Ten anioł zachowywał się naprawdę dziwnie. Tak po prostu podszedł, przywitał się, ani się nie skrzywił na mój widok, nie przejawiał żadnych takich wrogich zamiarów. A powinien. Jestem demonem, jego naturalnym wrogiem, powinien chociażby się skrzywdzić na mój widok, a on się ładnie uśmiechnął, przywitał, kawę zaproponował... jak chodzi o anioły, tylko moja rodzina była dla mnie miła. Bardzo przyjemna odmiana. O ile to nie jest jakiś podstęp.
- Chyba tak... nie uważasz, że on się trochę dziwnie zachowywał? – zapytałem, odwracając się w stronę męża.
- Wiem, że ty się dziwnie zachowujesz – burknął, co mnie zaskoczyło tak trochę. A skąd ten ton? Nie zrobiłem nic złego, a przynajmniej ja nie widziałem czegoś takiego w swoim zachowaniu.
- Tak? Stwierdziłeś, że jest ładny. I słodki – wyjaśnił, a ja dalej nie zrozumiałem jego oburzenia.
- No bo jest ładny, i słodki. Ma ładne rysy twarzy, takie delikatne, odpowiednie proporcje, soczyste usta, no i fryzura też mu pasuje, więc w całokształcie wygląda ładnie i słodko. To zwyczajne stwierdzenie faktu – odpowiedziałem zgodnie z prawdą, nie widząc w tym niczego złego. Będąc w pracy, czy idąc na zakupy, widzę ludzi wizualnie brzydkich, i widzę ludzi wizualnie ładnych.
- Kiedy ludzie myślą o mnie w ten sposób, to się denerwujesz, ale kiedy ty myślisz w ten sposób, to wszystko jest dobrze, tak? – burknął, odwracając się ode mnie, by wrócić do domu. Nie pozwoliłem mu na to. Chwyciłem go za nadgarstek i przyciągnąłem do siebie, mrużąc gniewnie oczy. Nie spodobało mi się to, że porównuje mnie do tych parszywców. Mimo, że jestem demonem, jestem znacznie bardziej wartościowy od nich wszystkich razem wziętych.
- Większość tych ludzi, co myślą w ten sposób o tobie, myślą także, w jakiej pozycji by cię wyruchali i jak wykorzystali. Jedyną osobą, o której myślę w ten sposób, to ty. I to się nigdy nie zmieni. Porównanie mnie do tych obrzydliwych ludzi jest bardzo nieodpowiednie z twojej strony – warknąłem, szarpiąc jego włosy, by odchylić jego włosy do tyłu.
- A jak ja bym pomyślał o kimś w ten sposób? Jak ty byś się zachował i czuł? – spytał, nie poddając mi się, jak to zazwyczaj miało miejsce.
- Tak długo, jakby to było stwierdzeniem faktu, nie miałbym z tym problemu. Ale gdyby ci tylko przez głowę przeszło, że chciałbyś takiego delikwenta zobaczyć nago, albo że chciałbyś go wypróbować w łóżku, znalazłbym go, i spaliłbym go na popiół, upewniając się wcześniej, że oszaleje z cierpienia i bólu, jaki mu zafunduję. A ty będziesz na to wszystko patrzył – syknąłem, ciągnąc go mocniej za włosy, co wywołało w nim cichy jęk bólu. A może to z podniecenia? Bo jakimś cudem był podniecony. Przedziwny z niego anioł. – Zrozumiałeś?
- Tak – powiedział grzecznie, na co się uśmiechnąłem i połączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku, nie przejmując się absolutnie niczym.
- Tamten anioł może być ładny i słodki, ale ty jesteś piękny i to ciebie i tylko ciebie bym schrupał – powiedziałem już znacznie łagodniejszym tonem, puszczając jego włosy. Oby to rozwiało jego wszelkie wątpliwości. Mikleo zawsze będzie na pierwszym miejscu i to on będzie dla mnie najpiękniejszy i najsłodszy. Nie po to oddawałem wszystko, by teraz rozglądać się za innymi, to nie w moim stylu.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz