Niczego od niego nie chciałem, niczego poza pozostawieniem archanioła w spokoju, nie wyobraża sobie, co się wydarzy, jeśli go zabije. Bóg nas rozdzieli, rozdzieli na zawsze, dlaczego tego nie pojmuję.
– Nie chcę od ciebie niczego, chcę tylko abyś go nie krzywdził i z nim nie spotykał, nie mam więcej pragnień ani oczekiwań w stosunku do ciebie – Wyjaśniłem naprawdę, chcąc tylko jednego, świętego spokoju od innego anioła, a już na pewno archanioła, który zagraża życiu i zdrowiu naszej rodziny, nie chcę też jego śmierci, nie zasługuje na nią, nikt nie zasługuje i o ile rozumiem, że ma słabość do zabijania ludzi, tak nie zgadzam się na zabijanie archaniołów ani aniołów.
– Mówiłem ci, że jeśli ja go nie skrzywdzę, to on skrzywdzi nas – A on znów uparcie swoje, co za głupek naprawdę nie mam już do niego siły.
– Nic nam nie zrobi, przestań ciągle to powtarzać. Sorey proszę, zostaw go w spokoju, obiecałeś mi coś, pamiętasz? – Zapytałem, odwracając głowę w jego stronę, patrząc mu głęboko w oczy.
– Co takiego? – A więc nie pamięta to smutne, bo przecież obiecał mi coś.
– Obiecałeś, że nie skrzywdzisz niewinnej osoby, dlaczego więc chcesz skrzywdzić go? – Starałem się go zrozumieć, pojąć co siedzi w jego głowie, bo mimo naszych rozmów i tak robi co chce, może w takim razie i ja zacznę grać nieczysto, szkoda tylko, że wtedy to już na pewno by się na mnie wściekły, bo w końcu on może, ale ja już nie.
– Już ci to tłumaczyłem, dlaczego chcę to zrobić – Brak mi słów, po prostu brak mi słów.
– Dobrze w takim razie postawię sprawę jasno, jeśli go zabijesz, zawiedziesz mnie i więcej nie pozwolę ci się dotknąć – Zagroziłem mu, chcąc, aby pojął co mam na myśli, aby zrozumiał i nie próbował zabić niczego niewinnej istoty, nawet jeśli jest to archanioł, który może kiedyś nam zagrozić, a przynajmniej może to zrobić, jeśli jego pamięć wróci. A kto wie, może właśnie nie wróci, jeśli nie będzie się z nim zadawał, trzeba myśleć, a nie próbować od razu zabijać.
– Ty sobie ze mnie żartujesz prawda? Nie wytrzymasz tak długo bez mojego dotyku – Stwierdził, czy miał rację? I tak, i nie, w końcu już nieraz musiałem żyć bez jego dotyku, a więc i tym razem będę musiał się pomęczyć.
– Wytrzymałem rok, wytrzymałem dziesięć lat, wytrzymam i dłużej, jeśli to ma ocalić tego chłopaka – Stwierdziłem, czując jego złość, która zaczęła uderzać we mnie z każdej strony, nie poddam się, nie ugnę przed nim, nie ma mowy, nie w tak ważnej sprawie.
– Nie pozwolę ci na to, należysz do mnie, twoje ciało i umysł są moje, to ja zdecyduję, kiedy będę chciał cię brać, a ty masz jak grzeczna suka jęczeć i błagać o więcej, wiesz doskonale, kim teraz jestem, nie będziesz mi stawiał ultimatum – Chwycił mnie za włosy i gardło trochę, przyduszając, pokazując swoją dominację.
– Chcę tylko powstrzymać cię przed morderstwem archanioła, jeśli ty zabijesz go, to mój pan zabije cię, a jeśli nie uda mu się zabić ciebie, zabierze ci, to co kochasz najbardziej, czyli mnie – Wydusiłem, przełykając z trudem ślinę, nie chcąc go tracić, nawet jeśli czasem się go boję.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz