czwartek, 31 października 2024

Od Daisuke CD Haru

 Jego słowa trochę mnie zaskoczyły, brzmiało to tak, jakby rozmawiał z innymi o mnie, a nie wiem, czy mi się to podobało. Gdzieś tam z tyłu głowy miałem tę świadomość, że bywałem na językach innych, zwłaszcza, kiedy to udzielałem się nieco bardziej w społeczeństwie. Teraz trochę przycichłem i nie przeszkadza mi to bardzo, jednak od czasu do czasu na taki bankiet miło się będzie udać. Szkoda tylko, że Haru nie bawi się zbyt dobrze na takich przyjęciach. 
– Rozmawiasz o mnie z innymi? – spytałem, pozwalając Damie wygodniej ułożyć się na moich kolanach. Póki jestem, niech korzysta, bo sam nie byłem pewien, o której wrócę do domu. Jeżeli faktycznie uda mi się coś odkryć, mogę wrócić znacznie później. A jeżeli nic ciekawego nie odkryję, a jeżeli nic się nie wydarzy, pewnie wrócę do domu nawet wcześniej. Oby tylko Haru udało się zdobyć jakieś konkretniejsze informacje oraz małego szpiega. Nic więcej nie potrzebuję. 
– To nie tak, po prostu przygotowując ci czasem posiłki zamienię słówko lub dwa ze służbą i jakoś tak samo wychodzi. Najbardziej pod wrażeniem są ci, którzy są tutaj najdłużej – wyjaśnił łagodnie, na co westchnąłem cicho. – Chociaż oni zawsze mieli o tobie dobre zdanie. A przynajmniej od momentu, w którym pojawiłem się tu pierwszy raz. 
– A ktoś kiedyś nie miał? – spytałem, unosząc w zastanowieniu jedną brew. 
– No... trochę narzekania na ciebie słyszałem – odpowiedział bardzo wymijająco. 
– To przerażające, jak łatwo potrafisz wyciągać informacje od innych – skwitowałem, już skupiając się na jedzeniu. Trzeba było w końcu powoli się zbierać, a ja bardzo nie lubiłem się spóźniać. 
– Taki już mój dar – uśmiechnął się i także zabrał za jedzenie. No właśnie, dar... gdyby trochę się podszkolił, wyciąganie najważniejszych informacji mogło być bardzo łatwe i bardzo pomocne, bo ten fałszywy cynk, który to ostatnio dostał, to nawet już nie chcę o tym wspominać. To było naprawdę głupie z jego strony, że nie dopytał o szczegóły. 
– Jak już porozmawiasz z szefem, wróć tutaj i weź konia, będzie znacznie szybciej. Jakbyś miał problem z osiodłaniem jej, zwróć się o pomoc. Ktoś tam przy stajniach zawsze jest – odpowiedziałem, popijając zioła, do których smaku już się zdążyłem przyzwyczaić. Nie były takie złe, tylko nie byłem pewien, czy one działały. Trochę je już piję, i co? Mój organizm nie jest ani trochę wytrzymalszy. Jak tak dalej pójdzie podczas kolejnej pełni mój mąż znów nie będzie zaspokojony... Nie podoba mi się ta myśl. Nie możemy wrócić do czasów, kiedy to ja miałem jego niedosyt? 
– Oczywiście – odpowiedział, jak na grzecznego pieska przystało. 
– Jeśli będziesz musiał męczyć się z wujem przez noc, wyślij mi jakąś wiadomość, bym się nie martwił. I uważaj na siebie podczas drogi – kontynuowałem, oczywiście się odrobinkę o niego martwiąc. W końcu zawsze jest ten malutki procent szans, że coś bądź ktoś może go zaatakować. Oczywiście szansa na to, że sobie z takim przeciwnikiem poradzi jest znacznie wyższa, ale ten niewielki procent szans na jego przegraną zawsze istnieje, a życie potrafi być bardzo złośliwe. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz