środa, 29 maja 2024

Od Mikleo CD Soreya

Jego pytanie było tak proste, że odpowiedz, będzie jeszcze prostsza.
- Poproszę gorącą kąpiel a do tego męża kąpiącego się wraz ze mną - Bardzo chciałem zażyć relaksującą kąpiel, ale tylko z mężem sam nie chce tam być, co prawd mógłby sam szybko się przemyć, ale przecież to nie jest to samo prawda?
- Z największą przyjemnością zażyje kąpieli z moją cudowną, piękną i seksowną owieczką - Odpowiedział, podchodząc do mnie, aby położyć dłonie na moich pośladkach, łącząc usta w namiętnym pocałunku.
- Nie za bardzo mi słodzisz? - Zapytałem rozbawiony, gdy tylko oderwaliśmy się od swoich ust.
- Oczywiście, że nie. Ja mogę słodzić ci każdego dnia i o każdej godzinie, chce twojej uwagi a wtedy mam jej najwięcej - Wytłumaczył, całując w policzek, schodząc na szyje, pozostawiając ślady na mojej skórze.- Idę zawołam cię, kiedy wszystko będzie gotowe - Dodał, ostatni raz całując moje usta, nim opuścił sypialnie, idąc zając się naszą kąpielą, gdy ja spokojnie wypiłem herbatę, odczuwając nadchodzącą ulgę.
- Zapraszam wszystko już gotowe i czeka na ciebie - Sorey zjawił się w sypialni od razu po wypiciu mojej herbaty.
Zadowolony od razu ruszyłem w stronę męża wyciągającego w moją stronę dłoń, uchwyciłem ją, pozwalając się prowadzić do łazienki, gdzie pięknie pachniało.
Sorey chcąc się mną zaopiekować, najlepiej jak tylko się dało, zdjął moje ubrania, pomagając mi wejść do bali, robiąc to samo, najszybciej jak się tylko da, abym przypadkiem nie został w niej zbyt długo sam, nagi dołączył do mnie, mocno przytulając się mocno, postanawiając pozostawić na moim ciele ślady swoich ust, najwidoczniej chcąc zadbać o to, abym przypadkiem nie zapomniał, do kogo należę.
Odwracając się w jego stronę, usiadłem okrakiem na jego nogach, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku, chcąc, aby dostał mojej atencji, tyle ile tylko chce.
Mój mąż nie myśląc zbyt trzeźwo, zcisnął mocno moje pośladki, wchodząc we mnie bez ostrzeżenia. Odruchowo wydałem z siebie głośniejszy dźwięki, zaciskając dłonie na jego ramionach.
- Sorey - Wychrypiałem, mocniej do niego przylegając, czując jego silne dłonie poruszające moją pupą.
- Ci, nie możesz mówić, oszczędzaj gardło - Odpowiedział, poruszając się we mnie jeszcze szybciej, zmuszając do zatkania sobie ust jego ustami.
Nie spodziewałem się, że aż tak brakuje mu mojej uwagi, z powodu czego weźmie mnie tu i teraz.
Zmęczony pozwoliłem się umyć, a nawet ubrać w czerwoną koszulę ukochanego nim wspólnie poszliśmy spać.

Nad ranem jak zawsze przebudziłem się jako pierwszy, cicho opuszczając naszą sypialnię, nie chcąc obudzić śpiącego męża, spokojnie mogąc się umyć, ułożyć włosy i przebrać a po tym zająć się zwierzakami, które były strasznie głodne, no i Psotka, która nie została wypuszczona na noc z domu, co skończyło się małą niespodzianką w kuchni.
Nie mogąc mieć do niej o to żalu, posprzątałem ten mały prezent, wypuszczając ją na dwór, samemu na ni pozostając, tu było naprawdę przyjemnie, a więc nie specjalnie myślałem o powrocie.
Odprężając się na chłodnym dworze, zobaczyłem naszego sąsiada, który pomachał mi na dzień dobry i ja wiem, że miałem go unikać, ale jak to robić, gdy on jest taki miły i tylko czasem ze mną porozmawiać, nie potrafię być aż tak niemiły.
Przywitałem się z nim, nic poza tym wracając do domu, nie chcąc, aby Sorey coś zobaczył, znów się na mnie złoszczące.

<Pastrzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz