środa, 29 maja 2024

Od Daisuke CD Haru

 Czy magia mogłaby mi pomóc? Zapewne. Magia w wielu aspektach poprawiała życie, czy to przyspieszała pewne czynności, albo umożliwiała rzeczy z pozoru niemożliwe. Czy jednak istnieje sposób, by te moje żebra szybciej się zrosły? Na pewno. Problem w tym, że  tym mieście nie ma kogoś, kto by mógł mi pomóc. Tak mi się przynajmniej wydaje. To oznaczało więc, że musiałbym opuścić rezydencję, ruszyć się z niej, a tego raczej nie chcemy. Znaczy się, mi tam to nie przeszkadza, po prostu cały czas podróży w jedną stronę musiałbym być na ziołach. Obawiam się jednak, że Haru by na to nie poszedł. Za bardzo się o mnie martwi. To miłe, że się mną zajmuję, i martwi się o mnie, no ale czasem, czyli na przykład dzisiaj, przesadza. Nie uważam, by z mojego powodu należało przesunąć datę naszego ślubu. Teraz faktycznie nie czułem się najlepiej, ale za te kilka tygodni? Na pewno będę się czuł lepiej. A jak jeszcze coś mnie tam będzie pobolewać, no to mam zioła, zamiast alkoholu będę właśnie je pił. Nie tego chcę, wolałbym pić alkohol, no ale jakoś przetrwam. 
- Teoretycznie, możliwe to jest. Gorzej z praktyką – wyznałem, przymykając oczy, próbując jakoś do tego bólu przywyknąć, bo nie było opcji, bym napił się kolejnych ziół. Przed chwilą się obudziłem, i już miałem iść spać? Nie ma mowy. Dosyć mam spania i nic nie robienia. 
- A to dlaczego? Dla mnie znalazłeś uzdrowiciela – zauważył trafnie, z czym nie mogłem się nie zgodzić.
- Znalazłem, ale musieliśmy do niego jechać, pamiętasz? A według zaleceń medyka, powinienem ograniczyć aktywność fizyczną do minimum. I coś czuję, że także nie pozwolisz mi wsiąść na konia. A ściąganie tutaj tego uzdrowiciela, i jakiegokolwiek innego, to duże koszty. Sama usługa to jeszcze większe koszty. To jest zwyczajnie nieopłacalne – wyjaśniłem, otwierając oczy, by móc na niego zerknąć. Jak tak rozmawiamy, to nie jest wcale tak źle. Co prawda, dalej nic nie robię, ale chociaż rozmawiamy, a nie śpię padnięty po ziołach, bo tego mam serdecznie dosyć. 
- Więc na mnie pieniądze wydajesz, a na siebie skąpisz? – spytał z niedowierzaniem. 
- To nie jest skąpstwo. Uważam to po prostu za nieopłacalne. Twoja przypadłość była nieuleczalna, gdyby nie magia, nigdy nie odzyskałbyś sprawności w prawej ręce. A to są złamane żebra, które w końcu się zrosną. Nie są warte tych pieniędzy, które przyjdzie mi zapłacić w przypadku przyspieszenia procesu gojenia. Mógłbym za to wyprawić ze cztery wesela. Albo odkupić włości należące do twojej rodziny – odpowiedziałem, nie za bardzo zadowolony z faktu, że miałbym wydawać aż tyle pieniędzy, które mógłbym przecież spożytkować na coś innego. Lepszego. Gdyby uzdrowiciel był w pobliżu, to owszem, miałoby to sens. 
Ale nie dla Haru, bo wyglądał on, jakby był w ciężkim szoku, czego nie rozumiałem. Powiedziałem coś dziwnego? Przecież on nie lubi, jak pieniądze wydaję na lewo i prawo. O co mu więc chodzi?
- Z tobą coś jest ewidentnie nie tak – odparł, kładąc dłoń na moim czole, jakby sprawdzał, czy mam gorączkę. 
- Od jakiegoś tygodnia nic nie robię, nie może być ze mną dobrze – mruknąłem, patrząc na niego spode łba. 
- Skoro nie chcesz wydawać na siebie pieniędzy, co jest dla mnie niepojęte, musimy przełożyć ślub – wyznał, a ja miałem ochotę westchnąć ciężko. Uparciuch. Ale naprawdę te pieniądze można spożytkować na coś lepszego, na niego na przykład. Zawsze pieniądze wydawałem na siebie, ileż można?
- O ile chcesz ten ślub przełożyć? – spytałem w końcu, nie mając innego wyboru, bo przecież mi nie odpuści. Ale jak mi zaraz powie, że o jakieś trzy tygodnie bądź dłużej, to chyba go uderzę, chociażbym miał sobie kolejne żebro przemieścić. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz