czwartek, 24 października 2024

Od Mikleo CD Soreya

Słysząc jego wypowiedź, zmarszczyłem brwi, jak to potrzebuje przyjaciela, bo on ma na mnie zły wpływ? Nie rozumiem, co on do mnie mówi, nie zgadzam się z nim, niech nie opowiada bzdur.
– Nie uważam, abyś miał na mnie zły, wpływ tak samo, jak nie uważam, że potrzebuję przyjaciela, zresztą zawsze mogę udać się do azylu, tam mam Aurorę ona jest moją przyjaciółką – Stwierdziłem, nie uważając, aby był mi potrzebny ktoś inny.
– Wolałbym, abyś znalazł przyjaciela bliżej, i to kogoś, kto na ciebie nie leci – No tak, bo oczywiście jego zdaniem Aurora na mnie leci, a to nie prawda jest dla mnie jak siostra, miła i przekochana opiekowała się naszymi dziećmi bez jej pomocy, nie potoczyłoby się tak samo.
– Ona na mnie nie leci – Burknąłem, niezadowolony z jego wniosków, które nie były słuszne.
– Skoro tak uważasz. Mimo to sądzę, że jednak powinieneś sobie znaleźć przyjaciela, z którym będziesz mógł rozmawiać na tematy związane na przykład ze mną, aby sobie czasem trochę ponarzekać, bo doskonale wiem, że najlepszy w związku to ja nie jestem – No i co ja z nim mam? Czy kłócenia się z nim ma? Nie ma niestety.
– A to nie tak, że ty jako mój mąż jesteś moim przyjacielem?
– Jestem, ale sądzę, że obojgu nam przydałby się przyjaciel lub przyjaciółka, aby porozmawiać na tematy, których nie poruszamy już ze sobą z wiadomych przyczyn – To mnie trochę zaniepokoiło, czy on chce się zaprzyjaźnić z tym słodkim jego zdaniem aniołem? Nie podoba mi się to, nie chcę, aby się z nim przyjaźnił, nie chcę, aby miał, jakie kontakt z tą istotą, jestem jedynym aniołem, z którym poza naszymi dziećmi powinien mieć kontakt, trochę to narcystyczne z mojej strony, ale nic nie poradzę, że myśląc o tym nieznajomym aniele, odczuwam zazdrość.
– Jeśli potrzebujesz przyjaciół, to proszę, idź sobie kogoś poszukać, ja nie potrzebuję, nikogo dobrze mi tak jak jest – Stwierdziłem, wzruszając przy tym ramionami, obserwując mojego męża, który był, aż nadto spokojny, a to zdecydowanie bardzo mnie zaskoczyło, on zdecydowanie nigdy taki spokojny nie był, czyżby coś było na rzeczy? Oczywiście wiem, że dziś, chociaż trochę go zaspokoiłem, natomiast nie spodziewałem się, że to zadziała aż tak uspokajająco.
– Pójdę już, rozejrzeć się za dziećmi zobaczę, czy nic nie planują głupiego – Stwierdził, biorąc w dłoń parasolkę, podchodząc do mnie, aby złączyć nasze usta w namiętnym pocałunku. – Postaram się, wrócić jak najszybciej się da – Stwierdził, musząc opuścić dom, aby sprawdzić co robią nasze dzieci, on naprawdę przesadza, nie chcąc mnie słuchać, to co robi, jest głupie i jestem ciekaw, kiedy w końcu to zrozumie.
– Byleby bez towarzyszącego ci nieznajomego anioła – Mruknąłem, nie odrywając od niego wzroku powoli, zauważając, jak zaczyna się irytować, mimo że dobrze stara się to ukrywać.
– Raczej to się nie wydarzy, no, chyba że czymś mnie oczaruje – Stwierdził, złośliwie się do mnie uśmiechając. Przewróciłem oczami, zakładając ręce na pierś, nie ukrywając niezadowolenia z wypowiedzianych przez niego słów.
– Do zobaczenia – Zawołał, opuszczając dom, pozostawiając mnie samego podirytowanego i złego na niego za to, co mówi i za to, że idzie szpiegować nasze dzieci, zachowuje się jak totalny głupek, który nie widzi w tym nic złego, i co ja z nim mam…

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz