Już nawet nie byłem pewien czy powinienem to komentować? on naprawdę robi na złość sobie, a nie mi. No i co ja z nim mam? Czasem się zastanawiam, czy jest sens z nim dyskutować? Niby nie ale jeśli nie będę tego robił, mój narzeczony zrobi sobie krzywdę, a tego jestem pewien. Zawsze to mnie nazywa głupkiem, który o siebie nie dba, a co on robi w tej chwili? No na pewno mu na to pozwolę..
- No tak, wszystko jest ważniejsze od zdrowia, a przypadkiem tak nie boli cię nic, kiedy się poruszasz? - Zapytałem Tak dla jasności, podejrzewając, że boli go cały czas, w końcu sam przez to przechodziłem. A więc dosyć sporo o tym wiem.
- Boli, ale tak samo boli, kiedy się nie poruszam. A więc co to za różnica? Trzeba działać, aby nie tracić czasu na odpoczynek - Jego słowa były naprawdę głupie, chyba pierwszy raz w życiu uważam, że zachowuje się jak dziecko. Doskonale wie, że cierpi. A poruszanie się powoduje u niego jeszcze większy ból, a więc po co robić sobie dodatkową krzywdę. Tym bardziej że już niedługo bierzemy ślub, a jeśli on nie dojdzie do siebie, to niestety, ale termin będzie musiał zostać zmieniony, czy to mu się podoba, czy też nie..
- Oczywiście no bo skoro boli, to możesz chodzić, a potem będziesz dochodził do siebie jeszcze dłużej i cierpiał jeszcze bardziej - Mruknąłem, patrząc na niego z pobłażaniem.
Jeszcze nigdy nie widziałem go aż takiego nieodpowiedzialnego, zawsze to on był wzorem dla mnie do naśladowania, ale nie w tej chwili, w tej chwili zdecydowanie trochę mu odbija. Ja wiem, że on bardzo chce mi pomóc, za co jestem mu bardzo wdzięczny, ale nie chcę, aby z mojego powodu robił sobie większą krzywdę, już i tak skrzywdziłem go moimi ostrymi pazurami i nie chcę krzywdzić go jeszcze bardziej sobą samym. To mój problem i to ja muszę postarać się go jak najszybciej rozwiązać.
- Haru daj spokój - Mruknął, przerażając oczami.
- Nie, to ty daj spokój i zachowuj się tak, jak na odpowiedzialnego mężczyznę przystało - Odpowiedziałem mu, otwierając dokumenty, które były mi przekazane..
Zaciekawiony tym, co mogę tam dostrzec, przeglądałem po kolei wszystkie dokumenty, dowiadując się ciekawych informacji o mojej mamie.
Pochodziła... No właśnie, z jakiej rodziny pochodziła? Nie ma tu żadnej informacji o rodzinie mojej matki.
Jako młoda kobieta zniknęła z domu i ślad po niej zaginął.
Niewiele byłem w stanie dowiedzieć się o jej dalszych losach, bo tak jakby wszystkie dokumenty kończyły się na jej zaginięciu, czyżby ukrywała się przed kim lub przed czymś? Może właśnie z tego powodu babcie jej nie lubiła?
O moim tacie i babci natomiast było dosyć sporo, szlachetny ród, utrata majątku, bieda, która zapukała do drzwi i częste zmiany miasta, tak jakby czegoś się bali. Może to ich wilcza natura powodowała pewne komplikacje, z powodu których musieli się ukrywać? Tego nie wiem, o tym również nic nie było nigdzie napisane.
- O rodzinie mojej mamy nic się nie dowiedziałem. A to oznacza, że wciąż jestem w kropce - Odezwałem się, przerywając ciszę, która między nami panowała.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz