Mimo wszystko uważałem, że jego zachowanie było głupie i zdecydowanie nieodpowiedzialne, pewnie, gdyby nie Ignis skrzywdził, bym go, a nawet może zabił, byłem w transie zabijania z jakiegoś powodu bardzo wygłodniały i pragnący krwi niewiele brakowało, abym i jego zabił jednym kłapnięciem. Wiem, że mnie kocha i chce dobrze, ale takim zachowaniem robi krzywdę samemu sobie, powinien teraz leżeć, dużo odpoczywać, aby dojść do siebie, bieganie za mną na pewno mu w tym nie pomoże.
- To głupie i nieodpowiedzialne - Przyznałem, gdy tylko oderwał się od moich ust.
- W takim razie jestem głupcem, który cię kocha - Wyjaśnił, chwytając moją dłoń, starając się nie pokazywać mi, że go boli.
Cicho westchnąłem, biorąc go na ręce, zanosząc do naszej sypialni, gdzie delikatnie położyłem na łóżku, nie chcąc zrobić mu więcej krzywdy niż już i tak zrobiłem.
Pozostawiając go samego w sypialni, musiałem się umyć i to jak najszybciej, czując mnóstwo krwi, która zdążyła już zaschnąć na mojej skórze.
Rozbierając się, wyrzuciłem ubrania, których i tak nie będzie, dało się uratować.
Wchodząc do wody, porządnie się umyłem, oczyszczając całe ciało od góry do samego dołu, musząc porządnie umyć, nawet włosy, które śmierdziały psem, ale i krwią.
Czysty i pachnący założyłem świeże ubrania, musząc jeszcze porządnie umyć zęby, tak aby smak krwi z nich zniknął.
Czując się już znacznie lepiej, opuściłem łazienkę, chcąc wrócić do mojego pokoju, gdzie mógłbym spokojnie się położyć, nie robiąc nieświadomie krzywdy mojemu narzeczonemu.
- Gdzie idziesz? - Od razu dało się usłyszeć, głos mojego panicza, który wciąż jeszcze nie spał, a dlaczego?powinien już dawno spać, tym bardziej po tym, co go dziś spotkało.
- Ja? Idę do pokoju obok - Wyjaśniłem, trochę zdziwiony tym jego pytaniem, przecież wie, że śpię w innym pokoju, aby nie zrobić mu krzywdy.
- Nie, zostajesz tutaj ze mną - Jego głos brzmiał na bardziej rozkazujący, niż powinien, no ale niech już mu będzie, ja nie mam z tym problemie.
- Jesteś pewien? - Zapytałem, nie podzielając jego słów.
- Tak, chodź tu - Kiwnąłem posłusznie głową, podchodząc do łóżka, powoli kładąc się obok ukochanego, który przytulił się do mnie, z powodu czego moje mięśnie się spięły. Nie byłem pewien czy powinien się do mnie przytulać, tym bardziej, gdy jego żebra są uszkodzone.
- Nie spinaj się aż tak, to ci na pewno nie pomaga - Usłyszałem, spokojny głos mojego narzeczonego, który nie martwił się, tym w co mogę się zamienić.
- Przepraszam, po prostu boję się, że mogę zrobić ci krzywdę - Przyznałem, nie mając odwagi nawet go przytulić, bojąc się go dotknąć, może inaczej bym też reagował, gdyby jego żebra nie były połamane, a ręka nie była przeze mnie skaleczona.
- Odpręż się, nie ma powodu do strachu - Zapewnił mnie, kładąc dłoń na swoich żebrach, mój biedaczek, on naprawdę cierpi, a ja nie wiem jak mam mu pomóc, aby poczuł się lepiej.
- Przygotować ci może zioła? Na pewno by ci pomogły, tak zdecydowanie powinienem to zrobić - Zaproponowałem, bardzo chcąc mu pomóc w tym cierpieniu, bojąc się tego, jak bardzo musi teraz cierpieć.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz