Byłem naprawdę zbulwersowany, zły i wystraszony, ale nie o siebie, bałem się o mojego narzeczonego, który gdzieś zniknął, a ja nie mam pojęcia gdzie.
Czułem go, ale zapach był ten naprawdę słaby, wręcz prawie niemożliwy do wyczucia, skąd ja w ogóle czuje, przecież nigdy nie miałem aż tak wyostrzonych zmysłów co więc dzieje się teraz? Nie wiem, to nie jest ważne, teraz liczy się tylko to, gdzie jest mój narzeczony i czy wszystko z nim w porządku.
Szukałem i szukałem, w mimo to nie byłem w stanie go znaleźć, aż do chwili, w której to zobaczyłem mężczyzn, który ewidentnie rozmawiali o moim paniczu.
Pierwszy raz w życiu poczułem aż tak okropną złość, która przejęła nade mną kontrolę, nie wiedząc co się ze mną dzieje, poczułem okropny ból, uczucie to przypominało żywcem ściąganą skórę, wywołując jeszcze większy ból ciała, mój panie jak to strasznie bolało.
Moja świadomość zanikła a ja padłem na ziemię jak długi, cierpiąc z bólu.
Straciłem przytomność na kilka chwili, a gdy ją tylko odzyskałem, czułem się jakość tak dziwne, trochę tak jakby nie do końca był sobą. Czy to normalne? Zdecydowanie nie, takie coś mi się jeszcze nigdy nie zdarzyło.
Ponownie otwierając oczy, poczułem się jak nie ja, mój wzrost się zmienił, ręce były jakoś dziwnie ułożone, nie mówiąc już o kręgosłupie i nogach.
Czując się zupełnie inaczej, wstałem z ziemi, nie chcąc się w tej chwili skupiać na sobie. Musiałem znaleźć mojego narzeczonego i to jak najszybciej.
Ruszając w stronę mężczyzny, rzuciłem się na nich jak dzikie zwierzę, czując silną pokusę rozszarpania ich, nie byłem sobą i tego byłem pewien.
W tej chwili nie zastanawiałem się nad tym faktem, dopóki nie wskoczyłem do kanałów, gdzie nie tylko poczułem okropny smród, ale i ujrzałem swoje odbicie w brudnej wodzie.
O dziwo nawet źle na to nie zareagowałem, tak naprawdę w ogóle na to nie zareagowałem, tak jakbym był do tego przyzwyczajony. Mimo że jestem tym czymś pierwszy raz.
Ruszyłem przed siebie, uderzając ciężkimi łapami o wodę, idąc przed siebie prosto do miejsca, w którym znajdował się mój narzeczony.
Słysząc głos nieznajomego mi faceta, przystanąłem na chwilę, wsłuchując się w jego głos.
Mężczyzna ewidentnie miał ochotę na Daisuke, wywołując u mnie jeszcze większą złość.
Człowiek uwolnił jego dłonie, chcąc zmusić do seksu, czego dość szybko pożałował, gdy mojego wielkie i ostre kły wbiły się w jego kark, rzucając martwe ciało na ścianę.
Mój panicz, wiedząc mnie w całkiem innej postaci, krzyknął przerażony, rzucając w moją stronę wszystkie rzeczy znajdujące się pod ręką.
Zdziwiony zmarszczyłem brwi, pokazując zęby, gdy dostałem w pysk, to bolało i to naprawdę bolało.
Lekko zirytowany ruszyłem w jego stronę, nie za bardzo wierząc jak mam się zmienić, aby znów być sobą jednocześnie nie chcąc, aby rzucał we mnie różnymi przedmiotami.
- Przestań - Myślałem, że usłyszy mój głos, ale miast tego usłyszał głośne warknięcie i jeszcze głośniejszy ryk, nad którym nie umiałem zapanować.
- Odwiedź, zostaw mnie potworze - Znów dostałem w łeb tym razem czymś twardszym i bardziej bolesnym.
Niezadowolony położyłem łapę na łbie.
Z tego bólu i niezadowolenia chwyciłem go za ubrania, prowadząc do wyjścia z kanałów, ratując mu skórę.
- Co to jest? Zostaw go! - Gdy tylko uwolniłem mojego narzeczonego z uścisku.
Mężczyźni ruszyli w moją stronę, z bronią, której się wystraszyłem. Musząc uciekać, aby nie zostać zranionym, uratowałem mojego narzeczonego, a teraz muszę spróbować wrócić do swojego poprzedniego wyglądu, nim wrócę do rezydencji ukochanego.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz