Rozumiałem go doskonale, za wszelką cenę chce mi pomagać, mimo że nie jest w stanie, to głupie, ale pamiętam, że i ja czułem się tak samo, kiedy byłem na jego miejscu.
- Doskonale to rozumiem i doceniam to, co dla mnie robisz, ale teraz pora odpocząć, pora, aby skupił się na sobie, a nie na mnie, ja sobie poradzę, a on musi jak najszybciej dojść do siebie.
- Ciągle tylko odpoczywam - Stwierdził, chyba trochę tym faktem zawiedziony, rozumiem go i współczuję mu, ale teraz są rzeczy ważniejsze niż to, co związane jest ze mną.
- I tak ma być, odpoczywaj tyle, ile trzeba, a resztę zostaw mnie - Poprosiłem, całując go w czoło, chcąc wstać z łóżka.
- Nie zostawiaj mnie - Poprosił, chwytając moją dłoń, powstrzymując mnie przed wstaniem z łóżka.
- Już dobrze, zostanę tu z tobą - Obiecałem, siedząc przy nim, trzymając za dłoń, aż nie zasnął, teraz musząc tylko poczekać na Suzue która miała się tu dziś zjawić.
Nie chcąc wybudzić narzeczonego ze snu, cicho wstałem z łóżka, podchodząc do okna, gdzie mogłem obserwować otoczenie, nie mogąc i tak opuścić domu.
A szczerze przyznam, trochę mnie to nudziło, brakowało mi atrakcji, które dałoby mi coś więcej niż tylko siedzenia w domu.
Niesamowite jak bardzo zmieniłem się tylko dlatego, że moje wilcze ja nagle magicznie się objawiło.
Czekając na kobietę, już z oddali słyszałem, że nadchodzi, już nie mogąc się doczekać jej przyjścia.
Suzue otworzyła drzwi, od razu dostrzegając śpiącego Daisuke, cicho zamykając za sobą drzwi.
- Proszę, przyniosłam antidotum, musisz go wypić bez popijania, możesz po tym czuć mdłości, ale powinno być wszystko dobrze - Wytłumaczyła, podając mi flakonik z antidotum, które ponoć miało zadziałać.
- Dobrze, dziękuję bardzo za pomoc - Byłem jej naprawdę bardzo, ale to bardzo wdzięczny, gdyby nie ona wciąż musiałbym ukrywać uszy i ogon. A tak teraz zrobi to za mnie antidotum.
- Nie ma za co - Uśmiechnęła się do mnie, wychodząc z pokoju, dając mi samotnie przez to przejść.
Bojąc się, że mógłbym zwymiotować, ukryłem się w łazience, gdzie napiłem się eliksiru, który faktycznie smakował obrzydliwie i chyba tylko ostatkiem sił udało mi się powstrzymać przed zwymiotowaniem, naprawdę nie chciałbym znów tego powtarzać.
Zniesmaczony zerknąłem w lustro, nadal wiedząc swoje uszy i ogon, załamany tym, że to nie działa, opuściłem łazienkę, spotykając się ze wzrokiem mojego narzeczonego, który już nie spał..
- Suzue już była czy udało ci się samemu ukryć uszy i ogon? - Zapytał, czym bardzo mnie zaskoczył, zerknąłem jeszcze raz w lustro, aby się upewnić, jak wyglądam. No i szczerze powiedziawszy, ja wciąż widziałem uszy i ogon.
- Nie widzisz ich? - Zapytałem, zaskoczony jego pytaniem.
- Nie, a wciąż je masz? - Spytał, zaskoczony moją miną.
- Tak i nawet je widzę, czyli to działa, skoro ty ich nie widzisz, a ja je widzę, to wszystko jest tak, jak być powinno - Zadowolony poderdałem radośnie ogonem, czego na szczęście mój narzeczony nie był w stanie zobaczyć a tu akurat dobrze, bo nie chcę upokarzać się przed nim bardziej niż to konieczne.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz