Co on w ogóle opowiada, przecież w życiu bym o czymś takim nie pomyślał ani nawet mu czegoś takiego nie powiedział, martwię się o niego, a wiem, że sen pomaga zdrowieć, a dla mnie najważniejsze jest to, aby był zdrowy.
- Nie opowiadaj głupot, nigdy nie będę i nie mam cię dosyć, ja po prostu chcę twojego dobra. Wiem, dobrze co czujesz, dlatego wiem, też jak mogę się tobą zaopiekować, abyś czuł się jak najlepiej, robię to wszystko dla twojego dobra, a nie dlatego, że mam cię dosyć, bo gdyby tak było, uwierz mi, że już dawno by mnie tu nie było - Wyjaśniłem, całując go w czoło. Widząc, że nie jest on w stanie sam wypić ziół.
- Czyli byś mnie zostawił, gdyby było coś ze mną nie tak? - W jego głosie dało się usłyszeć przerażenie, on chyba musli, że teraz go zostawię, bo jest w złym stanie.
- Nie bój się, nie zostawię cię, jeśli i to ci chodzi. Bardziej miałem na myśli to, że gdybyś na początku zachowywał się jeszcze gorzej niż i tak się zachowywałeś, to pewnie nie byłoby mnie tu z tobą - Wytłumaczyłem, całując go w czoło.
- No a teraz śmieli pijemy - Zmartwiony tym, że sobie nie radzi, chwyciłem kubek, pomagając mu wypić to, co się w nim znajdowało, dbając o to, aby nic się nie rozlało.
- Kocham cię - Dodałem, pomagając mu położyć się do łóżka, od razu dostrzegając jego zmęczenie malujące się na twarzy.
- I ja ciebie kocham - To było ostatnie słowa, które wypowiedział, nim odpłynął.
W czasie gdy mój ukochany spał mogłem pójść do straży i porozmawiać z moim szefem o dłuższym wolnym opowiadając mu, dlaczego je potrzebuje.
Szef nie miał z tym problemu, pozwalając mi na dłuższe wolne, odetchnąłem z ulgą, chcąc poruszyć jeszcze jeden temat z mężczyzną. Doskonale wiedziałem, że w ratuszu pracuje jego żona, która mogłaby mi dać dokumenty związane z moją rodziną, mój narzeczony nie wyciągnął za wiele, nie znając nazwisk moich rodziców, na szczęście ja byłem w stanie znaleźć to, co było mi potrzebne.
Mężczyzna mimo swojej niepewności zgodził się mi pomóc, ruszając ze mną do ratusza, gdzie udało mi się wyciągnąć wszystko o mojej mamie, tacie i babci, dzięki czemu będę miał jakiś punkt zaczepienia. Dziękując za pomoc i obiecując, że oddam to, najszybciej jak się tylko będzie dało, powędrowałem do rezydencji.
Jak dobrze, że pomysłem o Rain bez niej dłużej zająłby mi powrót do domu.
- Gdzie byłeś? - Od razu po wejściu do sypialni usłyszałem zmęczony głos mojego panicza.
- Byłem u szefa, prosząc go o dłuższe wolne, będę z tobą tak długo, jak tylko będzie to konieczne - Gdy to powiedziałem, od razu zauważyłem niezadowolenie na jego twarzy. No tak myślałam, że mnie przechytrzy, a to ja go przechytrzyłem. - No i jeszcze byłem w ratuszu, żona naszego szefa tam pracy, dlatego udało mi się wyciągnąć wszystkie informacje o mojej rodzinie, może one pomogą zrozumieć, kim jestem i czy mam gdzie tak jeszcze może rodzinę - Dodałem, podchodząc do łóżka, na którym położyłem stos dokumentów.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz