Na pewno można było coś zrobić. Zawsze można coś zrobić. Zawsze można coś znaleźć, coś podziałać, coś zaplanować, coś... po prostu, coś. Siedzenie z założonymi rękami nic nam nie da. To jest ważna sprawa, od której to zależy życie mojego męża. Nie ma mowy, że ja teraz sobie pójdę spać, kiedy to mój mąż jest w niebezpieczeństwie.
- Nie zerkałeś na notatki. Starałem się zapisać ich wszystkie charakterystyczne cechy, blizny, jakieś braki w kończynach... siedzisz w tym świecie trochę dłużej, być może któregoś z nich więc będziesz kojarzył – odezwałem się, podając mu mój notatnik, którego chyba ostatnio nie przejrzał.
- Tak z opisu może być ciężko – przyznał, biorąc ode mnie mój notatniczek. – Chociaż ten łysy z blizną na szczęce... coś mi się kojarzy. Chyba go kiedyś zgarniałem.
- Możemy przejrzeć jutro listy gończe. Jak któregoś rozpoznam, dam ci znać – zaproponowałem, wyglądając przez okno. W tej chwili chyba najbardziej interesowały mnie słabości tego zmiennokształtnego. Zastanawiam się, czy może nie będzie się go dało jakoś otruć... pod warunkiem, że zamawia sobie jedzenie do domu, albo ma jakąś knajpę, którą bardzo lubi. W tym celu trzeba go po prostu śledzić, a wpierw to ja w ogóle muszę go znaleźć, bo nie mam nawet pojęcia, jak on wygląda.
- To i tak musimy zrobić jutro. A na tę chwilę możemy się położyć. Albo wiem. Masaż. Jestem ci winien masaż, i to nawet kilka, bo miałeś rację. A taki masaż, by ci się przydał – zaproponował, chwytając moją dłoń, by ucałować jej wierzch. Uwielbiałem, kiedy to robił. Gest niby delikatny, ale pełen szacunku, zwłaszcza, że miałem doskonałą świadomość, że ten szacunek jest szczery. Mój Panie, jak ja kochałem tego mężczyznę. Czemu tylko nie potrafię tego okazać? Im bardziej się staram, tym gorzej mi to wychodzi. A jak się nie staram, to też to okropne zachowanie jest. I tak źle, i tak niedobrze.
- Na masaż trzeba sobie zasłużyć – mruknąłem, będąc trochę sceptycznie do tego nastawiony. To nie tak, że nie chcę, bo miłe by to na pewno było, ale na relaks przyjdzie pora.
- No i zasłużyłeś. Dużo dla mnie zrobiłeś, dużo się dowiedziałeś... chwila relaksu dobrze ci zrobi. Chodź, dobrze się tobą zajmę – obiecał, chwytając moją dłoń i ciągnąc mnie w stronę kanapy. – Postaram się wykonać najbardziej profesjonalny masaż, na jaki tylko mnie stać – obiecał i ucałował mnie w policzek.
- Skoro chcesz to zrobić porządnie, to idź po olejek jakiś. No i ręcznik – poprosiłem, cicho wzdychając. Już się przekonałem, że jak się nakręci, to nie odpuści, a skoro uważa, że mi to ma pomóc, to niech to robi. Ważne, że już mnie nie zmusza do jedzenia, bo tego nie lubiłem.
Podczas, kiedy Haru poszukiwał wymaganych przeze mnie przedmiotów, zdjąłem ubrania ze swojego ciała i całkowicie nagi założyłem szlafrok. Dalej miałem wrażenie, że było to nie na miejscu z mojej strony. Nic nie zrobiłem, niczego nie rozwiązałem, nikomu nie zagrażam. I dlaczego mam niby dostać za to masaż? To nie było w porządku.
- Wszystko już mam – usłyszałem za sobą.
- Świetnie. Podasz mi ręcznik? – poprosiłem, mogąc już zsunąć ze swoich ramion puchaty szlafroczek.
- Oczywiście, chociaż jak dla mnie mógłbyś pozostać tak, jak teraz – powiedział, uśmiechając się głupkowato.
- No nie wiem. Ta pogoda nie wpływa dobrze na moją skórę, taka przesuszona, i szorstka. Nic przyjemnego – wyznałem, owijając ręcznik wokół swoich bioder, cicho wzdychając. Nie lubię tego okresu. Zimno i niby wilgotno, a jednak skóra przesuszona jest. Chociaż, może to też trochę tak przez to, że ostatnio nie dbam o nią tak dobrze, jak powinienem. Śpieszę się, trochę zapominam ze złości, ze stresu, no i teraz mam za swoje.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz