Oczywiście, że o niego zadbam i już ją doskonale wiem jak to zrobić, aby był usatysfakcjonowany moją obsługą.
Chcąc dać mu to, na co ma ochotę, zatańczyłem mu pięknie, poruszając biodrami. Sorey patrzył na mnie z pragnieniem w oczach. Czułem, jak zjada mnie wzrokiem, widząc to, byłem jeszcze bardziej chętny na taniec, wiedząc, jak chce tego więcej.
Sorey chwycił moje włosy, przyciągając mnie bliżej, zbliżając mój tyłek do swojego przyjaciela.
– Ruszaj się – Rozkazał, a ja tak jak sobie tego życzył, zacząłem poruszać biodrami tyłkiem, drażniąc jego przyjaciela, który stawał się coraz to twardszy.
Zadowolony z jego reakcji odwróciłem się w jego stronę, dłoń, kierując między jego nogi, drażniąc jego przyjaciela.
Widząc jego spojrzenie, kucnąłem grzecznie przed nim, dobierając się do jego spodni, wyciągając przyjaciela, którym porządnie się zająłem, pieściłem, lizałem i ssałem, obciągając mu najlepiej, jak tylko potrafiłem.
Sorey w pewnym momencie szarpnął moje włosy, wyjmując swojego przyjaciela z moich ust, spuszczając mi się na twarz.
Trochę mnie tym zaskoczył, odruchowo oblizałem wargi, na które również trafiło jego nasienie.
Mój mąż spojrzał na mnie z wyższością, szarpiąc mnie za włosy, zmuszając do wstania z ziemi dłonią, ocierając resztę nasienia, którego nie byłem w stanie zlizać.
– Ależ jesteś piękny owieczko – Wymruczał, popychając mnie na łóżko, odwracając do siebie tyłem, moją głowę wepchnął między poduszki, podciągając moją sukienkę, pod którą było już wszystko, na co miał ochotę.
Sorey szybko wszedł we mnie, wydobywając ze mnie głośny jęk zduszony poduszkami.
Mój mąż, tak jak obiecał, dał mi dziś w kość, robiąc ze mną, co tylko chciał i jak chciał, dbając o to, abym bardzo dobrze go czuł i pragnął więcej jego dotyku.
Krzyczałem, jęczałem i wiłem się pod nim, pragnąc go więcej i bardziej, mocno zaciskając dłonie na pościeli, czułem drżenie całego ciała, chcąc dać mu się w każdy możliwy sposób i tak długo, jak to było tylko możliwe, robiłem co chciał, aż nie brakło mi siły.
– Czyżbyś miał mnie już dość – Usłyszałem, gdy jego zęby oderwały się od mojego ciała bardziej na mnie, napierając, on zdecydowanie miał jeszcze ochotę na seks.
– Już ci mówiłem, że ciebie nigdy nie będę miał dość – Przyznałem, mocno ściskając pościel, czując poruszającego się we mnie penisa.
– Uparta z ciebie owieczka – Zadowolony, wygryzł się w moje drugie ramię, pozwalając sobie na jeszcze jedną rundę i, mimo że ja sam nie chciałem przyznać się do zmęczenia, mój mąż widział, że mam już dość, dając mi odetchnąć, patrząc na mnie z uśmiechem na ustach.
– Moja piękna owieczka – Wyszeptał, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku, trzymając mnie w swoich ramionach.
Chętnie odwzajemniłem pocałunek, trwając w jego ramionach.
– Przyznasz mi rację? – Od razu po pocałunku zwrócił się do mnie, głaszcząc mnie po policzku?
– Rację? Jaką rację? – Zapytałem, zmęczony ledwo będąc w stanie mówić, chyba znów moje gardło zostało zdarte od tych krzyków i jęków.
– A no rację z tym że masz mnie już dość – Wyjaśnił, kolejny raz, pytając o to samo.
– Ja nigdy nie mam cię dość – Powtórzyłem, jak mantrę mówiąc to, co myślę i czuję.
– A więc mógłbym cię jeszcze raz zerżnąć? – Uśmiechnął się do mnie zadziornie, bawiąc moim włosami.
– Chociaż bardzo bym chciał, niestety muszę odmówić – Przyznałem, nie będąc w stanie dać mu więcej, mimo że bardzo bym tego chciał, niestety musi dać mi chwilę na oddech, abym znów był w stanie oddać mu się w całości.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz