poniedziałek, 7 października 2024

Od Daisuke CD Haru

 Czułem, że Haru nie chciał odpuścić, ale ja dalej nie byłem przekonany, czy w ogóle powinniśmy się tam kręcić. W końcu, od kogo taki papierek moglibyśmy dostać? Jako, że został on wciśnięty w stos dokumentów od szefa, podejrzewam kogoś tutaj ze straży, i to najprawdopodobniej był nasz kret. Wątpiłem, by działał z dobrej woli, w przeciwnym razie byłoby coś jeszcze na tym pergaminie. A nie mamy nic, poza adresem, i to jeszcze w centrum miasta. Przecież to śmierdziało na kilometr, ale trochę się bałem, że jeżeli się nie zgodzę, Haru i tak tam pójdzie, tylko sam, a to byłoby jeszcze gorsze. 
- I dopóki tego nie sprawdzisz, nie przestanie cię ciekawić, co?- dopytałem, zerkając na niego ze zrezygnowaniem. 
- No wiesz, najlepiej sprawdzić wszystkie tropy. Cokolwiek by to nie było, poradzimy sobie – odpowiedział, szczerząc się głupio. 
- Jeżeli to będzie pułapka, przez dwa tygodnie robisz mi masaże – odpowiedziałem, chwytając za ucho kubka i upiłem trochę kawy. W końcu, to jest ostatni moment, kiedy mogę ją wypić ciepłą. 
- Mogę nawet przez trzy. Ale jak coś tam będzie, to liczę na dwa tygodnie przyjemnych poranków, gdzie to główną rolę będą pełnić twoje usta – zaproponował, a ja spojrzałem na niego zaskoczony. Nie przepadałem za tą formą pieszczoty z rana z powodu tego, że zmuszony jestem połykać, i to właśnie tego tak bardzo nie lubiłem. Ale jakie jest prawdopodobieństwo, ze to on ma rację? Dosyć nikłe, więc nic złego się nie stanie, jak się zgodzę.
- Wysoka stawka, ale dobrze. Idziemy? Mam dzisiaj wieczorem ochotę na masaż – powiedziałem, niemalże pewien swojego zwycięstwa. A taki masaż, i jeszcze może maseczka na twarz, ogórek na oczy, odrobinka wina dla smaku... oj, taki dzień spa sobie zrobić. To nigdy mi się chyba nie znudzi. 
- To się jeszcze zobaczy – odpowiedział zaczepnie, otwierając przede mną drzwi. 
Z nadzieją, że nic złego nas nie spotka i cokolwiek nas tam nie spotka, poradzimy sobie, poprowadziłem nas pod adres. Masaż masażem, przyjemność przyjemnością, ale dalej było to niebezpieczne i musieliśmy zachować ostrożność. Nie chciałbym, by coś stało się Haru, nawet jeżeli tak trochę zasługuje na karę za tę łatwowierność i ignorowanie wszelkich znaków mówiących o tym, że jest to pułapka. 
- To tu. Czujesz coś? – zapytałem, kiedy stanęliśmy przed niewielkim, nawet ładnym budynkiem w bocznej alejce, kilkanaście metrów od głównej ulicy. 
- Tylko jakieś okropne zioła. Aż w nosie kręcą – burknął, cicho prychając. To mnie trochę zaniepokoiło.
- Pewnie chcą cię przyblokować. Może sam tam wejdę? – zaproponowałem obawiając się, że mogą się tam znajdować rzeczy, które mogą być szkodliwe dla Haru. Nie wiem, czy istnieje coś groźniejszego od srebra, ale nie zdziwiłbym się, gdyby tak było. Wiem tylko to, co napisali o wilkołakach ludzie, a to przecież niedużo.
- Nie ma mowy, że samego cię tam puszczę – odpowiedział i bez jakiejkolwiek ostrożności podszedł do drzwi, od razu je otwierając i wchodząc do środka. Co za... 
Ruszyłem za nim, i od razu po znalezieniu się w środku poczułem... coś, co nie było dla mnie przyjemne. Pewnie te zioła, o których wcześniej wspominał Haru. I to raczej na pewno te zioła, na szafkach, stołach, nawet gdzieniegdzie na podłodze pozostawione były jakieś ucięte, świeże zielska. Zapach był duszący dla mnie, a co dopiero dla Haru. Nawet nie chcę myśleć, jak on się musi tu czuć, z tymi swoimi zmysłami. 
- Haru, może jednak poczekasz na zewnątrz? Nie wygląda na to, aby ktoś tu był, dlatego szybko się rozejrzę i do ciebie... Haru, wszystko w porządku? – spytałem, dostrzegając, że mój mąż nagle stanął w miejscu, na środku korytarza. Myślałem, że coś zaważył, ale nie, poza tymi dziwnymi badylami nic tu nie było. Dom jak dom, tylko strasznie pusty na pierwszy rzut oka. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz