poniedziałek, 13 maja 2024

Od Daisuke CD Haru

 Na jego słowa westchnąłem cicho. A więc muszę mu to wszystko powtarzać? Wszystkie moje obawy, przemyślenia, kroki, co powinniśmy zrobić, czego lepiej może unikać... niespecjalnie miałem na to ochotę. Jak już to sobie wszystko powiedziałem na głos, nawet jeżeli mnie nie słuchał, czułem się lepiej, i wiedziałem co robić. Jeżeli chcę zapewnić mu bezpieczeństwo, nie mogę go w to wciągać; do medyka tylko, jeżeli będzie chory, do żadnego maga też go ciągnąć nie będę. Chciałbym jednak wiedzieć, co z nim jest, aby go lepiej chronić, i też dla zaspokojenia własnej ciekawości. Warto wiedzieć, co takiego mogą odziedziczyć nasze dzieci, jeżeli już będziemy je mieć. Temat dzieci podejmę z nim już po ślubie, do tej pory powinienem się skupić na bardziej teraźniejszych rzeczach. 
- To już nie ma znaczenia. Idę do ratusza – odparłem, podnosząc się z fotela. W sumie, chyba wpierw powinienem zjeść obiad... ale do niego jakieś półgodziny. Nie chciałbym marnować czasu. No i też jakoś tak bardzo głodny nie byłem. Zbyt bardzo skupiłem się na Haru, i jego przypadłości. 
- Czekaj, czekaj, ale po co? Chyba trochę zgubiłem wątek – odpowiedział, drapiąc się po głowie. 
- Ciężko jest zgubić coś, czego nie miało się od samego początku – powiedziałem troszkę złośliwie, nie mogąc się powstrzymać. Niektóre rzeczy same się na usta cisną. – Wrócę wieczorem. Przynajmniej się postaram wrócić najszybciej, jak to tylko możliwe, ale pewnie nie wcześniej, niż wieczorem – wyjaśniłem, przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze. Może i wychodzę tylko do ratusza, i znów będzie mnie widziała ta sama kobieta, ale i tak powinienem wyglądać perfekcyjnie. To należy do moich obowiązków, zawsze wyglądać idealnie. 
- Chcesz się jeszcze pracą zająć? – spytał Haru, wstając z łóżka, chociaż nie wiem, po co. 
- Nie. Chcę się zająć tobą. Chcę cię chronić i zapewnić wsparcie, by nikt cię nie skrzywdził. Ale by tak uczynić, muszę mieć pojęcie, co się z tobą dzieje. Gdybyś mnie słuchał wiedziałbyś, że doszedłem już do wniosku, że w twojej sprawie nie mogę zaufać nikomu, czy medykowi czy magowi. Pozostaje więc mi tylko i wyłącznie trop twojej rodziny. Nie chcesz mi podać ich danych, w porządku, mam takie dane, że jeżeli tu się osiedliliście, dam radę coś o nich znaleźć – wyjaśniłem, nie widząc nic złego w moim postępowaniu. Chcę mu pomóc. To nie jest nic złego. Co więcej, powiedziałbym, że to bardzo dobrze. W żadną inną relację nie byłem tak zaangażowany, jak właśnie w tę, no ale też w nikim nie byłem zakochany. I jak już jestem, to chcę, by miał wszystko, co tylko chce, a nawet i ponadto. 
- Trochę za bardzo przesadzasz. Nic takiego złego się nie dzieje, możesz przystopować – odparł, starając się mnie uspokoić. 
- Mogę, owszem, ale też mogę trzymać się swojego postanowienia, i tak uczynię. A ty sobie odpocznij po ciężkiej pracy, zjedz, i zrelaksuj – powiedziałem niewzruszony, po czym pociągnąłem go za krawat, by móc go ucałować w usta. Nie może być w końcu tak, że będę głowę zadzierał, albo na palcach stawał, by to zrobić. – Do zobaczenia wieczorem – dodałem, po czym odsunąłem się od niego i opuściłem naszą sypialnię. Dopiero kiedy znalazłem się w drodze do miasta zorientowałem się, że nie wziąłem ze sobą żadnej broni, ale raczej nic się stać nie powinno. Idę tylko do ratusza, i jak dobrze pójdzie, zaraz wracam, być może z jakimiś sensownymi informacjami. Poza pracą w sumie, i tak broni nie byłem zmuszony używać, więc pewnie i tym razem tak będzie.

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz