Doskonale widziałem ten grymas wymalowany na jego twarzy, próbował świetnie ukrywać to, że bolą go żebra, co w ogóle mu nie wychodziło, dlaczego on musi być taki uparty? Dobrze wiesz, że musi odpocząć, a moją sprawą możemy zająć się kiedy indziej.
- Nie powinno cię tu być, widzę przecież, że cierpisz i nie potrafisz siedzieć - Zauważyłem, przyglądając mu się uważnie, naprawdę się o niego martwiąc.
- Nic mi nie będzie - Jaki on jest uparty, co za osioł, a to mnie nazywa głupkiem i upartym człowiekiem.
- Po pierwsze chyba zapomniałeś, że też przez to przechodziłem, a więc wiem jaki ból odczuwasz, a po drugie odkąd uaktywniły mi się wszystkie zmysły, czuję ból, strach, radość przez sam zapach - Wyjaśniłem, podchodząc do niego, aby wziąć go na ręce, zanosząc do łóżka.
Ma leżeć i nie interesuje mnie jego zdanie w tej sprawie.
- Hej nie mogę leżeć - Burknął, próbując wstać, z powodu czego krzywił się, cierpiąc z bólu. A po co sobie to robi? Tego nie rozumiem, dobrze wie, że musi odpoczywać. Ależ on jest uparty i do tego robi wszystko po swojemu.
- Ale musisz, dla zdrowia będziesz leżał czy ci się to podoba, czy nie. A jeśli spróbujesz wstać, zrobię wszystko, abyś znowu wrócił do łóżka, wypuszczając tylko do toalety i w czasie jedzenia - Zagroziłem, co bardzo nie spodobało się mojemu narzeczonemu, No cóż, to już jego problem, a nie mój.
- Nie zgadzam się na to - Burknął, pusząc przy tym słodko swoje policzki.
- Wiesz, nie specjalnie przejmuje się tym jakie jest twoje zdanie w tej sprawie. Kiedy ja miałem połamane żebra, nie pozwalałeś mi się ruszać, a więc teraz i ja nie pozwolę ruszać się tobie. I to nie jest żadna zemsta, żebyś sobie nie pomyślał, po prostu martwię się o ciebie i nie chcę, abyś przypadkiem zrobił sobie krzywdę - Wyjaśniłem, chcąc, aby zrozumiał, że nie robię mu na złość, bo nie o to też chodzi. Kocham go i dlatego chcę, aby był zdrowy i bezpieczny.
Mój panicz przewrócił oczami, najpewniej by westchnął, gdyby tylko mógł. Ach jak dobrze, że nie może narzekać bardziej niż to konieczne i to nie tak, że cieszę się z tego, że cierpi. Ja tylko się martwię o niego, a to nic złego.
- Jesteś okropny - Burknął, biorąc ode mnie lemoniadę, którą mu przyniosłem. - Mam mnóstwo rzeczy do pracy a ty mi wszystko utrudniasz - Przyznał, z czym akurat się zgadzam, utrudniam mu życie, ale to tylko dla jego dobra.
- Może i tak, ale w łóżku też możesz czytać, prawda? - Czy ja się myliłem? No nie, czasem wpadam na genialny pomysł, a ten jest jednym z genialniejszych. I oboje o tym dobrze wiemy..
Daisuke już tego nie skomentował, otwierając książkę, którą zaczął czytać, a że ja nie miałem co robić, położyłem się obok, zerkając na tekst, który się tam znajdował.
- Ciekawy jak ja stałem się wilkołakiem. No bo jeśli jest to u mnie wrodzone, to zastanawiam się, kto u mnie w rodzinie mógłby nim być, babcia zawsze mówiła mi, że jestem inny, ale nie wiedziałem, że aż tak dziwny - Ciężko westchnąłem, kładąc głowę na poduszkę.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz