sobota, 5 października 2024

Od Daisuke CD Haru

 Jego słowa niestety, były bardziej prawdopodobne. Dodatkowo, najprawdopodobniej mają nad nami przewagę kilkunastu godzin, przez które mogli coś zrobić, jakoś zadziałać, coś zaplanować, a my wiemy o tym od godziny, co najwyżej dwóch. Jednak martwiło mnie to, że Haru w ogóle nigdzie nie wyczuwał tego zapachu. Wiem, że można go trochę zamaskować, no ale żeby tak oszukać czuły nos mojego męża? Nie podobało mi się to. Nie podobało mi się to, że cały czas są o krok na przód od nas. Irytowało mnie to bardziej, niż to, że w tej chwili potrzebowałem się umyć. 
- Chodźmy do koszar, pierwsze patrole powinny już wrócić, może kogoś przyuważyły – zdecydowałem, cicho wzdychając. Sam nie wiem, czy byłem już zirytowany, czy może bardziej zrezygnowany. Potrzebowaliśmy jakiegoś przełomu w sprawie, bo inaczej średnio to widzę. 
Haru posłusznie ruszył za mną, a ja podczas drogi powrotnej intensywnie myślałem, co możemy w tej sprawie zrobić. Na razie pozostał nam tylko ten chłopak, którego to śledzi Hoshino, no i magazyn. Tylko pytanie, czy ten magazyn dalej jest naszym tropem, bo jeżeli wyczuli wczoraj Haru, mogli przez noc gdzieś to wynieść, jak nie wszystko, bo tego było naprawdę sporo, to chociaż część. Sam nie wiem, czy może nie powinniśmy tego zabezpieczyć... miałem jeszcze z tym właścicielem pogadać, i go sprawdzić, a taka nagła wizyta strażników i gwardzistów może go trochę, a nawet bardzo speszyć. List napisałem i wysłałem mu z rana, więc odpowiedź czysto teoretycznie już powinna na mnie czekać. Więc może wpierw z nim pogadam, Haru go sprawdzi, i po tym będziemy mogli już coś zrobić z tym magazynem. 
Okazała się, że ta decyzja została już za nas podjęta. Kiedy wróciliśmy do koszar i zacząłem przeglądać dokumenty pozostawione na biurku okazało się, że było tam pewne ciekawe sprawozdanie. Gwardziści już tam robili porządek. Nie znaleźli żadnego ciała, tylko dwie skrzynie pełne skradzionych kosztowności. I są z siebie dumni. Wystarczyło, żeby pilnowali sumiennie i może nawet by udało im się złapać kogoś, kto być może by wrócił po te fanty, ale nie, bo co być cierpliwym... 
- Twoi byli koledzy z gwardii są jacyś upośledzeni – odezwałem się, kiedy Haru wrócił do mnie z kawą. 
- Niektórzy są specyficzni, owszem, ale o co chodzi? – spytał, podchodząc do mnie, i stawiając kubek z gorącym napojem na blacie. 
- Zabezpieczyli magazyn, zamiast go pilnować. I oczywiście, przypisali sobie tę wspaniałą zasługę. Więc z właścicielem sobie nie pogadam, i też pewnie działalność złodziei trochę przygaśnie, osuną się w cień i finalnie zostaniemy z niczym, no ale najważniejsze, że część pieniędzy odzyskana. Co z tego, że za jakiś czas znów zacznie znikać, no co za... – zacisnąłem zęby, intensywnie myśląc. 
- Więc może ci trochę humor poprawię i powiem ci, że złapano dzisiaj dwóch knypków na kradzieży, teraz są przesłuchiwani przez chłopaków, później możemy też pozadawać im parę pytań – odpowiedział, chwytając moją dłoń i gładząc uspokajająco kciukiem jej wierzch. 
- Więc miałem rację z tym kretem. Trzeba go będzie go tylko znaleźć, cudownie – mruknąłem posępnie. Obyśmy się tylko czegoś więcej dowiedzieli od tych złapanych przestępców. – A to co? – zapytałem, kiedy pomiędzy papierami w moje oczy rzucił się zwitek papieru z napisanym adresem. 
- To nie od szefa przypadkiem? – zapytał, na co pokręciłem głową.
- To nie jego charakter pisma. Nic, poza tym adresem... pod tym adresem może być coś, co nam pomoże, jak i po prostu pułapka. Nie wiem, czy nie lepiej to zignorować – odpowiedziałem, trochę sceptycznie nastawiony do tej anonimowej wiadomości. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz