Nie byłem przekonany co do jego słów, w tej chwili nie można mi ufać, jestem zagrożeniem dla niego i każdego innego człowieka. To, że też go nie zaatakowałem, nie oznacza, że innym razem tego nie uczynię, jestem nieobliczalny, a ten fakt przerażał mnie jeszcze bardziej.
- A powinieneś się mnie bać, chciałem zakatować moich kolegów ze straży, nie wiadomo czy następnym razem nie zrobię krzywdy i tobie, poza tym masz połamane żebra, mogę przypadkiem zrobić ci krzywdę podczas snu - Odpowiedziałem spokojnie, nie odwracając głowy w jego stronę, przez cały czas wpatrując się w to, co się za nim znajdowało.
- Ależ ty jesteś głupi, na Bogo zacznij mnie słychać - Daisuke chyba nie spodobało się to, co mówię, uderzając mnie w tył głowy.
To zachowanie z jakiegoś powodu wywołało u mnie złość, odwróciłem głowę w jego stronę, zaciskając ostre jak brzytwa zęby, które mu pokazałem. Czułem, jak oczy zmieniają kształt, a paznokcie stają się ostre.
Warknąłem na niego, ostrzegając przed dalszym takim zachowaniem, na chwilę tracąc kontakt z rzeczywistością.
- Haru co ty robisz? - Słysząc przerażony głos mojego panicza, otrząsnąłem się, kładąc dłoń na swojej głowie.
- Mówiłem ci, jestem niebezpieczny, nie panuje nad tym - Załamany, czułem się źle z tym, jak łatwo jest mnie teraz rozzłościć, a ja nawet nie mam pojęcia dlaczego, nigdy przedtem mi się to nie zdarzało, nigdy nie skrzywdziłbym nikogo a teraz? Teraz nie mogę nawet sobie zaufać.
- Przestań, razem sobie z tym poradzimy - Narzeczony chciał podejść do mnie, pocieszyć a może nawet przytulić, wyciągając dłoń w moją stronę.
- Nie dotykaj mnie, nie chcę, proszę, idź stąd, chcę zostać sam - Odsunąłem go od siebie, odwracając się w stronę okna, zdecydowanie jestem w tej chwili niereformowalny, a on musi to zrozumieć. Niech trzyma się ode mnie z daleka, przynajmniej dopóki nie nauczę się kontrolować tego, co jest we mnie.
- Haru... - Odezwał się, dotykając moje ramię, na co od razu zareagowałem, zrzucając jego dłoń.
- Proszę, wyjdź stąd - Nie chciałem, aby tu teraz był, chciałem być sam, tak będzie dla mnie najlepiej.
Daisuke westchnął ciężko, finalnie pozostawiając mnie samego, za co byłem mu naprawdę wdzięczny, lepiej, aby teraz nie kręcił się obok mnie przynajmniej na jakiś czas.
Resztę dnia spędziłem w sypialni, nie chcąc z niej wychodzić, nie chcąc jeść i pić, jedyne co było mi potrzebne to spokój i odizolowanie, taki stan pozwalał mi myśleć o tym, co teraz mam ze sobą zrobić.
Gdy noc nastała poczułem silną potrzebę opuszczenia rezydencji.
Cicho opuściłem budynek, mając nadzieje, że nikogo nie obudziłem, znikając w lesie, gdzie moje ciało przybrało wilczego wcielenia.
Muszę przyznać, że po przemianie poczułem, straszy głód, a do tego chęć zasmakowania krwi.
Dając się ponieść mojemu zwierzęcemu ja, ruszyłem w drogę, poszukując zwierzynę..
Dość szybko dorwałem starszego już jelenia, rozszarpując go na kawałki, zaspokajając swój głód, przynajmniej na chwile nim znów udało mi się coś dopaść.
W ciągu kilku godzin zabiłem wiele zwierząt, zaspokajając głód, nie myśląc jak człowiek, w tej chwili byłem bestią, mordercą, który chciał dopaść ofiarę, zamęczyć ją, a następnie zabić pozostawiając martwe ciała w lesie, Nie mając zamiar ich ukrywać, bo i takiej potrzeby nie miałem.
<Paniczu C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz