Przepraszam bardzo, ale nie celem moim było się z niego nabijać, chciałem tylko zauważyć, że naprawdę mi się to podobało nic poza tym, nie musi tak źle tego odbierać.
– Nie nabijam się, nawet nie przyszło mi to do głowy – Przyznałem, będąc z nim naprawdę szczerym, ja tylko na głos mówiłem to, co mi się podoba, a to akurat chyba nic złego.
Daisuke potrzebował chwili, aby jego ciało doszło do siebie, a wraz z nim jego zmysły, które szalały tak jak i całe ciało.
– Trudno byłoby się ze mnie nie nabijać, byłem zbyt głośny, a tak nie powinno być – Mruknął, czego kompletnie nie rozumiałem, ma piękny głos, który bardzo kocham, w czym, więc problem? Ja nie narzekam na jego głos i on sam tego nie powinien, nakręca mnie on i w całe tego nie udaje.
– Kocham twój głos tak samo mocno, jak ciebie całego – Przyznałem od razu, dostrzegając to niezadowolone spojrzenie, które mówiło mi więcej niż tysiące wypowiedziany przez niego słów.
Ja naprawdę czasem go nie rozumiem, powinien się cieszyć, a zamiast tego jeszcze narzeka, co z niego za uparta i niewierząca w siebie istota.
– Nic już nie mów – Mruknął, patrząc w moje oczy.
– Dlaczego? Prawda cię boli? Przecież nie mówię niczego złego – Nie uważałem, abym mówił coś złego lub go okłamywał, nie jestem taki, mówię zawsze szczerze to, co myślę i on powinien doskonale to wiedzieć.
– Musimy się znów umyć – Zmienił temat, nie chcąc poruszać tamtego z jakiegoś powodu drażniącego go tematu.
– Zaraz się tym zajmę – Jak obiecałem, tak zrobiłem, zadbałem o czystość jego ciała i czystość swojego nim mogliśmy opuścić łazienkę przebrani i czyści, mogąc położyć się już do łóżka, aby pójść już spać przed jutrzejszym, kolejnym, męczącym dniem.
Daisuke wtulił się w moje gorące ciało, mogąc porządnie się wygrzać i co najważniejsze wyspać, aby miał siłę na jutrzejszy dzień.
Rano, gdy tylko mnie obudził, jak zawsze nie byłem zadowolony z tego powodu, bo, mimo że wstałem później, to i tak trudno było mi funkcjonować.
Przygotowanie do pracy, zjeść śniadanie i jeszcze do niej pójść, tak bardzo mi się dziś nie chciało.
– Co to za mina? Czyżby coś cię ugryzło? – Usłyszałem, zerkając na męża idącego obok mnie.
– Dopiero może ugryźć – Burknąłem nie wyspany, a co ja poradzę, że jak jestem niewyspany, to jestem markotny, złośliwy, zmęczony i wiele innych słów, których nie chce mi się wymieniać.
Daisuke ciężko westchnął, nie komentując więcej moich słów ani zachowania, dając mi spokój, którego w tej chwili potrzebowałem.
W koszarach spotkaliśmy straż królewską, o której zupełnie zapomniałem, no tak mieli dziś się zjawić, co nie podobało się mojemu mężowi…
– Cudownie – Mruknął pod nosem, nawet nie próbując ukrywać niezadowolenia z powodu ich obecności.
– Nie przejmuj się nimi, choć mamy co robić – Chwyciłem go za dłoń, prowadząc w stronę jeszcze wspólnego biura.
– Chcesz dziś wrócić na magazyny? Jest tam jeszcze trochę do sprawdzenia – Zaproponowałem, może bardziej pytając, nie chcąc tu być, kiedy straż królewska się tu kręciła, wiedząc, jak mój mąż źle na nich reaguje.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz