Drobny gest, a sprawił, że poczułem się znacznie lepiej, przynamniej jeżeli chodzi o aspekty psychiczne, bo fizycznie chyba nic mi nie jest w stanie pomóc. Może poza ziołami, ale one tylko złagodzą ból, a nie sprawią, że moje żebra magicznie się zrosną. A przydałoby się. Nie narzekam na wolne, dzięki temu, że mam chwilowo wolne od straży, mogę całkowicie się skupić na Haru i jego przypadłości. Gdyby jeszcze tak tylko każdy mój ruch i oddech mnie tak nie bolał, to byłoby miło.
- To nie jest taki zły pomysł – przyznałem, uśmiechając się lekko. Miałem nadzieję, że już teraz nie będzie się ode mnie odsuwał i zrozumie, że ja go nie zostawię i będę przy nim niezależnie od tego, w jakim jest stanie. I w jakim stanie jestem ja.
- Zatem zaraz wrócę – obiecał, po czym jeszcze raz mnie ucałował, tym razem w nos. Takie drobnostki, a taka przyjemność... No i jeszcze ten szczery uśmiech na jego twarzy. Co prawda, raczej łagodny, ale zawsze lepsze to niż ten wczorajszy bezemocjonalny wyraz twarzy.
Kiedy Haru wyszedł, i ja powoli podniosłem się z łóżka, wszystko robiąc powoli i ostrożnie. Te dwa dni, przez które ganiałem za Haru, trochę mi w kość dały, i odczuwam to dopiero teraz. Starając się oddychać jak najpłycej, by nie sprawić sobie bólu, podszedłem do szafy, by wyciągnąć stamtąd świeże ubrania. Wczoraj się nie umyłem, i czułem się z tym paskudnie. Kiedy wróciliśmy, nie miałem za bardzo siły o tym myśleć. Teraz siły także nie miałem, ale także nie miałem wyjścia. Musiałem się umyć, bo chyba mnie rozniesie od środka.
Jako, że raczej nigdzie chodzić w tym stanie nie zamierzałem, wziąłem z szafy jedną z koszul należących do Haru, zamierzając chodzić tylko w niej i w bieliźnie. Od razu też zauważyłem, że ilość ubrań mojego narzeczonego tak troszkę się skurczyła. Pewnie to było spowodowane tymi przemianami, ile to kompletów ubrań stracił, ze trzy? Muszę mu co nieco zamówić. Albo poprosić, by on sobie coś kupił. Chociaż... pewnie sobie takie rzeczy kupi, że klękajcie narody. Nie, lepiej ja zapiszę na kartce, co kupić i w jakim rozmiarze i przekażę jednemu ze służących, tak będzie bezpieczniej.
- Śniadanie zaraz będzie... co robisz? – usłyszałem za sobą głos Haru, dlatego też powoli w jego stronę się odwróciłem.
- Chcę się umyć – wyjaśniłem spokojnie, podpierając się o szafę. Najchętniej bym się teraz położył i w ogóle nie ruszał. To nie jest jednak luksus dla mnie. Muszę się umyć, zjeść, zamówić mu te ubrania, przeczytać książki o likantropii, które tu wczoraj przytargałem, rozgryźć jego problem, i jeszcze pomyśleć nad tym, jakie zeznania złożyć, by nie powiązali szalejącego wilkołaka z Haru. Na szczęście z tym ostatnim mam trochę czasu, bo jak na razie do koszar iść nie zamierzam.
- Pomogę ci z tym. Ale najpierw wypij zioła. I zjedz śniadanie – zaproponował, podchodząc do mnie, by zapewne pomóc mi w wróceniu do łóżka.
- Wolę teraz się umyć. Coś tak czuję, że jak usiądę, to już tak szybko nie wstanę – wyjaśniłem, koniecznie w tym momencie wziąć kąpiel, zmienić bandaże, a tego z głowy to już pozbyć się na dobre, bo tylko mnie denerwuje i przeszkadza.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz