Czy w ogóle powinien się tym przejmować? Nie sądzę, jeśli będzie mi źle, wyjdę na dwór, a jak na razie chcę spędzić czas z ukochanym mężem, mając okazję po prostu być z nim sam na sam, bez naszych dzieci, które w każdej chwili mogłyby opuścić swój pokój, wchodząc do salonu w nieodpowiednim momencie, oczywiście w tej chwili nie robimy niczego niestosownego, wręcz przeciwnie jesteśmy bardzo grzeczni i tylko ze sobą rozmawiamy, a to nie jest zabronione.
- Już nic nie mów o tym, po prostu zaakceptuj to, co mówię i zaufaj mi, że wszystko jest dobrze, a jeśli coś się zmieni na pewno dam ci znać - Obiecałem gdy tylko odsunąłem się od niego, uśmiechając łagodnie.
- Jesteś pewien? Bo wiesz.. - A on znów swoje co zmusiło mnie do ponownego zatkania mu ust.
- Już? - Zapytałem, gdy tylko oderwałem się od jego ust.
Sorey kiwnął głową, nic już nie mówiąc, a to dobrze, bo za dużo myśli, szkoda tylko, że myśli o tym, o czym myśleć nie powinien.
Grzecznie spędziliśmy dzień, mój ukochany grzał się pod kocem, tuż przy kominku, w czym mu towarzyszyłem mimo tego, że było mi gorąco. Jednak czego się nie robi dla ukochanej osoby.
- Będę się już zbierał - Zwróciłem się do męża, zerkając na zegarek, już musząc wyjść z domu, aby mieć spokojnie czas na dotarcie i powrót do domu.
Po krótkiej rozmowie z mężem o tym, co mam kupić, ruszyłem do miasta, to zakupując potrzebne rzeczy na kurczaka, do którego go w końcu przekonałem.
Po powrocie oczywiście bezdyskusyjnie musiały mu pomóc, wiedząc, że nie będzie w stanie zrobić tego bez mojej pomocy. Oczywiście Sorey nie był z tego zadowolony, ale w końcu zrobił to ze mną. Wiedząc, że sam sobie z tym nie poradzi.
Wspólna kolacja, świece i wino to naprawdę romantyczny moment, którego oboje potrzebowaliśmy, już dawno nie było czasu na takie romantyczne kolacje, a i jej możliwości nie za wiele.
- To było naprawdę pyszne - Wymruczałem, ciesząc się z tak cudownej kolacji.
- A to dlatego, że mi pomagałeś - Stwierdził, nawet nie pozwalając mi nic na to odpowiedzieć. Łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku. - A teraz zmykaj już ładnie się dla mnie ubrać, umyje naczynia i zaraz do ciebie dołączę - Na tę wypowiedź kiwnąłem radośnie głową, idąc do sypialni, gdzie włożyłem sukienkę która odkrywała najwięcej mojego ciała..
- No, no, no takie widoki to ja lubię - Usłyszałem gdy tylko Sorey wszedł do sypialni, przyglądając mi się uważnie.
- A ja lubię, gdy twój przyjaciel tak na mnie reaguje - Przyznałem zadowolony, podchodząc do niego jeszcze bliżej, aby przyjrzeć się jego przyjacielowi, który ledwo był w stanie utrzymać się w spodniach.
- A wiesz, on lubi, gdy się nim zajmujesz - Na jego słowa uśmiechnąłem się do niego zadziornie, klękając przed nim na kolana, zdejmując jego spodnie, aby móc dostać się do jego twardego i gotowego do działania przyjaciela, którego polizałem po główce, nim wziąłem go do ust, powoli pieszcząc wargami, tak aby czół to, co z nim robię, pragnąc ode mnie więcej i więcej.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz