poniedziałek, 27 maja 2024

Od Daisuke CD Haru

 Czułem, że potrzebowałem pomocy, bo moje ręce drżały tak mocno, że miałem wrażenie, że jak tylko podniosę ten kubek z szafki, to zaraz to wszystko porozlewam wokół. Trochę jednak nie chciałem prosić o pomoc. Gdyby Haru tu przy mnie nie było, to musiałbym sobie radzić, bo nikogo bym o pomoc nie poprosił. Zresztą, zawsze byłem samodzielny, i teraz też taki będę, nawet jakbym tu zaraz miał z bólu zemdleć. Może jak zemdleję, to wtedy nie będę za bardzo czuł tego bólu. Jak tak sobie o tym pomyślę, nie jest to takie złe... 
- Dziękuję, ale muszę dać sobie radę sam – odpowiedziałem, wyciągając trzęsące dłonie w stronę tego nieszczęsnego kubka.
- A to dlaczego? Mogę ci pomóc, dla mnie to nic trudnego – odparł, podchodząc do mnie i mimo moich słów wziął do rąk ten nieszczęsny kubek. – Ty mnie karmiłeś i pomagałeś mi pić, więc ja też ci mogę pomóc. 
- Ty byłeś w znacznie gorszym stanie niż ja, i to, co ci się stało było z mojej winy, więc to zupełnie inna sprawa – odparłem, opierając głowę o jego ramię, naprawdę wyzuty z sił, a przecież nic nie robiłem. Tylko siedziałem przez jakieś... ile, półgodziny? To nie tak dużo, wczoraj przecież więcej czasu spędziłem w takiej pozycji i czułem się całkiem, całkiem. Co prawda, pod koniec dnia już trochę z tego bólu nie mogłem się skupić, ale to zupełnie inna sprawa. To było pod koniec dnia, dlatego też miało prawo mnie trochę boleć. 
- Czy taka inna? Ja wtedy cierpiałem, i mi pomogłeś. Ty teraz cierpisz, i ja ci pomagam. I będę pomagać, o ile tylko będziesz mnie potrzebować – dodał, podsuwając do moich ust kubek. I nie mogłem już z nim dyskutować, tylko musiałem skupić się na piciu, by się nie zachłysnąć. – Zaraz poprawię ci poduszki i się zdrzemniesz trochę. Może ci to pomoże – dodał, kiedy wypiłem ten okropny napój. Myślałem, że po czasie przyzwyczaję się do tego smaku, ale nie, dalej po wypiciu całego picia miałem lekkie mdłości z powodu tego smaku. Gdyby nie to, że działają świetnie na ten ból, odpuściłbym je sobie, bez nich jednak nie dałbym sobie rady. 
- Suzue zaraz wróci – wymamrotałem, nie chcąc za bardzo iść spać. Znaczy się, bardzo chciałem, bo fizycznie ledwo wytrzymywałem i nawet nie chodziło o sen, bo po prostu tak bym się położył, by trochę ten ból mi przeszedł. Psychicznie jednak nie chciałem się położyć. Miałem wrażenie, że tyle tych rzeczy było do zrobienia, że nie mogłem sobie pozwolić na odpoczynek. 
- Możliwe, że tak. Ale nie musisz być przy tym, cokolwiek mi przyniesie wytłumaczy mi, jak z tego korzystać. A ty wypocznij – poprosił, pomagając się położyć. 
- Wypocząłem, przespałem całą noc, teraz muszę działać – mruknąłem, delikatnie pusząc policzki. Okrutnik z niego. 
- Kiedy w końcu zrozumiesz, że musisz odpocząć? Im bardziej naruszasz żebra, tym dłużej będą się one zrastać, i trzeba będzie przełożyć datę ślubu. A tego byś nie chciał przecież – tłumaczył mi, jak małemu dziecku, otulając mnie ostrożnie kołdrą. 
- Chcę coś robić, byś nie czuł, że jesteś w tym sam – wymamrotałem, chcąc mu jak najlepiej przedstawić to, co w tej chwili czuję, co chyba tak średnio mi wyszło. Nic nowego akurat. Jak się całe życie o emocjach nie rozmawiało, to teraz nagłe mówienie o nich było dla mnie ciężkie. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz