Biorąc pod uwagę to, ile w ostatnim czasie piję tych naparów, powinienem w tym momencie odmówić. Medyk przekazał mi, że powinienem pić co najwyżej trzy napary dziennie, a ja wczoraj.... cóż, nie wiem, ile dokładnie ich było, ale na pewno więcej niż trzy. Z logicznego punktu widzenia, powinienem odmówić, i jakoś zasnąć bez tego, ale żebra, i ramię, i głowa, a nawet te rozcięte usta. Wcześniej, kiedy szukałem Haru po lesie, nie czułem tego aż tak, ale byłem pod wpływem ziół. Żebra zaczęły mnie boleć dopiero od momentu, w którym to Haru powalił mnie na ziemię. A to wszystko zaczęło mnie boleć dopiero teraz, jak się położyłem i chciałem odpocząć. Oby jutrzejszy dzień był już spokojniejszy, bo nie wiem, jak długo będę potrafił tak funkcjonować; bez snu, jedzenia i na naparach przeciwbólowych.
- Poproszę. Bez nich chyba nie dam rady zasnąć – przyznałem, starając się zachować jak najbardziej neutralny wyraz twarzy, by nie czuł się przy mnie źle.
- Się robi – odparł, od razu wstając z łóżka i nim się zorientowałem, zniknął z pokoju. Trochę szkoda, że Haru przed wyjściem nie pocałował mnie w czoło, nos, czy po prostu wykonał jakiś taki drobny gest. Brakowało mi tego.
Powoli podniosłem się do siadu, cicho jęcząc z bólu. Skoro miałem wypić z zioła, musiałem siedzieć. I im dłużej tak sobie siedziałem, tym bardziej mnie bolało. I to było nie do wytrzymania. Jakim cudem ja dawałem sobie radę i go szukałem po tym lesie, skoro teraz siedzenie sprawiało mi taki ból. Jak teraz sobie pomyślałem, że mam wsiąść na konia i gdzieś pojechać, to mi się aż słabo robiło. Nie wiem, jak ja wypiję te zioła, bo chyba kubka nie uda mi się utrzymać w rękach.
Haru w końcu do mnie wrócił, i już chciał mi ją podać, zauważył, jak bardzo ręce mi się trzęsą. I z tego powodu pomógł mi ją wypić, bo nie wiem, jak bym sobie z tym poradził. Pewnie bym wszystko porozlewał i się jeszcze przy okazji poparzył, jakbym nie był już wystarczająco pokiereszowany. A kiedy już wypiłem, Haru od razu chciał odnieść kubek, ale nie chciałem, by gdziekolwiek szedł, bo jeszcze mi ucieknie do tego drugiego pokoju i znów nie będziemy spać razem, a tego bardzo bym nie chciał.
- Zostań. Jutro służba to zaniesienie – poprosiłem, chwytając jego nadgarstek.
- No dobrze. Ale na pewno chcesz, bym z tobą spał? – spytał, jakby nie do końca pewien. Niejasno się wyrażałem?
- Na pewno chcę. A teraz chodź – poprosiłem, powoli zmieniając pozycję.
Haru oczywiście mi pomógł, a następnie zgasił świeczki i niechętnie się położył na łóżku, mając taką minę, jakbym zaraz miał go ugryźć, a to ja się o to powinienem bać. Jako, że żebra trochę bardzo mnie bolały, już się do niego nie przytulałem, ale potrzebowałem jego bliskości. I z tego powodu zacząłem szukać swoją dłonią jego dłoni, i kiedy już ją znalazłem, splotłem razem nasze palce. I ku mojej uldze, odwzajemnił to, dlatego mogłem spokojnie spać.
Obudziłem się kilka długich godzin później, prawie że w południe, czując na szyi ciepły oddech oraz rękę na brzuchu. Haru przez sen zbliżył się do mnie, i nawet przytulił lekko, na szczęście nie naruszając moich żeber. Uśmiechnąłem się delikatnie na widok jego spokojnej twarzy. Byłem pewien, że pomimo tych moich wszystkich obrażeń, i tak dzisiaj znów bym za nim ganiał po lesie, jeżeli trzeba by było. Poprawiłem delikatnie jego włosy, a następnie ucałowałem go w czoło, starając się jak najbardziej uważać na swoje ruchy. Chciałem, by się wyspał, bo po tak intensywnej nocy musiał być padnięty. Nie tylko on, ja też... cóż, nie czułem się najlepiej, ale nie będę mu o tym wspominać, by za bardzo się o mnie nie martwił.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz