piątek, 25 października 2024

Od Haru CD Daisuke

 W czasie, gdy mój mąż pracował na mieście, ja przechadzałem się po rezydencji, myśląc o tym, co ze sobą zrobić, powinienem pójść do wujka, ale nie mogę przecież pójść teraz, bo co, jeśli coś stanie się mojemu mężowi? Muszę tu być i czekać cierpliwie, aż wróci i oby wrócił cały i zdrowy w innym wypadku chyba ich tam wszystkich zabiję, nawet jeśli sam na tym ucierpię.
Podenerwowany jego długim niewracanie do domu opuściłem rezydencję, chodząc po ogrodzie, musząc trochę wychodzić ten niepokój.
– Haru tylko spokojnie nie panikuj, tak on pracuje, może potrzebuje więcej dla siebie czasu, rozsądnie jest podejść do sprawy, tak po prostu będzie bezpieczniej dla niego i doskonale to wiem, a mimo to trochę się steruje. Co ja mówię trochę… Ja się strasznie martwię, no gdzie on jest? – Mówiłem do siebie, dostrzegając spojrzenie mojego psa, który właśnie podszedł do mnie, przekręcając swój łeb raz w jedną stronę, a po chwili w drugą, patrząc na mnie jak na głupka.
– Nie patrz, jak na mnie Koda martwię się o niego – Mruknąłem, mówiąc do mojego psa, który doskonale mnie rozumiał, a i ja doskonale rozumiałem go, dzięki czemu, chociaż trochę mam w nim wsparcia.
Mój pies zaczął szczekać, mówiąc do mnie rozumiane tylko przeze mnie słowa, a o czym nigdy nikomu nie powiedziałem, nie chcę, aby ktoś wziął mnie za chorego psychicznie, nic mi przecież nie jest, po prostu jestem uzdolniony, a wszystko to zasługa mojego wilczego ja, nigdy nie pomyślałbym, że dzięki takiemu przekleństwo jednocześnie daru będę w stanie rozmawiać ze zwierzętami i rozumieć je bez większych trudności, nie lada wyzwaniem jest jednak udawanie, że się nie słyszy tego, co zwierzę mówi, przy ludziach udaje, że tego nie słyszę, ale w rzeczywistości dzięki zwykłym zwierzętom mogę dowiedzieć się rzeczy, na które nigdy bym nie wpadł ani których bym nigdy nie podejrzewał. Przydatny dar, którego nigdy nie będę chciał się pozbyć.
– Wiem o tym przecież – Burknąłem w stronę psa, który zaczął szczekać w moją stronę, a dokładniej mówić, a przynajmniej dla mnie brzmiało to, jak mówienie dla innych to po prostu zwyczajne szczekanie.
– Nie panuje przecież nad tym, gdybym mógł, przecież bym to powstrzymał – Mruknąłem niezadowolony ze słów mojego psa, który sądził, że przesadzam, niepotrzebnie aż tak panikując, a co ja poradzę, że taki już jestem? Kocham go i panikuję, nie potrafię nad tym pamiętać, chociaż bardzo bym chciał, to silniejsze ode mnie.
– Haru? Czy ty właśnie rozmawiasz z Kodą? – Moją dyskusją z moim czworonożnym przyjacielem przerwał mi mąż, który pojawił się znikąd, a którego nie wyczułem z powodu zbyt dużego skupienia uwagi na psie.
– Co? Ja? – Moje mięśnie spięły się i co ja mam teraz zrobić? Powiedzieć mu prawda? No powinienem, tak będzie najlepiej, nawet jeśli źle to odbierze. – Ech tak, odkąd odkryłem swoje wilcze umiejętności, rozumiem mowę zwierząt – Wyjaśniłem, dostrzegając zmieniający się wyraz jego twarzy, no tego akurat mogłem się spodziewać, też bym miał taką minę, gdyby ktoś powiedział mi coś tak absurdalnego o wręcz nieprawdopodobnego. No cóż, jakoś tak wyszło, nic na to nie poradzę.

<Paniczu? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz