinie i mnie pozytywnie, mówiła, że jesteśmy niezwykli, i mam nie słuchać innych, ale żadnych konkretów. I bardzo nie lubiła mamy – wyjaśnił, podając mi inną księgę.
- Może dlatego, że była z niższej klasy. Ale ona też była z niższej klasy, to nie miałoby sensu – mruknąłem cicho, zastanawiając się nad tym, co mi właśnie powiedział.
- Co masz na myśli? – dopytał, ewidentnie zaciekawiony. No tak, nie mówiłem mu. Nie było za bardzo kiedy, jak się tak nad tym zastanowić.
- Co nieco dowiedziałem się o twojej rodzinie, zanim mnie uprowadzili. O twojej mamie nie znalazłem praktycznie nic poza tym, że jest pochowana na pobliskim cmentarzu, więcej dowiedziałem się o rodzinie ze strony taty, i jak się okazuje, masz szlacheckie korzenie. Bodajże twój pra, pra, pradziadek narobił takich długów, że dopiero twojemu dziadkowi udało się je spłacić, ale wasza świetność już dawno przepadła. Skoro jednak twoja babcia utrzymywała, że jesteście niezwykli, i tak pozytywnie wypowiadała się o twoim tacie, a tak źle o twojej mamie... może to jest ze strony taty? Czystość rasy została zachowywana, dopóki twój tata nie związał się z człowiekiem, i dlatego twoja babcia jej nie lubiła. Albo po prostu jej nie lubiła. Moja babka też nie przepadała za moją mamą – zaproponowałem wyjaśnienie, delikatnie się zastanawiając nad swoimi słowami, bo kiedy je powiedziałem na głos, było mi jakoś łatwiej wszystko poukładać. Tylko czy gdyby jego babcia była wilkołakiem, tak szybko by umarła? Wilkołaki raczej kojarzą się z dłuższą żywotnością, lepszym zdrowiem... chyba, że była znacznie starsza, niż się przyznawała przed wnukiem. Te dokumenty w ratuszu też tak w sumie trochę dziwne były, jak teraz myślę nad tym w takim kontekście. Pomimo, że posiadłości i wszystkie ziemie rodziny Kato były tutaj, praktycznie nikt nie spoczywa tutaj na cmentarzu, a są niby pochowani gdzieś indziej. Niby, bo sam już nie wiem, jak mam na to patrzeć, i czy to w ogóle dobry trop.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz