Słysząc głosy dochodzące za moich pleców, głośno warcząc, dawałem sygnał, aby trzymać się ode mnie z daleka, w innym wypadku byłem gotowy zaatakować każdego, kto śmie się do mnie zbliżyć..
Czując, że mimo mojego głośnego ostrzeżenia ktoś śmie naruszyć moją przestrzeń, rzuciłem się do ataku gotowy porachować kości.
- Haru - Usłyszałem przerażony głos Daisuke, którego przewróciłem na ziemię łapą przygniatającą do ziemi.
Zdziwiony niewiele miałem czasu na reakcję, musząc uciec przed koniem, który prawie mnie uderzył wielkimi kopytami.
Warknąłem w stronę zwierzaka, musząc uciekać przed nim, bojąc się jego ciężkich kopyt, które mógłby mnie skrzywdzić, a nawet zabić.
Znikając głęboko w lesie, zniszczyłem wszystko, co stało mi na drodze, goniąc kolejną zwierzynę, które rozszarpałem w złości, coraz to bardziej zachowując się jak zwierzę a coraz mniej jako człowiek.
Zmęczony zatrzymałem się przy wodzie, która pozwoliła mi zaspokoić pragnienie.
Oblizując się, znów usłyszałem dźwięk ciężkich kopyt, wywołując u mnie złość, dlaczego Daisuke nie może dać mi spokoju? Po co za mną łazi? Czy on chce, abym zrobił mu krzywdę?
Nie chcąc, aby mnie znalazł, schowałem się w ciemności, stając na czterech łapach, aby przypadkiem nie zwrócił na mnie uwagi..
- Haru? Gdzie jesteś? - Widziałem go, ale nie wydałem z siebie żadnego dźwięku, obserwując przede wszystkim konia, który szybko mnie dostrzegł, poruszając nerwowo kopytami. - Haru? - Daisuke odwrócił głowę w moją stronę, dostrzegając błyszczące oczy w ciemności.
Wyłaniając się z ciemności, obserwowałem mojego panicza, nerwowo poruszając swoimi uszami.
Ignis poruszył kopytami, powodując mój warkot, który ostrzegł konia przed zbliżaniem się do mnie. Oczywiście byłem świadom tego, że nie miałem z nim najmniejszych szans, co nie zniechęcało mnie do warczenia na to głupie zwierzę.
- Ignis nie, spokojnie - Panicz uspokoił konia, powoli podchodząc do mnie, nie reagując na mój głośny warkot. Rozumiejąc, że nie będzie mnie słuchał, sam zacząłem się wycofywać, aby przypadkiem go nie skrzywdzić.
- Haru spokojnie, nie bój się mnie, ja się nie boje - Kłamał, przecież czuje jego zapach, czuje, że się mnie boi widzę, że się boi, tego nie da się ukryć, jego włosy na ciele stoją, a i zapach znacząco się różni, mnie nie okłamie, nie teraz gdy wiedzę lepiej i czuję jeszcze lepiej.
Zmarszczyłem brwi, stając na dwóch łapach, z powodu czego byłem dużo wyższy, od razu czując szybsze bicie jego serca.
No tak, a mówi, że się mnie nie boi, okłamuje mnie czy bardziej stara się okłamać siebie? On chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, że ja czuję szybkie bicie serca, zmieniający się zapach jego ciała i wygląd, gdyby teraz się zobaczył, dostrzegłby, że się mnie boi.
Nie dając mu się dotknąć, przybrałem ludzką postać, patrząc na niego bez emocji.
Mój panicz dał mi ubrania, które założyłem na gołe ciało.
- Jakoś sobie z tym poradzimy - Usłyszałem, czując jego dłoń, wywołując u mnie spokój, odkąd zacząłem przybierać wilczą postać, chodzę coraz bardziej zestresowane, sam już nie wiem co mam ze sobą zrobić, aby się uspokoić, przestać się bać nie tylko samego siebie, ale i o mojego narzeczonego, któremu moje przypadkiem zrobić krzywdę a tego najbardziej bym nie chciał.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz