Czyli jednak dalej jest ofochany... i na pewno zmęczony. Widać było, że nie spał większość nocy, tylko czemu? Emocje, które dzisiaj w nocy we mnie uderzały, były dziwne, nie do końca dobre, których to podstawą był strach. Czy to dlatego, że nie położyłem go spać? Przecież ostatnio i tak musiałem wychodzić, kiedy jeszcze nie spał. Co więc się stało? Dalej ma mi za złe, że idę na tę kawę? To jest rozeznanie, mówiłem mu przecież nie raz, że tylko jego kocham.
A gdybym tak zabił Remiela? W końcu, to wróg. Co prawda, na razie jest on nieszkodliwy, bo niby to nic nie pamięta. Chcę się dowiedzieć więcej o tej jego przypadłości, dowiedzieć się, co to za magia, i dlaczego mu to zrobili, ale jeżeli Mikleo ma tak się na mnie obrażać, czuć się niepewnie, nie spać po nocach... cóż, pozbędę się go. Najpierw jednak muszę zyskać jego zaufanie, i dopiero wtedy zaatakuję, kiedy to nie będzie się niczego spodziewał... tak, jak życzy sobie tego mój mąż. Oczywiście nie powie mi wprost, że tego chce, bo przecież jest milutki i kochany, ale podświadomie na pewno tego oczekuje. Inaczej by się tak na mnie nie złościł. Jakiż ja byłem głupi... ale już się poprawiam. Sprawię, że będzie szczęśliwy.
- Zabiję go – odezwałem się do Mikleo, co go zaskoczyło. Nie, nie zaskoczyło, zszokowało. Tak, to była zdecydowanie ta emocja. Mikleo aż podniósł się do siadu, patrząc na mnie niepewnie, i może nawet z lekkim strachem, czego nie rozumiałem. Tego przecież chciał, prawda?
- Co? Kogo? – zapytał, chyba nie dopuszczając do siebie tej myśli. To nawet dobrze, oznacza to, jeszcze go całkowicie nie zniszczyłem.
- Remiela. Oczywiście. Sprawia, że jesteś i zdenerwowany, i zazdrosny, i że czujesz się źle. Dodatkowo jest niebezpieczny dla mnie, i dla ciebie przez to, że jesteś ze mną, więc jeśli odzyska pamięć, będzie chciał nas zniszczyć. Może zanim to zrobię, jeszcze uda mi się co nieco dowiedzieć o tej jego przypadłości. Ale skończy on martwy, nie martw się – obiecałem, kładąc dłoń na jego policzku i delikatnie zacząłem go gładzić. Trochę był ciepły, a to niedobrze... coś z nim było nie tak. Pewnie nie dość, że jest niewyspany, to i jeszcze jego psychika nie jest w najlepszym stanie. Aż tak go ta sprawa boli? Za mało zapewniam mu, że go kocham?
- Czekaj, nie chodzi mi o to, byś coś mu zrobił, ale o to, byś się z nim nie spotykał – powiedział szybko, chyba chcąc mi to z głowy wybić, ale ja swoje wiedziałem. To było jedyne wyjście z tej sytuacji. Miki nie dość, że będzie zadowolony, to jeszcze bezpieczny.
- Muszę to zrobić. On jest zbyt niebezpieczny, Jeżeli odzyska pamięć, będzie chciał nas zabić. Po co mam z nim walczyć i się trudzić, kiedy mogę to zrobić szybko, cicho i bez zbędnego trudu. Trochę jeszcze będę musiał się z nim się pozadawać, by mi zaufał całkowicie, by nawet nie dowiedział się, co w niego uderzyło – wyjaśniłem, z szerokim uśmiechem na ustach. Po tym na pewno mi zaufa, i już nie będzie mi tu sprawiał wyrzutów.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz