Teraz gdy tak sobie o tym myślę, to chyba nie jest taki zły pomysł, to jak co, ale mój wuj faktycznie mógłby nam pomóc, wie wiele, co prawda niewiele chcę mówić, ale myślę, że jeśli wytłumaczę mu, co się wydarzyło, pomoże mi, a przynajmniej taką, mam nadzieję, porozmawiam z nim, ale najpierw muszę przypilnować, aby mój mąż wrócił do domu cały i zdrowy. To znaczy, będę grzecznie w domu na niego czekał, ale gdyby coś złego się wydarzyło, wyruszę, zanim i wyciągnę z jakichkolwiek kłopotów by się, tylko nie dało, nawet jeśli sam się z tego powodu w coś wpakuje, obiecałem mu, że będę przy nim zawsze i ochronię go przede wszystkim i słowa dotrzymam bez względu na to, co może się z tego powodu wydarzyć.
Czekałem grzecznie na męża, który w tej chwili zajmował łazienkę zapewne jak to zwykle miał w zwyczaju, musi wyglądać pięknie, chociaż i tak już pięknie wygląda.
Mój mąż zjawił się w sypialni po kilku, a raczej kilkunastu minutach, wyglądając jeszcze piękniej, niż wygląda, o ile w ogóle może wyglądać jeszcze lepiej niż i tak już wygląda.
Widząc go, nie mogłem przestać się mu przyglądać, ależ on jest piękny, aż szkoda odrywać od niego wzroku.
– Coś nie tak? – Zapytał, widząc moje spojrzenie, które podążało, zanim jak jego własny cień.
– Co? – Uniosłem jedna brew, niczego nie rozumiejąc. Co miałoby być nie tak? Czy ja wyglądam, jakbym miał jakiś problem? No chyba nie.
– Patrzysz na mnie, a więc coś jest ze mną nie tak? Tak? Na pewno tak jest – Tym zdaniem mnie zaskoczył, coś jest z nim nie tak? Niby, dlaczego miałoby być coś z nim nie tak? Przecież jest z nim wszystko dobrze, nawet lepiej, niż dobrze no nie mogę na niego narzekać piękny wygląd i równie piękny zapach nic nie trzeba zmieniać ani poprawiać przecież to jasne jak zawsze jasne jest słońce.
– Nie, nie patrzę dla tegoż, że coś jest nie tak, patrzę na ciebie, bo jest jak najbardziej wszystko, tak jak być powinno, jesteś piękny i wciąż, tak pięknie pachniesz, nie mógłbym się do ciebie o nic przyczepić – Stwierdziłem, ciepło uśmiechając się do najpiękniejszego mężczyzny, jakiego moje oczy miały szansę podziwiać, i to najpiękniejszego w całości bez względu na to, jak jego ciało się zmienia i jakie blizny na nim zostają, dla mnie zawsze był i będzie piękny i nic ani nikt tego nie zmieni.
Mój mąż westchnął ciężko, przyglądając mi się uważnie, coś z nim jest dziś ewidentnie nie tak, coś go trapi i obawiam się właśnie, że to, co go trapi to właśnie jego wygląd, zapewne zobaczył się w lustrze i stwierdził, że po przespaniu tych dwóch godzin wygląda gorzej, niż, jakby w ogóle spać nie poszedł, cały Daisuke, za bardzo się tym przejmuje.
– Muszę już iść – Zmienił temat, biorąc głęboki wdech i wydech, przygotowując się psychicznie do opuszczenia domu.
– Tylko proszę, uważaj na siebie, nie chcę, aby coś ci się stało – Poprosiłem, podchodząc do niego bliżej, składając na czole delikatny pocałunek.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz