Sądząc po zachowaniu Haru, chyba moja reakcja była nieco przesadzona. Nie miałem nic złego na myśli, byłem mu wdzięczny za przygotowanie posiłku, w końcu poświęcił na mnie swój czas, który mógł spożytkować na coś innego, tylko po prostu... za dużo. Mogło brzmieć to dziwnie, bo po kilkunastu godzinach bez żadnego posiłku powinienem rzucić się na jedzenie, ale jakoś tak nie miałem na to wielkiej ochoty, jak patrzyłem na to jedzenie. Gdyby nie Haru, pewnie w ogóle nie byłbym zainteresowany jedzeniem, tylko pracował dalej nad sprawą. Miałem świadomość, że to nie jest zdrowe, ale w tej chwili to Haru był dla mnie ważniejszy niż ja sam. Jego sprawa była najważniejsza, ja w końcu nie umrę, jak nie będę jadł przez dzień lub dwa, a jego może zbawić.
- Dziękuję, było bardzo dobre – odezwałem się, kiedy już zjadłem tyle, ile mogłem, przy okazji trochę karmiąc kurczakiem nasze kociaki. W końcu, skoro i tak nie byłem w stanie tego zjeść, to trochę kociaki sobie pojadły.
- Nie zjesz więcej? – zapytał zmartwiony, odwracając się w moją stronę.
- Nie, już nie mogę, i tak zjadłem trochę za dużo – powiedziałem szczerze czując, że brzuch miałem pełen. Aż teraz potrzebowałem chwili odpoczynku, bo trochę się poruszam i mam wrażenie, że zwymiotuję.
- Ależ oczywiście – Haru westchnął cicho, podchodząc do mnie i zabierając ode mnie talerz. – Później też ci przygotuję przekąskę. Małą, spokojnie – odezwał się i ucałował mnie w czoło, nim opuścił pokój.
No tak, najlepiej mnie karmić, bym tył, i całkowicie ignorujmy to, że on jest w niebezpieczeństwie. Przeniosłem się na fotel, chcąc troszkę się zastanowić nad tym, co mamy. Mamy potencjalne miejsce spotkań, znamy rasę tego paskudnego typa, także złapano kilku złodziei, których można by przesłuchać, no i znamy jeszcze naszego zdrajcę, no i jeszcze Roy, który także coś ukrywał, tylko Hoshino tego nie dostrzegł. Najbardziej jest obiecujący ten budynek, który chciałbym jakoś pilnować, Maxa też mogę mieć na oku, chociaż pytanie, czy on długo jeszcze strażnikiem pozostanie... dosyć poważne przestępstwo popełnił, z tego co wiem, zdrajców kara się śmiercią, i to najczęściej są samosądy, które sądy popierają i zamiatają je pod dywan. Oj, mierny los go czeka... tylko dlaczego się na to zgodził? Dla pieniędzy? Był zmuszany? Chciał się wkupić w czyjeś łaski?
- Lepiej się czujesz? – usłyszałem za sobą Haru. A więc już wrócił... to dobrze, wystarczy tego odpoczynku.
- Wspaniale. Możemy teraz pogadać o pracy – odpowiedziałem, gotów do działania, starając się zignorować zmęczenie. Z tak pełnym żołądkiem to nic, tylko spać, ale to już dzisiaj za sobą miałem, najwyższa pora pracować. – Byłeś u wuja?
- Jeszcze nie, najpierw chciałem się upewnić, że bezpiecznie wrócisz do domu. A później musiałem cię przypilnować, czy aby na pewno będziesz odpoczywał, i że zjesz. Jutro z nim pogadam – obiecał, na co kiwnąłem głową. Byleby to zrobił jak najszybciej, czas nie gra na naszą korzyść.
- Dobrze, niech będzie. Też chciałbym mieć na oku ten budynek i tak sobie myślałem... czy mógłbyś poprosić jakieś zwierzątko, aby mogło je trochę poobserwować? Czuję, że jest to coś ważnego, może nawet jedna z ich baz. Tylko nie wiem, czy taka przysługa jest możliwa z twojej strony – spytałem, przyglądając się mu z uwagą.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz