Czy ja chciałem pójść na zewnątrz? Szczerze powiedziawszy, to nie był taki zły pomysł, skoro na dworze pada deszcz, moje ciało dość szybko doprowadzi się do poprzedniego stanu. I już nic nie będzie mnie boleć, oczywiście wszystko zależy od tego, jak długo będę przebywać na deszczu.
- Pójdę, na dworze wydaje się naprawdę przyjemnie - Przyznałem, powoli wstając z łóżka, biorąc szyki łyk herbaty, który przyjemnie płynął po moim gardle.
- Tak, zdecydowanie jest przyjemnie - Westchnął ciężko, kładąc dłoń na moim biodrze, prowadząc mnie do wyjścia z naszej sypialni.
- Mogę wyjść z nią sam, a ty zostać w domu - Wychrypiałem, nie mając z tym najmniejszego problemu, uwielbiam deszcz, a spędzanie na nim czasu jest dla mnie czymś po prostu naturalnym i przyjemnym. Dla niego natomiast nie za bardzo. Dlatego może lepiej byłoby, aby to on został w domu, a ja wyjdę z Psotką na dwór.
- No proszę, chcesz sam wyjść na dwór z naszym pieskiem? A czy przypadkiem to nie ty mówiłeś, że pies jest mój i sam mam się nim zajmować - Odezwał się do mnie uszczypliwie.
Co za złośnik, no i pomyśleć, że to ja go tego nauczyłem.
Przewróciłem oczami, pokazując mu język, opuszczając dom, gdzie deszcz był naprawdę przyjemny, mój mąż skrzywił się, stając na tarasie, wypuszczając z dłoni psa, który od razu wbiegł na trawę tuż obok mnie.
O mój panie, jak ja uwielbiałem spędzać czas na dworze a bardziej na deszczu, który tak przyjemnie spływał po mojej twarzy.
- Nie chcesz może pójść nad jezioro? - Sorey naprawdę wpadł na doskonały pomysł, który bardzo mi się podobał.
- A nie będziesz miał nic przeciwko temu? - Zapytałem, podchodząc do mojego męża, aby usłyszał to, co do niego mówię.
- A dlaczego miałbym mieć coś przeciwko temu? Idź i odpocznij, przyda ci się to po wczorajszym dniu - Gdy to powiedział, uśmiech sam pojawił się na moich ustach. Złączyłem nasze usta w delikatnym pocałunku.
- Dziękuję - Byłem naprawdę wdzięczny za to, że zgodził się, abym poszedł nad jezioro.
Z radością skierowałam się nad jezioro, gdzie mogłem zregenerować siły, a tego naprawdę potrzebowałem.
Spędziłem nad wodą kilka godzin. Dochodząc do siebie, jezioro pomogło mi zregenerować całe moje ciało, które znów wyglądało tak jak przed naszym seksem.
Zadowolony opuściłem jezioro, wracając do domu, gdzie mój mąż siedział na kanapie z pieskiem przed kominkiem.
- Jak się czujesz owieczko? - Sorey od razu zwrócił całą swoją uwagę na mnie, co przyznam, bardzo mi się spodobało, ja bardzo lubię, gdy zwraca na mnie całą uwagę.
- Czuje się bardzo dobrze - Mówiłem już normalnie, tak jakby nic mi nie było, a i ciało znów przestało mnie boleć, a to oznacza, że znów mogę oczekiwać atencji od męża.
- O proszę, jezioro naprawdę ci pomogło - Zwrócił się do mnie, podchodząc bliżej, aby położyć dłonie na moich pośladkach.
- Zdecydowanie, czuje się jak nowo narodziny - Przyznałem, kładąc dłonie na jego ramionach, uśmiechając się do niego zadziornie. - Jesteś chłodny - Zauważyłem, dotykają jego policzka.
- Nic mi nie będzie, jakie to przeżyje - Stwierdził, całując mnie w usta.
Oczywiście, że nic mu nie będzie, a później powie mi, że źle się czuje i tyle będzie z czasu sam na sam.
- Oczyszczanie - Popłynąłem go na kanapę, siadając okrakiem na jego kolanach, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku. - Muszę cię rozgrzać - Wyszeptałem, patrząc na jego twarz z zadziornym uśmiechem.
- Nie jestem pewien czy to dobry pomysł - Po jego wypowiedzi, od razu wiedziałem, że nie na ochoty na seks, co wcale mnie nie zaskakiwało, ostatnio trochę sobie nadrobiliśmy, a więc może nie mieć na to ochoty.
- Spokojnie, to ciebie trzeba rozgrzać, a nie mnie - Wyszeptałem, schodząc z jego kolan, aby dostać się do jego spodni, pieszcząc ustami jego przyjaciela. Wiedząc, że takim sposobem na pewno szybko go rozgrzeje..
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz