Jego słowa były dla mnie bardzo zaskakujące. Więc nasze pociechy w nocy chciały się wymknąć z domu, na najpewniej jakąś imprezę, a na następny dzień mieli na ósmą do szkoły i jeszcze do tak późnej godziny? Coś mi się tu nie zgadzało. Gdyby nie były uzależnione od snu, to nawet bym to zrozumiał, ale one muszą spać, odczuwają zmęczenie, są niestety, albo stety, od tego snu uzależnione. Jak one chciały tego dnia funkcjonować po takiej imprezie?
- Jesteś pewien, że wracają tak późno? – zapytałem, delikatnie marszcząc brwi.
- Tak, według ich planu zajęć powinny dzisiaj wrócić po osiemnastej – odpowiedział, co mnie trochę zaskoczyło.
- Nie klei mi się to. Chciały wyjść na całą noc, a wracają tak późno... – mruknąłem, dalej coś tu mi się nie kleiło. Może odwołali jakieś lekcje i wrócą wcześniej? Chociaż nie, o tym też poinformowaliby mamę, albo mnie. Więc jak one chciały dzisiaj funkcjonować, gdyby im się udało wymknąć?
- Jak to nastolatki, chciały spróbować. My nie mieliśmy takich problemów, jak byliśmy młodzi, my... cóż, musieliśmy uratować świat. Ale cieszę się, że mają one takie spokojniejsze problemy i przeżycia – odpowiedział, ale ja dalej byłem lekko wzburzony.
- Mimo wszystko powinny być bardziej odpowiedzialne, i myśleć o konsekwencjach swoich działań – burknąłem, uderzając nerwowo palcami o blat.
- No ale nic takiego się nie wydarzyło. Dlatego spokojnie, wyluzuj się i chodźmy na spacer, spędźmy razem trochę czasu, jest piękny dzień, dzieci przyjdą trochę później, więc spieszyć się nie musimy – zaproponował, gładząc moje włosy. Jego dotyk działał na mnie naprawdę kojąco, i nie do końca byłem pewien, czy w tym momencie nie używał na mnie swoich mocy. A może to po prostu kwestia anielskiego dotyku? Anioły mają różne dziwne atuty, nie zdziwiłbym się, gdyby ten dotyk tak właśnie dział. A może to jego dotyk jest niesamowity, bo to mój Miki, którego kocham.
Westchnąłem cicho i pokiwałem głową. Skoro mój Miki chce iść na spacer, to pójdziemy na spacer. Trochę go wieczorem zaniedbałem, bo nie udało mi się przy nim być, dopóki nie zaśnie, dlatego teraz muszę się nim trochę zająć, dać mu trochę atencji, uwagi, miłości, i to jak najwięcej, nim znów wyruszę do pracy. Oby to jak najszybciej zleciało, bo w pewnym momencie mogę nie wytrzymać i całą tę gospodę wymordować. Ostatnio bardzo niewiele mi brakowało do tego stanu, a był to przecież mój pierwszy dzień.
- Ty zostaniesz, będziesz pilnować domu, dobrze? – powiedziałem do Banshee, chcąc jednak zostawić kogoś na straży domu. I widziałem, że jej się to nie podobało. – Wiem, wiem, wkrótce cię wezmę na polowanie. Wytrzymasz jeszcze chwilkę – dodałem, drapiąc ją za uchem. Jest taki jeden nieprzyjemny klient, myślę, że będzie dla niej idealnym celem. I nikt nawet nie będzie narzekał na jego brak. Może nie dzisiaj, muszę się upewnić, w jakich godzinach wychodzi, gdzie się kieruje po wywaleniu go z gospody, tak więc za dwa dni, trzy może zabiorę ją ze sobą. Tylko wtedy Miki będzie musiał spać z jednym okiem otwartym, by dzieciaki nic głupiego nie zrobiły. – Wychodzisz tak bez niczego? Nie wolisz założyć jakiegoś ładnego płaszczyka? Wiatr jest dzisiaj taki chłodny i nieprzyjemny – odezwałem się, kiedy mój mąż do mnie podszedł, w dokładnie tym samym stroju, w jakim powitał mnie w kuchni.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz