Delikatnie się uśmiechnąłem na jego słowa, a następnie ucałowałem go w policzek i opuściłem chwilowo sypialnię. Zdecydowanie za bardzo wczoraj sobie pofolgowaliśmy. Nie pamiętałem już, kiedy ostatni raz stracił głos. Ale też kiedy ostatni raz byliśmy sami w domu... im dzieci większe były, tym jakoś tak nie za bardzo chciały spędzać czas u cioci, zwłaszcza, jak Alisha umarła. A ostatnio to w ogóle nie odwiedzały nawet Lailah, przez co nasza prywatność w ogóle nie istniała. A myślałem sobie kiedyś, że im dzieci większe, tym będzie łatwiej. Ale się myliłem...
Tak jak mój Miki chciał, przygotowałem mu herbatę, gorącą, i dodałem do niej miodu, bo kiedyś usłyszałem, że jest dobry na takie przypadłości jak gorące gardło. A mimo wszystko chciałbym usłyszeć jego głos jak najszybciej. On miał taki piękny głos, taki delikatny, łagodny, spokojny, no po prostu cudowny. Krótko można to opisać jako „anielski głos”, i to by się zgadzało, no bo przecież mój Miki jest aniołem. Ale ja też jestem, no i mój głos brzmiał tak bardzo normalnie, przynajmniej dla mnie. Ciekawe, jak Miki go słyszał. Bo na pewno słyszał mnie trochę inaczej niż ja słyszę samego siebie. Chyba w miarę względnie, skoro na mnie nie narzekał.
- Jestem już. Herbatka z miodem na bolące gardełko – odpowiedziałem, uśmiechając się delikatnie do męża, podchodząc do łóżka i chwilowo kładąc kubek na szafce.
Wpierw musiałem pomóc mojemu mężowi w zmienieniu pozycji z leżącej na siedzącą, bo ciało to go chyba tak bolało, że miał z tym problem. Nie dziwię się mu, nie dość, że siniaki na całym ciele miał, tyłek go bolał, to jeszcze te ugryzienia mogły go trochę boleć... zdecydowanie trochę przesadziłem. Niby Miki sam chciał, bym taki trochę ostrzejszy był, owszem, no ale też musiałem znać ten umiar, którego jeszcze nie potrafiłem wyczuć. I teraz akurat tak trochę przesadziłem, jak tak patrzyłem na cale jego ciało.
- Nie za bardzo przepadam za miodem – wyznał cichutko, z niechęcią patrząc na kubek.
- Naprawdę? Przepraszam, nie wiedziałem, miód jest przecież słodki, a ty słodkie lubisz, i dobrze też miód na gardło robi... ale dobrze, ja to wypiję, a tobie zaraz przyniosę taką zwykłą gorącą herbatę. I może z jakimś sokiem, co ty na to? – zaproponowałem, mając nadzieję, że mi wybaczy moją małą pomyłkę. Zapamiętam to. Chyba. A może i nie. Moja pamięć bardzo zawodna ostatnio potrafi być. I to nie ostatnio, a od jakichś... siedemnastu lat? Siedemnastu lat chyba. Matematyka też nie jest moją dobrą stroną. Ja tam w ogóle dobrych stron nie mam.
- Nie, zostań. Wypiję – poprosił, chyba nie chcąc tu zostawać sam. Ale go nie rozumiałem. Przecież nie odchodziłem nigdzie daleko, a tylko na dół, do kuchni. Dalej będę w tym samym budynku przecież. I za kilka minut wracam.
- I tak muszę iść z Psotką na dwór, bo zaczyna się kręcić – odpowiedziałem, zauważając, że nasza mała maskotka już wstała i zaczęła się kręcić po łóżku.
- Wracaj do mnie szybko – poprosił, biorąc do swoich drobnych rączek gorący kubek.
- Wszystko będzie zależało od Psotki – odpowiedziałem, całując go w czubek głowy. – A może chcesz wyjść razem z nami? Woda dobrze ci zrobi – dodałem, biorąc naszego pieska na ręce, by nic nie narobił.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz