Spokoju teraz zdecydowanie mu nie zamierzałem dawać. Wręcz przeciwnie, spokój to będzie coś, czego teraz nie dostanie. Myślałem, że wyraziłem się dosyć jasno, że nie chcę, by dawał się podrywać, to mój mąż, i niczyj inny, ale Mikleo i tak robi wszystko po swojemu. A ja bardzo nie lubiłem, kiedy ignorował moje słowa, zwłaszcza, kiedy doskonale wiedział, że nie lubię tego. Ani nie lubię naszego sąsiada. Jego matka ewidentnie chciała, by Miki był z nim, a i on jakiś taki dziwny się wydawał. Jakby miał ochotę na mojego męża. Nie dziwię się mu, mój mąż jest naprawdę seksowny, ale był tylko i wyłącznie mój mąż. Dzielić się nie zamierzam ani teraz, ani w czasie najbliższym.
- Chyba trzeba ci przypomnieć, kogo należy się słuchać – syknąłem mu do ucha, a następnie, bez zbędnego ostrzeżenia, po prostu go wziąłem na tej ścianie, czyli to, co miałem ochotę już kilka godzin temu. Myślałem, że ta ochota mi przeszła, ale jednak kiedy dostrzegłem te jego rumieńce, kiedy rozmawiał z sąsiadem... sam nie wiem, zdenerwował mnie dosyć mocno.
Mikleo krzyknął zaskoczony, kiedy w niego wszedłem, i z każdym kolejnym pchnięciem pojękiwał cicho. Mimo, że sam stosunek nie trwał długo, był intensywny, i zakończył się usatysfakcjonowaniem zarówno Mikleo, jak i mnie. I plamą na ścianie po nasieniu Mikelo. A jako, że nasz stosunek był krótki, odwróciłem go przodem w swoją stronę i wziąłem go na ręce. Mikleo bezbłędnie odczytał moje intencje i od razu oplótł swoje nogi wokół mojej talii, dzięki czemu mogłem oprzeć jego plecy o ścianę. Tym razem to Mikleo był tym, który pozostawił więcej śladów na moim ciele, a tak konkretnie do na moich plecach, bo jakimś cudem udało mu się wślizgnąć ręce pod moją koszulę; były całe podrapane, kiedy poprawiałem koszulę, poczułem nieprzyjemne pieczenie. Aż do krwi... to on ma aż takie paznokcie długie? Nie powiedziałbym, patrząc na jego dłonie, no a byłem pewien, że jak spojrzę w lustro, to zobaczę na plecach czerwone kreski. A koszulę trzeba będzie wyprać, bo się na pewno od tej krwi wybrudzi. Zresztą, nie tylko z powodu krwi trzeba ją dać do prania, także z powodu nasienia Mikleo.
- Posprzątaj bałagan po sobie – odezwałem się, kiedy już postawiłem go na ziemi i zawiązałem spodnie. Zazwyczaj to ja po wszystkim sprzątam; wymieniam pościel, myję go, piorę ubrudzone przez nas obu rzeczy, no bo on najczęściej po seksie nie ma siły i zasypia. A dzisiaj od łóżka jest daleko, także może się zająć sprzątaniem.
Mikleo się mnie posłuchał. Ciężko oddychając poprawił swoje ubrania, włosy i wytarł nasienie ze ściany. I chyba myślał, że to koniec, bo już był gotów odłożyć ścierkę, przed czym go powstrzymałem, chwytając jego nadgarstek. Ewidentnie nie do końca zrozumiał moje polecenie, które przecież były jasne, nawet bardzo jasne. Nie powinien mieć problemu ze zrozumieniem tego, ale trzeba to powtórzyć, może wtedy to do niego dotrze.
- Cały bałagan – powtórzyłem dobitniej, zerkając wymownie na swój brzuch, gdzie było jeszcze jego nasienie. Co prawda, znacznie prościej i szybciej byłoby tę koszulę dać do prania, no ale czemu ja to muszę robić? Równie dobrze on może zdjąć ze mnie koszulę i wyprać.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz