niedziela, 13 października 2024

Od Daisuke CD Haru

 Nie zdołałem nawet dobrze wejść do pokoju, a już zostałem zaatakowany pytaniami przez Haru. Chociaż, czy mogłem go za to winić? Tylko wyobrażać sobie mogę, przez co przechodzi. Pewnie też na jego miejscu byłbym zdenerwowany. Przecież jak teraz był wilkołakiem, to mój umysł nie potrafił się skupić na racjonalnych rzeczach. Najważniejsze wtedy dla mnie było, by znaleźć Haru, i nic innego nie miało dla mnie znaczenia. Było to bardzo niebezpieczne, i dla mnie, i dla Haru, przez moje nieostrożne zachowanie Hoshino odkrył jego prawdziwe oblicze. 
Właśnie, jak chodzi o Hoshino...
Nim cokolwiek zdążyłem odpowiedzieć mężowi, młody gwardzista wszedł za mną i on odezwał się pierwszy, zabierając całą atencję Haru. Poczułem się, jakby nagle w moim żołądku znalazła się garść lodu. Nie podobało mi się to, że on tu jest, ale musiałem go zaakceptować, ze względu na Haru. Ale jeżeli zobaczę, że się za bardzo spoufalają, to zareaguję. Co jak co, ale to jest mój mąż, niech sobie znajdzie własnego. 
- Jesteś poza podejrzeniami. Zresztą, cała straż ma dużo na głowie, by zastanawiać się nad nieobecnością najlepszego strażnika – odpowiedział Hoshino, podchodząc do mojego męża. Posłałem mu zimne pojrzenie, bo przecież to nie do niego kierowane było to pytanie, ale on wydawał się tego nie zauważyć. 
- Obyście mieli rację... – Haru westchnął cicho, a ja wyczułem jeszcze w nim niepewność. Nie dziwiłem się mu, jutro będziemy mieć lepsze wyczucie sytuacji i wtedy będziemy podejmować ważniejsze decyzje. Teraz musimy ustalić potencjalny plan działania, musimy ustalić, co do tej pory wiemy o tych przestępcach. Chciałbym jakoś tego wilkołaka podpiąć pod złodziei, na których polujemy, co wierzę, że da się zrobić. – A co z tym rannym strażnikiem? Wszystko z nim w porządku? 
- Medyk go pozszywał, nie przewiduje żadnych konsekwencji... – no i się zaczęło. Wkręcili się w rozmowę, a ja po co tu jestem? Chyba po to, by ładnie wyglądać, chociaż w tym stanie nie byłem do końca ładny. Na pewno byłem brudny, musiałem się umyć, i w sumie, czemu by tego nie zrobić teraz? I tak muszą się wygadać, a ja nie jestem im tu do tego potrzebny. Ufam Haru, więc sam na sam zostawić mogę. Zresztą, zaraz wrócę, bo pomimo tego, że mam ochotę na relaks i posiedzenie w gorącej wodzie, dopóki nie stanie się zimna, ale na takie rzeczy nie mam czasu. – Kambe, gdzie ty idziesz? – odezwał się nagle Hoshino, kiedy z wybranymi ubraniami podszedłem do drzwi łazienki. 
- Umyć się – powiedziałem zimno, mierząc go od stóp do głowy. Jestem u siebie, mogę więc się umyć, nie zabroni mi tego. 
- Umyć się? Czy ty żartujesz? Nie mamy czasu na twoje strojenie się – odpowiedział oburzony, co mnie tylko bardziej zdenerwowało. Już miałem mu odpowiedzieć, ale Haru mnie wyprzedził. 
- Ryo, wystarczy. Daisuke, idź, poczekamy na ciebie – zdanie skierowane do mnie powiedział znacznie łagodniej, niż kiedy zwracał się do Hoshino. Miło, że w końcu stanął po mojej stronie. 
- Niczego innego nie oczekuję – odpowiedziałem chłodno, wchodząc do łazienki. 
Jak tylko napełniłem balię gorącą wodą, wszedłem do niej, zmywając z siebie brud ziemi, korę drzew, nasienie mojego męża, odczuwając psychiczną ulgę. Chociaż ten jeden aspekt mam za mną, po praktycznie całym dniu moje ciało się nie klei. Żeby wszystkie problemy tak łatwo można było rozwiązać. Jak tylko byłem czysty, opuściłem balię, wytarłem ciało i założyłem nowe ubrania, czarny, przylegający do ciała golf i równie czarne spodnie. Nim opuściłem pomieszczenie, przyjrzałem się w lustrze, ale jakoś tak nie wyglądałem najlepiej, widać było na mojej twarzy duże zmęczenie. Pewniej się czułem, kiedy nie byłem świadom swojego aktualnego wyglądu. To jednak był mój najmniejszy problem. W tej chwili Haru i zapewnienie mu bezpieczeństwa jest najważniejsze. 
- Coś udało ci się odkryć przy śledzeniu Roya? – zapytałem Hoshino od razu, kiedy tylko opuściłem łazienkę. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz