Czy czułem się lepiej...? Ciężko mi było stwierdzić. Zdecydowanie byłem bardziej rozleniwiony i najchętniej zamiast wstać to owinąłbym się kołdrą i zamknął oczy, wtulając się oczywiście w to cudownie gorące ciało męża. Niestety, w tej chwili nie było mnie stać na taki luksus. On miał swoje zadania, ja swoje, i wszystkie były tak samo ważne. Odpocznę, jak Haru będzie bezpieczny, a tamten zmiennokształtny martwy. Już nawet mi nie chodzi o tych złodziei, nimi się akurat najmniej przejmuję, w tej chwili najważniejsze dla mnie było bezpieczeństwo Haru. Zresztą, coś tak czułem, że jak się pozbędę tego parszywca, to i problem gildii się jakie rozwiąże.
– Dobrze. Za dobrze. Ten masaż powinien się wydarzyć, jak już zapracuję na twoje bezpieczeństwo – mruknąłem, przeciągając się leniwie. Jak to się stało, że Haru obudził się pierwszy...? Starzeję się. I rozleniwiam. Odbiorę sobie te wszystkie masaże, zdecydowanie, ale nie teraz. Teraz muszę się skupić na poważniejszym przeciwniku.
– Świetnie ci idzie, nikt mnie nie podejrzewa – odpowiedział łagodnie, zaczynając gładzić mój policzek. Przyjemne uczucie. Jak tak się nad tym zastanowię, proste gesty są najwspanialsze. I pomyśleć, że pokochałem prostotę... Kiedyś to było dla mnie nie do pomyślenia, a im bardziej wymyślny gest, tym lepiej był przeze mnie postrzegany. Chociaż nie powiem, lubię, kiedy Haru robi coś nieszablonowego, zaskakuje mnie czymś czy prawi komplement, którego jeszcze nie słyszałem. – Śniadanie? – zapytał, a ja już wiedziałem, że niezależnie od mojej odpowiedzi i tak je dostanę. Wczoraj to wyraźnie zakomunikował.
– Tylko trochę, jakoś za specjalnie głodny nie jestem – odpowiedziałem dla świętego spokoju. – Zanim pójdziesz do wuja powinieneś zgłosić szefowi, że cię nie będzie. Dzisiaj w końcu powinieneś do pracy wrócić – dodałem, przyglądając się mu z uwagą.
– Teoretycznie tak, tylko jak to ubrać w słowa... – westchnął ciężko, jakby była to jakoś niesamowicie trudna sprawa.
– Masz pewien trop poza miastem i musisz go sprawdzić, a z powodu braku jakichkolwiek poszlak dobre i to. Ja zostanę na miejscu w razie jakiegoś przełomu w śledztwie, a ty to sprawdzisz. Trochę tylko za dobrze wyglądasz, skoro wczoraj jeszcze chorowałeś... – dodałem, szybko go oceniając. Powiedziałbym wręcz, że promienieje, wygląda cudownie jak na to, że wstał wcześniej ode mnie. A skoro on wygląda cudownie, to ja muszę wyglądać koszmarnie. Tak to zawsze działało.
– Tak ci się wydaje, po prostu twój widok sprawia, że wręcz promienieję – wyszczerzył się głupio, na co westchnąłem cicho. Ależ oczywiście, na pewno tylko o to chodzi... – Śniadanie ci zaraz przyniosę – obiecał, po czym ucałował mnie w czubek głowy i zniknął z pokoju. Czemu mi, a nie nam? On też powinien jeść. Wczoraj nie zaobserwowałem, by cokolwiek zjadł... Będę też na to musiał zwracać uwagę.
Nie chcąc tracić czasu, musiałem się przygotować do pracy. Podczas kąpieli od razu zauważyłem, że moja skóra była inna. Ta oliwka zdecydowanie się jej przydała i przynajmniej na kilka dni będę miał z nią spokój. Nie traciłem dużo czasu na kąpiel, szybko się umyłem i ubrałem się w te bardziej prostsze, wygodniejsze ubrania. W oczekiwaniu na powrót Haru bawiłem się z kotami, które ostatnio naszej uwagi miały trochę za mało. Przynajmniej świetnie się bawią, przeszkadzając służbie w sprzątaniu.
– Dziękuję za śniadanie. Tak właściwie, to co nasze koty o nas mówią? – spytałem, biorąc Damę na ręce, bo ona jako jedyna nie podbiegła do Haru, kiedy ten wszedł do środka. Jak już wiem o jego darze, no to teraz będę się dopytywać.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz